Szczegóły (MrP)

2 0 0
                                    


" - To było zdecydowanie zbyt łatwe.

- Ej. - Meg pacnęła mnie w kark. - Pamiętasz, co powiedział nam Percy? Nigdy nie należy mówić czegoś takiego jak "Udało się" albo "To było łatwe". Zapeszysz!

- Cała moja egzystencja to jeden wielki pech.

- Pedałuj szybciej.

[...]

Znajdowaliśmy się jakieś trzy metry od otworu, kiedy uaktywniło się pierwsze prawo Percy'ego Jacksona.

[...]

- Hej, Apollo, niezła robota tam wcześniej.

- O czym konkretnie mówisz? - zapytałem. - Tonięciu? Wrzaskach?

- Nie, chłopie... O tym, jak zawaliłeś tę ścianę. Powinieneś to częściej robić.

Strząsnąłem z kurtki odłamek niebieskiego plastiku.

- Jak kiedyś powiedział mi pewien irytujący heros: "Ej, czemu o tym nie pomyślałem?". Tłumaczyłem ci wcześniej, że nie jestem w stanie kontrolować tych wybuchów mocy. Jakimś cudem akurat w tamtej chwili odzyskałem swój boski głos. Zaprawa murarska rezonuje na konkretnej częstotliwości. Najlepiej manipuluje się nią barytonem o sile dwudziestu pięciu decybeli...

- Uratowałeś mnie - przerwała Meg. - O mało nie umarłam. Może dlatego odzyskałeś swój głos.

Nie miałem ochoty tego przyznawać, ale mogła mieć rację. Ostatnim razem kiedy doświadczyłem uderzenia boskiej mocy w lesie Obozu Herosów, moim dzieciom, Kayli i Austinowi, groziło spalenie żywcem. Troska o innych była logicznym wyzwalaczem mojej mocy. Jestem przecież altruistycznie nastawionym, troskliwym i ogólnie miłym facetem. Niemniej uznałem za wkurzające to, że moje własne dobro nie było wystarczającym bodźcem, żeby dać mi boską siłę! Przecież moje życie też jest ważne!

[...]

- Apollinie - Leo wykonał płomienny znak T, jak trener proszący o czas. - Użyjemy do tego metody Valdeza.

Meg zmarszczyła brwi.

- Co to jest metoda Valdeza?

- Nie myśleć o niczym za dużo - odparł Leo. - To tylko wprawia w depresję. Po prawdzie najlepiej postaraj się nie myśleć w ogóle.

Meg rozważyła to, po czym najwyraźniej uzmysłowiła sobie, że myśli, i zrobiła głupkowatą minę.

- Okej,

Leo uśmiechnął się szeroko.

- Widzisz? Proste! A teraz chodźmy coś wysadzić.

[...]

Leo pokiwał głową.

- Nieźle, Apollinie.

- To nie było trudne. To doskonała melodia do zsyłania krótkotrwałej amnezji.

Meg prychnęła.

- Uprzejmiej bybyło zdzielić ją po głowie.

- Och, daj spokój - zaprotestowałem. - Lubisz mój śpiew.

Jej uszy poczerwieniały. Przypomniałem sobie, jak mała McCaffrey płakała, kiedy wyśpiewywałem całe moje serce i duszę w kopcu pełnym ogromnych mrówek w Obozie Herosów. Byłem dość dumny z tamtego występu, ale podejrzewam, że Meg nie chciała tego wspominać.

Dała mi kuksańca w brzuch.

- Masz.

- Au.

[...]

Meg pozbierała wszystkie kiełki  i delikatnie włożyła szałwię w szczelinę, po czym wycisnęła łupkowate swoją wciąż mokrą sukienkę, żeby je podlać. 

Patrzyłem z fascynacją, jak mała plama zieleni staje i rozrasta się, rozpychając kolejne szczeliny w kamieniu. Kto za pomyślał, że szałwia jest tak mocna? 

- Nie przeżyłyby dłużej w mojej dłoni. -  Meg wstała z buntowniczą miną. -  Wszystko, co żyje, zasługuje na szansę wzrostu.

Śmiertelna cząstka Lestera we mnie uznała takie przekonanie za godne podziwu. Cząstka Apollina nie była tego pewna. Przez stulecia zdarzało mi się spotykać mnóstwo żywych istot, które nie wydawały się godne wzrostu, a nawet do niego zdolne. Kilka z nich osobiście pozabijałem... Podejrzewałem jednak, że Meg mówiła trochę o sobie. Miała okropne dzieciństwo: śmierć ojca, potem złe traktowanie przez Nerona, który namieszał jej w głowie, żeby widziała w nim jednocześnie dobrego ojczyma i straszliwego Bestię. Mimo to Meg przeżyła. Zakładałem, że rozumie małe zielone roślinki o zaskakująco silnych korzeniach. 

-Tak! - wykrzyknął Leo. Zamek skarbca pstryknął. Drzwi otwarły się do środka. Valdez odwrócił się z szerokim uśmiechem. 

- I kto jest najlepszy?

 -Ja? - zapytałem, ale szybko otrzeźwiałem. - Nie mówiłeś o mnie, prawda? 

Leo zignorował mnie i wszedł do pomieszczenia.

[...]

- Och, bracie, tak mi przykro - wymamrotał. - Nie powinienem cię nigdy zostawiać. Zabiorę cię do Stacyjki na porządny przegląd. A potem dostaniesz tyle sosu tabasco i oleju silnikowego, ile tylko  zechcesz.

Walizka nie odpowiedziała. Leo zdołał uruchomić jej kółka i rączkę, mógł więc wytoczyć ją z celi. 

[...]

- Aha! - Uniosłem triumfalnie butelkę opatrzoną etykietą z napisem "H2SO4". - Witriol!

[...]

- Co to jest?

- Dawno temu, w średniowieczu - odparłem - używaliśmy witriolu ze względu na lego lecznicze właściwości. Niewątpliwie dlatego Kommodus ma go w infirmerii. Teraz nazywa się go kwasem siarkowym.

Meg skrzywiła się.

- Czy on nie jest niebezpieczny?

- Nawet bardzo.

- A ty nim leczyłeś?

- To było w średniowieczu. Wtedy byliśmy szaleni.

[...]

Niemniej prostota krzesła niepokoiła mnie. Wiedziałem, że wiele straszliwych i potężnych przedmiotów wygląda niepozornie. Pioruny Zeusa? Nie wyglądają groźnie, dopóki mój ojciec nie zacznie nimi miotać. Trójząb Posejdona? No, ja was proszę. On nigdy nie zdrapuje z niego wodorostów i mchu. A ślubna suknia, którą Helena Trojańska założyła do zaślubin z Menelaosem? Och, bogowie, co za ponuractwo. Mówiłem jej: "Dziewczyno, ty chyba kpisz. Ten dekolt zupełnie do ciebie nie pasuje!". A potem ją założyła i rany."

strona 197, 204, 211, 213, 216, 224, 229-231. Mroczna Przepowiednia


Apollo i Boskie Próby: Moje ulubione fragmenty i cytatyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz