Nowa przygoda (GT)

1 0 0
                                    


" NIE WIEM, KTÓRE POŻEGNANIE było najtrudniejsze.

O świcie Hazel i Frank wstąpili do kawiarni na ostatnie podziękowania. A potem poszli zbudzić legion. Zamierzali natychmiast zabrać się za prace nad remontem obozu, żeby oderwać myśli wszystkich od wielkich strat i uchronić ich przed społem stresu pourazowego. Kiedy patrzyłem, jak idą na Via Praetoria, miałem miłe wrażenie, że legion czeka kolejny złoty wiek. Podobnie jak Frank Dwunasty Legion Fulminata - powstanie z popiołów - ale miejmy nadzieję, że będzie miał na sobie coś więcej niż bieliznę.

 Kilka minut później zjawiły się Thalia i Reyna wraz ze stadem szarych wilków, dwoma metalowymi psami oraz uratowaną dwójką pegazów. Ich odejście zasmuciło mnie tak samo jak mojej siostry, ale wiedziałem, że one, Łowczynie, mają swoje ścieżki. I zawsze są w drodze.

Reyna uściskała mnie po raz ostatni.

- Nie mogę się doczekać długich wakacji. 

- Thalia zaśmiała się.

- Wakacji? SŁONKO, nie chcę cię martwić, ale przed nami ciężka praca! Od miesięcy tropimy lisicę z Teumessos na całym Środkowym Zachodzie i nie idzie nam najlepiej.

- No właśnie - odparła Reyna. - Wakacje. - Ucałowała Meg w czubek głowy. - Pilnuj Lestera, dobrze? Nie pozwól, żeby mu woda sodowa uderzyła do głowy, tylko dlatego że ma fajny nowy łuk.

- Możesz na mnie liczyć - oznajmiła Meg.

 Niestety nie miałem powodów, żeby jej nie wierzyć.

Kiedy razem z Meg wychodziliśmy po raz ostatni z kawiarni, Bombilo autentycznie płakał. Pomimo ponurego wyglądu dwugłowy barista okazał się nieźle sentymentalnym gościem. Dał nam tuzin ciastek, torebkę kawy w ziarnach i kazał znikać mu z oczu, zanim znów zacznie beczeć. Wziąłem więc biszkopty. Meg, bogowie wybaczcie, zabrała kawę.

Przy bramie obozu czekała Lavinia, żując gumę i polerując odznakę centuriona.

- Od lat tak wcześnie nie wstawałam - poskarżyła się. - Nienawidzę być oficerem.

Błysk w jej oku mówił jednak coś innego.

- Dasz sobie świetnie radę - zapewniła ją Meg.

Kiedy Lavinia pochyliła się, żeby ją uściskać, zauważyłem smugę wysypki na lewym policzku i szyi panny Asimov, marnie zamaskowaną podkładem.

Odchrząknąłem.

- Czyżbyś ostatniej nocy wymykała się, żeby zobaczyć Toksykodendrę?

Lavinia zarumieniła się uroczo.

- No? Podobno bycie centurionką daje mi plus dziesięć do atrakcyjności.

Meg spojrzała na nią z troską.

- Musisz zainwestować w kalaminę, jeśli chcesz się nadal z nią spotykać.

- Ej, żaden związek nie jest doskonały - odparła Lavinia- A z nią przynajmniej znam z góry skutki uboczne. Znajdziemy jakiś sposób.

Nie miałem wątpliwości, że tak właśnie będzie. Lavinia objęła mnie i poczochrała mi włosy.

-A ty lepiej wracaj tutaj. I nie umieraj. Skopię ci tyłek butami di tańca, jeśli umrzesz. 

- Zrozumiano-powiedziałem.

Lavinia wykonała krótki układ taneczny, skinęła na nas, jakby mówiła: "Wasza kolej", po czym pobiegła zająć się z zapowiedzianą musztrą Piątej Kohorty w stepowaniu. 

Apollo i Boskie Próby: Moje ulubione fragmenty i cytatyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz