Pogrzeb (GT)

2 0 0
                                    


" A może Frank był ponury bo wiedział, co nas czeka na wieczornym apelu.

Legion zebrał się, by utworzyć procesję pogrzebową. Na czele szedł Hannibal, legionowy słoń odziany w kamizelkę kuloodporną i przystrojony czarnymi kwiatami. Ciągnął wóz z  trumną Jasona okrytą purpurą i złotem. Cztery kohorty wiły się za trumną, a fioletowe lary przemykały między szeregami. Piąta Kohorta - oddział, w którym służył Jason - pełniła funkcję gwardii honorowej i niosła pochodnie po obu stronach wozu. Między Hazel a Lavinią stała Meg McCaffrey. Skrzywiła się na mój widok i syknęła:

- Spóźniłeś się.

Frank podbiegł i dołączył do Reyny czekającej obok Hannibala. Starsza pretorka wyglądała na zmęczoną i wyczerpaną, jakby przez kilka godzin płakała w samotności, a potem usiłowała się maksymalnie pozbierać. Obok niej stal chorąży trzymający orła Dwunastego Legionu. Dostałem gęsiej skórki, stojąc tak blisko złotego symbolu; emanował mocą Jowisza, a powietrze wokół niego przesycała energia.

- Apollinie, czy jesteś gotowy? - spytała Reyna formalnym tonem. Oczy miała puste jak ciemne studnie.

- Gotowy? - Głos uwiązł mi w gardle.

Wszyscy patrzyli na mnie wyczekująco. Czego chcieli? Kolejnej pieśni?

Nie. No oczywiście. Legion nie miał kapłana ani pontyfika, a ich poprzedni augur, mój potomek Oktawian, zginął w walce Gają (zmuszałem się dość bezskutecznie, bym czuł z tego powodu żal, ale to inna historia). Naturalnym kandydatem na mistrza ceremonii byłby Jason, ale cóż, on był tu gościem honorowym. Oznaczało to, że ja, jako były bóg, okazałem się najwyższym obecnym duchowym autorytetem. Wszyscy spodziewali się, że poprowadzę uroczystości pogrzebowe.

Rzymianie bardzo przejmują się etykietą. Nie mogłem się wymówić, bo uznano by to za zły omen. Poza tym dla Jasona musiałem się postarać, nawet jeśli miałyby to być żałosne starania Lestera Papadopoulosa.

Spróbowałem przypomnieć sobie właściwe rzymskie wezwanie na rozpoczęcie. „Bracia i siostry"?... E, chyba nie. „Czemu ta noc jest do innych niepodobna"? Nie. Aha!

-Chodźcie, przyjaciele - zacząłem. - Odprowadźmy naszego brata na jego ostatnią ucztę.

Chyba było okej. Nikt nie wyglądał na oburzonego. Odwróciłem się i wyszedłem z fortu, a cały legion podążył za mną w przedziwnym milczeniu.

Po drodze na wzgórze przeżyłem chwilę paniki. A co jeżeli idę w złym kierunku i wylądujemy na parkingu przed supermarketem w Oakland?

Nad moim ramieniem wisiał złoty orzeł Dwunastego Legionu, wokół którego unosiła się ozonowa woń jak w powietrzu przed burzą. Wyobraziłem sobie głos Jowisza jak dobiegający z krótkofalówki wśród trzasków i szumów: „TWOJA WINA. TWOJA KARA".

W styczniu, kiedy spadłem na ziemię, te słowa wydały mi się cholernie niesprawiedliwe. Teraz, gdy odprowadzałem Jasoa Grace na miejsce wiecznego spoczynku, wreszcie w nie wierzyłem. Tak wiele z tego, co się zdarzyło, było moją winą. I tak wielu rzeczy już nigdy nie uda się naprawić. 

Jason kazał mi cos obiecać. Kiedy zostaniesz znów bogiem, pamiętaj, jak kto jest być człowiekiem". Zamierzałem dotrzymać obietnicy, jeżeli oda mi się przeżyć. Ale teraz przyszła pora uhonorować Jasona w inny, bardziej bezpośredni sposób. Obronić obóz. Pokonać Triumwirat, a także według Eili zejść do grobowca nieumarłego władcy. 

[...]

Zamarłem.

Za mną powoli zatrzymał się kondukt. 

Apollo i Boskie Próby: Moje ulubione fragmenty i cytatyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz