Wycieczka w Podziemie (WN)

4 0 0
                                    


" - Łał - Will podszedł do okien, by ponapować się widokiem i światłem słonecznym.

 Meg ruszyła w kierunku lodówki.Nico zbliżył się do sztalug. 

- Niesamowite - Wodził ręką w powietrzu, śledząc wiry na malowane przez Rachel na płótnie.

 - Dzięki - odparła Rachel obojętnie. - To w sumie tylko rozgrzewka.

 Dla mnie wyglądało to jak ostre ćwiczenia aerobiku, wielkie agresywne pociągnięcia pędzlem, szerokie kliny koloru aplikowane kielnią murarską, rozpryski tak wielkie, że chyba machała całą puszką farby. Na pierwszy rzut oka to wydawało się abstrakcją. A potem zrobiłem krok do tyłu i te kształty rozwiązały się w sceny.

Ten brązowy kwadrat to była Stacyjka w Indianopolis. Te wiry to walczące gryfy. Na drugim płótnie dostrzegłem płomienie pochłaniające Labirynt Ognia, a w prawym górnym rogu widniał szereg mgliście błyszczących statków: flota Kaliguli. Trzeci obraz... pod powiekami po raz kolejny poczułem zbierające łzy. To był stos pogrzebowy - ostatnia droga Jasona 

- Znowu masz wizje - powiedziałem. Spojrzała na mnie z tą zagniewaną tęsknota, którą miewają ludzie po odstawieniu cukru, kiedy pomacha się im przed nosem batonikiem czekoladowym.

- Tylko przebłyski. llekroć uwalniasz Wyrocznię, przez chwilę widzę coś jasno. Potem mgła znów opada. - Przycisnęła palce do czoła. - Tak jakby w mojej głowie siedział Pyton i naigrawał się ze mnie. Czasem myślę... - Urwała, jakby nie chciała wypowiadać na głos zbyt niepokojącej myśli. - Proszę, powiedz mi, że go pokonasz. Szybko.

Skinąłem głową, bo bałem się słów. Jedną sprawą był Pyton zajmujący moje święte groty w Delfach. Inną - jego napaść na umysł mojej wybranej Pytii, kapłanki moich przepowiedni. Uznałem Rachel Elizabeth Dare za moją najważniejszą Wyrocznię. Byłem za nią odpowiedzialny. Gdyby nie udało mi się pokonać Pytona, on będzie coraz silniejszy. W końcu zdoła kontrolować przyszłość. A ponieważ Rachel była nierozerwalnie powiązana z Delfami... Nie, nie byłem w stanie nawet myśleć o tym, co to by dla niej oznaczało.

- Łał. - Meg wychynęła z lodówki Rachel niczym nurek ze złotymi dublonami. W ręce dzierżyła czekoladowy napój. - Mogę to wypić?

Rachel zdołała się uśmiechnąć.

- Częstuj się, Meg. A ty, di Angelo - odepchnęła go żartobliwie od kontemplowanych płócien - nie przyklej się do sztuki! Mam w nosie obrazy, ale jeśli umażesz się kolorem, zniszczysz cały ten swój czarno-biały wizerunek.

[...]

- Koledzy, proszę. - Stanąłem między Nikiem a Meg, zanim afera wspięła się na najwyższy poziom zatargu Hades/Demeter od czasu wesela Persefony. - Ponieważ krowy wydają się w tej chwili spokojne, wróćmy do tej kwestii, jak już przedyskutujemy to, co mamy tu przedyskutować, dobrze? 

- Wieżę Nerona - domyśliła się Rachel.

Will zrobił wielkie oczy.

- Widziałaś przyszłość?

- Nie, Williamie, posłużyłam się zwykłą logiką. Ale posiadam pewne informacje, które mogą wam pomóc. Wszyscy napoje do ręki, proszę się rozsiąść, to pogadamy o naszym najmniej ulubionym cesarzu.

[....]

Will zagwizdał z podziwem. 

- Jestem pewien, że wielu Bothan zginęło, by dostarczyć nam te informacje. 

Rachel spojrzała na niego ze zdumieniem. 

- Co takiego? - spytała. 

Nico westchnął. 

Apollo i Boskie Próby: Moje ulubione fragmenty i cytatyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz