JK-Jesteś tego pewna Hana ?
- Tak Jeongguk to już czas.
JK-Chyba nie zamierzasz się żegnać ? Zaraz zaczynasz leczenie.
Złapałam za głowę, w której zaczęło mi się kręcić.
JK-Hana ?
- Posłuchaj do tej pory byłam delikatna, bo chciałam dać ci czas. Teraz musisz być twardy i przetrwać to wszystko. Obiecaj, że nie będziesz długo rozpocząć i zaczniesz nowe życie...
JK-Zwariowałaś !? Co ty do cholery wygadujesz ?
- Jeongguk ! Nie możesz dłużej odpychać faktu, że umieram. Czuję się coraz gorzej z dnia na dzień. Lekarz zwiększył mi dawki leków, ale jest źle...
W jego oczach zebry się łzy, a dłonie objęły moje policzki.
JK-Proszę przestań...
- Musisz się zająć moimi rodzicami i być tutaj w pracy. Nie pozwól, by ta firma upadła, wiesz, że ten dział to moje dziecko...
JK-Błagam Cię przestań...
Z jego oczu wylał się strumień łez, a usta wygięły w podkówkę. Mężczyzna rozkleił się całkowicie, ściskając mnie w ramionach. Postanowiłam dać mu chwilę na dojście do siebie, po czym zamierzyłam wyjść do pracowników.
JK-Hana...
- Jeongguk zostań tutaj, jeżeli nie dasz rady. Muszę to w końcu zrobić. Ludzie podejrzewają, że jestem w ciąży, a ja nie lubię spekulacji...
Zostawiłam mężczyznę i wyszłam do ludzi na korytarz, gdzie Eun zebrała wszystkich w jedno miejsce. Prawdę mówiąc, pierwszy raz nie wiedziałam, co powiedzieć i jak się zachować.
- Powiem krótko i żeby było jasne nikogo nie chce wziąć na litość. Informuje was o tym, bo pracujemy tu razem kilka długich lat i uważam, że ta wiedza wam się należy.
Widziałam po ich minach, że nie mają pojęcia, o czym mówię.
- Słyszałam, że krążą plotki o tym, że jestem w ciąży, ale nie. Nic z tych rzeczy. Mam złośliwy nowotworów mózgu i nie zostało mi za wiele czasu. Liczę, że po moim odejściu będziecie pracować pilnie, bo po powrocie z urlopu znalazłam wiele błędów. Chcę was też prosić byście nie zostawili mojego ojca w potrzebie.
Powietrze było ciężkie i nastała cisza. Mało kto zamrugał, a co tu mówić o pytaniach. Do mojego ramienia nachyliła się Eun, szepcząc pod nosem.
Eun-Myślałam, że Jeongguk nauczy Cię choć trochę ogłady...
Spojrzałam w bok i zgromiłam ją wzrokiem, po czym obróciłam głowę.
- Jakieś pytania ?
Wciąż panowała cisza.
- W takim razie ja się żegnam i dziękuję za waszą pracę.
Kiedy już miałam się obrócić ktoś mnie zatrzymał.
Pracownik-Pani Lee ?
- Tak ?
Pracownik-Może pożegnalna kolacja ?
Nagle wszyscy przytaknęli, prosząc bym z nimi wyszła. Prawdę mówiąc, nasz dział nie miewał pracowniczych kolacji, bo tego nie uważałam i chyba dlatego się zgodziłam żeby zobaczyć na odchodne jak to jest.
...
Na wieczornym wyjściu Hanię puściły wszystkie hamulce. Kobieta się upiła i popłakała przy stole razem z pracownikami. Sam nad wszystkim czuwałem i obserwowałem jak weszła w prywatne rozmowy z ludźmi, których twarze znała tylko zza biurka.
Pozna porą wniosłem brunetkę do domu, przenosząc ja od razu do sypialni. Przebrałem ją na wpół przytomną i położyłem spać, nakrywając pościelą.
Posiedziałem chwilę w sypialni, upewniając się, że jest w porządku, po czym poszedłem się wykąpać.
...
Wstałam rano i od razu poszłam pod prysznic. Czułam wstyd i zażenowanie wczorajszym wieczorem. Wychodząc z łazienki spojrzałam na Jeongguka, który jeszcze spał, więc zeszłam do kuchni, żeby napić się kawy.
Po dłuższej chwili usłyszałam, że mężczyzna schodzi jednak nie umiałam spojrzeć mu w oczy. Brunet w milczeniu zaszedł mnie od tyłu i pocałował czubek mojej głowy. Wstałam za nim i wtuliłam się w jego plecy, gdy szykował kubek z kawą.
- Przepraszam... jest mi tak wstyd.
Czułam pod dłonią jak drży od śmiechu.
- Jeongguk...
JK-Daj spokój... W końcu pokazałaś ludziom, że też jesteś człowiekiem, a poza tym wszyscy byli równie pijani, to może nie będą pamiętać...
Mężczyzna się obrócił w moją stronę, ale ja nagle poczułam silny ból głowy, po czym nastała ciemność.

CZYTASZ
Królowa Lodu
FanfictionHana jest niezależną kobietą mającą dwadzieścia osiem lat. Ciężko pracowała by objąć posadę prezesa działu w firmie swojego ojca. Jej poukładane życie zaczyna się chwiać gdy zarząd firmy wymusza na niej małżeństwo jednak to nie jedyne zmartwienie ko...