3

72 6 0
                                    

Weszłam do gabinetu ojca, który mnie wezwał. Usiadłam na kanapie przy niewielkim stoliku tuż naprzeciwko jego osoby. Zauważyłam, że wygląda na bardzo zmartwionego.

– Coś się stało tato ?

Ojciec-Hana, ile miałaś lat, gdy pierwszy raz przyszłaś ze mną do firmy ?

– Nie pamiętam, mało…

Ojciec-A gdy zaczęłaś staż ?

Te pytania mocno mnie dziwiły.

– Tato możesz mówić jaśniej ?

Ojciec-Odpowiedz.

– Szesnaście…

Ojciec-Dziś masz już dwadzieścia osiem Hana.

– Co w związku z tym ?

Ojciec-Wprowadziłem Cię do firmy wcześnie byś mogła objąć moje stanowisko, kiedy ja nie będę miał już siły na bycie prezesem.

– Chcesz już odejść ?

Ojciec-Tak Hana…

Poczułam spięcie mięśni.

– Nie możesz to za wcześnie.

Ojciec-Nie Hana to nie za wcześnie, ale Ty nie pozwalasz mi na odejście…

Nie rozumiałam jego słów.

– Tato ?

Ojciec-Twoja matka, będąc w twoim wieku była już z Tobą w ciąży, a ty nie masz nawet męża...

– Powtarzałam Ci wielokrotnie, że nie będę miała męża i dzieci, uszanuj to proszę.

Ojciec-Hana !

Mężczyzna wybuchł, a ja podskoczyłam. Ojciec był opanowanym człowiek, dlatego talię wybuchy mu się nie zdarzały.

Ojciec-Objecie stanowiska wiąże się z małżeństwem i posiadaniem potomstwa, żeby firma mogła być wielopokoleniowa. Mnie posadę przekazał dziadek, a ja chcę, abyś teraz to ty zajęła miejsce.

– Nie potrzebuje kuli u nogi, jakimi jest rodzina, by zarządzać firmą…

Ojciec-Hana takie są warunki. Prezesurę może przejąć tylko usytuowany życiowo członek rodziny. Ten warunek został spisany przez mojego dziadka.

– Więc go zmienimy.

Ojciec-Dlaczego nie rozumiesz co do Ciebie mówię ? Zarząd daje ci pół roku na znalezienie odpowiedniego kandydata i sfinalizowanie małżeństwa.

Ogarnął mnie nerwowy śmiech.

– To bardzo słaby żart tato.

Wstałam z kanapy, chcąc wyjść.

Ojciec-Hana ja nie żartuje albo znajdziesz męża, albo nasza rodzinna firma zostanie podzielona na udziałowców !

Nogi się pode mną ugięły, widząc jego zdenerwowanie, co spowodowało, że znów usiadłam na kanapie.

– Zmusisz mnie do małżeństwa ? Znałeś moje podejście do tego tematu, więc po co było to wszystko ?

Ojciec-Hana… miałem nadzieję, że Twoje nastawienie to tylko chwilowy bunt i zachłyśniecie się niezależnością, którą dostałaś dzięki mojej pozycji.

– To nie jest żadne zachłyśniecie. Nie będę miała męża...

Wstałam z kanapy i poprawiając spódnice poszłam przed siebie. Zatrzymałam się przy drzwiach i lekko odwróciłam głowę, nie patrząc na ojca.

– Jutro złożę wypowiedzenie.

Ojciec-Nierób mi tego…

W moich oczach pierwszy raz od bardzo wielu lat zebrały się łzy. Wychodząc z gabinetu wpadłam na tors Jeongguka, który chyba to zauważył.

JK-Pani Lee, wszystko w porządku ?

Jego dłoń sięgnęła mojego podbródka.

– Jak śmiesz mnie dotykać ?

Z dużą siłą odepchnęłam jego rękę, po czym, mijając go udałam się do swojego gabinetu.

