Wstałem wcześnie rano, żeby przygotować ryżankę dla Hany. Po cichu zajrzałem do jej sypialni zobaczyć, czy jeszcze śpi i poszedłem do kuchni.
Przejrzałem lodówkę oraz spiżarkę i okazało się, że nie mam potrzebnych składników, więc wyszedłem szybko do pobliskiego sklepu. Po drodze mijałem kwiaciarnie i pomyślałem, że będzie miło wręczyć jej bukiet czerwonych róż.
Przed dziewiąta znów wszedłem do sypialni kobiety, żeby ja obudzić. Usiadłem delikatnie na łóżku i zacząłem gładzić jej włosy. Brunetka po chwili zaczęła się przebudzać pomrukując.
JK-Dzień dobry Kochanie…
Uśmiechnąłem się, a ta, łapiąc kołdrę przysłoniła twarz do wysokości oczu.
– Nie mam makijażu i źle wyglądam.
Zacząłem się śmiać i zabrałem pościel, nachylając się nad jej czołem, które pocałowałem.
JK-Wstawaj. Zrobiłem śniadanie.
– Daj mi chwilę…
JK-Pewnie. Będę czekał na dole.
Wstałem i pokierowałem się do drzwi, gdzie jeszcze się zatrzymałem i obróciłem…
JK-Jak się czujesz Hana ?
– Na razie ok…
Uśmiechnąłem się i wyszedłem.
…
Czekałem na Hana ze śniadaniem, która długo nie schodziła, więc postanowiłem wejść na górę. Kobieta właśnie wychodziła, przez co na siebie wpadliśmy. Wykorzystałem moment, żeby ją przytulić, ale ta szybko się wydostała z moich ramion.
Nie naciskałem, znając sytuację i postanowiłem się nauczyć jej sposobu bycia. Usiedliśmy wspólnie do stołu.
JK-Mamy dwie godziny do naświetlania. Wczoraj do późna szukałem kliniki zajmującej się takimi przypadkami jak Twój…
– Nie rozmawiajmy o tym Jeongguk. Dopóki guz się nie zmniejszy nie mogę nawet wsiąść do samolotu.
Wyciągnąłem dłoń w kierunku jej.
JK-Hana znajdę sposób choćbym miał ściągnąć do Korei lekarzy z drugiego końca świata, rozumiesz ?
– Wiesz, co jest najgorsze w takich chwilach ?
Pokiwałem przecząco głową.
– Nadzieja bliskich osób… to utrudnia mi wszystko Jeongguk, dlatego wolałbym, żebyś się wyprowadził…
JK-Mówiłem już, że Cię nie zostawię. Musimy powiadomić twoich rodziców…
Nagle ta się wzburzyła.
– Nie ! Rodzice nie mogę się teraz dowiedzieć, chce poczekać.
JK-Hana rozumiem, że nie chcesz przysparzać im cierpienia, ale oni mają prawo wiedzieć… pozwól im być przy sobie.
– Myślałam, że zjemy w spokoju…
JK-Nie myśl sobie, że jak jesteś chora, to będę Ci pozwalał na wszystko…
Zmierzyłem ją wzrokiem. Przypuszczałem, że właśnie tego teraz potrzebuje. Kogoś, kto będzie umiał postawić ją do pionu i poklepać po ramieniu, kiedy trzeba.
– Wiesz, że mogę Cię stąd wywalić ?
JK-Nie możesz.
Puściłem jej oczko uśmiechając się. Kobieta miała już wybuchnąć jednak ostatecznie zamilkła.
…
Podjechaliśmy pod szpital, gdzie Hana się leczyła. Wysiadając z samochodu złapałem jej dłoń, przeplatając nasze palce. Kobieta się zatrzymała i już chciała zabrać rękę, ale ja przyciągnąłem jej dłoń do ust, gdzie delikatnie pocałowałem jej wierzch.
JK-Pozwól mi być przy sobie.
Nabrała powietrza i skinęła głową.
Mój żołądek podszedł do gardła, gdy wysiedliśmy z windy na oddziale onkologicznym. Zerkałam na nią, gdzie wydawała się być obojętna na całą sytuację.
Lekarz-Dzień dobry pani Lee.
– Dzień dobry.
Lekarz-Cieszę się, że nie jest już pani sama.
JK-Dzień dobry, jestem mężem Hany.
Mężczyzna skinął głową, prosząc mnie bym został na korytarzu, po czym zabrał Hanę do pomieszczenia. Czekając przebierałem z nogi na nogę.
Pielęgniarka-Pana żona bardzo źle się czuję i zostanie przewieziona do sali szpitalnej na najbliższe cztery godziny.
Wstałem na równe nogi.
JK-Chce do niej pójść.
Kobieta lekko się ukłoniła, prosząc bym poszedł za nią. Po chwili wszedłem do sali, gdzie Hana leżała na łóżku. Podszedłem bliżej jednak ta nie reagowała. Wyglądała bardzo źle. Blada z sińcami pod oczami była wycieńczona i spała.
JK-Czy tak powinno być?
Pielęgniarka-Każdy pacjent znosi naświetlanie inaczej. Pani Lee dostała tabletki przeciwwymiotne i na uspokojenie.
Kobieta zostawiła nas samych. Usiadłem na fotelu przy łóżku i dusiłem w sobie płacz, patrząc na jej stan. Dzisiejszej nocy praktycznie nie zmrużyłem oka, szukając dla niej ratunku.
Lekarz-Możemy porozmawiać ?
Odwróciłem się gwałtownie.
Lekarz-Przepraszam, wystraszyłem pana.
Otarłem łzy i wstałem.
JK-To nic…
Wyszliśmy na korytarz.
Lekarz-Stan pani Lee nie jest najlepszy. Musi Pan przekonać żonę, że przy leczeniu ważne jest podejście.
JK-Podejście?
Lekarz-Odnosimy wrażenie, że pana żona się poddała i straciła nadzieję…
JK-Co mogę zrobić?
Lekarz-Być przy niej i przekonać, że ma po co żyć…
JK-Naprawdę nie możemy nic zrobić względem leczenia ? Inna klinika, nowoczesne leczenie…
Mężczyzna mi przerwał.
Lekarz-Panie?
JK-Jeon Jeongguk.
Lekarz-Panie Jeon. Stan pana żony jest ciężki. Mamy do czynienia ze zmianą złośliwą i musi się Pan przygotować na wszystko…
JK-Proszę powiedzieć, ile procent pan jej daje?
Mężczyzna wzdychał ciężko.
Lekarz-Proszę zachować to dla siebie, dobrze ?
Pokiwałem głową.
Lekarz-Na dzień dzisiejszy tylko dziesięć…
JK-Ile ?
Z moich oczu zaczęły wylewać się łzy.
Lekarz-Przykro mi, ale niech Pan pamięta,że nadzieja umiera ostatnia. Miejmy, więc nadzieję,że radioterapia pomoże nam wykonać operacje, zanim zaczną się przeżuty.
Mężczyzna się ukłonił i odszedł, a ja usiadłem na krześle, by nie płakać przy Hanię.

CZYTASZ
Królowa Lodu
FanficHana jest niezależną kobietą mającą dwadzieścia osiem lat. Ciężko pracowała by objąć posadę prezesa działu w firmie swojego ojca. Jej poukładane życie zaczyna się chwiać gdy zarząd firmy wymusza na niej małżeństwo jednak to nie jedyne zmartwienie ko...