– Eun przez godzinę nikt ma mi nie przeszkadzać.

Asystentka-Ale pani Lee…

Nie pozwalając jej dokończyć weszłam do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi, po czym spuściłam żaluzje, żeby współpracownicy nie zaglądali do środka.

Bezradna usiadłam za biurkiem tępo patrząc przed siebie. Nie miałam pojęcia, że ludzie, którzy znają mnie od dziecka obrócą się przeciwko mnie. Gdyby tylko na tych stanowiskach przebywały kobiety sytuacja wyglądałaby inaczej, ale ja byłam otoczona samymi samcami. Nie zamierzałam się ugiąć i byłam gotowa odejść zamiast pozwolić innym decydować o moim losie.

Minęła ponad godzina od mojej rozmowy z ojcem. Nagle do mojego gabinetu wpadł Jungkook, jak burza.

Asystentka-Prosiłam, żeby Pan nie wchodził…

JK-Musimy porozmawiać.

– Nic nie musimy, co najwyżej możemy, ale nie mam ochoty na męskie towarzystwo, więc wyjdź stąd.

Asystentka stała w drzwiach, ale Jeongguk najwyraźniej nigdzie się nie wybierał. Spojrzał za siebie, po czym podszedł do biurka i nachylił się nade mną.

JK-Wyjdź za mnie…

Spojrzałam na niego zastygnięta, lecz poczułam jak moje serce przyspiesza, a policzki zalewają się rumieńcem.

Jego bliskość oddziaływała na mnie bardzo dziwnie, ale słowa zbiły z tropu.

– Szaleju się opiłeś, czy upadłeś na głowę !?

Brunet odsunął się i usiadł na krześle, a asystentka wyszła, zamykając za sobą drzwi.

JK-Rozmawiałem z twoim ojcem i przejrzałem dokumenty. Niestety nie jesteśmy w stanie podważyć woli twojego dziadka w żaden sposób.

– Wiem, dlatego właśnie piszę wypowiedzenie.

JK-Myślałem, że jesteś twarda i firma jest dla ciebie wszystkim, a tymczasem ty postępujesz jak tchórz…

Wstałam z fotele i uderzyłam dłonią o biurka, ale na, nim to nie zrobiło zupełnie żadnego wrażenia. Tylko siedział i patrzył, a jego twarz była bez wyrazu.

– Mam Cię dość ! Od samego początku pozwalasz sobie na za dużo naruszając moją strefę. Jestem twoją przełożoną, nie koleżanką, więc traktuj mnie z szacunkiem.

JK-Szanuje Cię bardziej, niż myślisz, dlatego tutaj jestem i składam Ci tę propozycję.

Zostałam bez słowa.

JK-Pani Lee…

– Nie skorzystam z niej na pewno.

Usiadłam, próbując się opanować i obiecując sobie w duchu, że więcej mnie nie sprowokuje do szaleńczego zachowania.

– Opuść mój gabinet.

Mężczyzna podniósł się z krzesła i zapinając marynarkę rzekł na odchodne.

JK-Nie podejmuj pochopnych decyzji, których możesz żałować. Pracowałaś na tę posadę pół życia, więc nie pozwól, by zgraja obcych facetów Ci to odebrała tylko dlatego, że nie masz męża. Obiecuję nie wchodzić Ci w drogę. Kupimy dom dwupiętrowy i każde z nas będzie miało swoją przestrzeń. W ogóle mnie nie zauważysz...

Prychnęłam, śmiejąc się i oparłam na fotelu.

– Tak bardzo chcesz żyć na poziomie i wejść do świata luksusu ?

JK-A kto tego nie chce ? Ty będziesz mieć posadę, o jakiej marzysz, a ja zyskam przy Tobie pozycję.

Odszedł już bez słowa, zostawiając mnie z głową pełna myśli.

Królowa LoduOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz