13

61 5 0
                                    

Podjechaliśmy na parking, przy czym mężczyzna poprosił, bym zaczekała i już po chwili otworzył mi drzwi, podając dłoń. Przeszedł mnie dreszcz, gdy nasza skóra się zetknęła.

Speszona zabrałam dłoń i rozejrzałam się dookoła. Było dziwnie pusto jak na tę godzinę.

JK-Czy z restauracją jest coś nie tak ?

– Nie dlaczego ?

JK-Dziwnie się rozglądasz, a ja nie miałem pojęcia, gdzie Cię zabrać…

– Jest w porządku.

Rzuciłam i ruszyłam do wejścia, gdzie zostaliśmy powitani przez personel.

Kelner-Zapraszam państwa do stolika.

Obejrzałam się na Jungkooka, będąc zaskoczona. Na całej sali nie było żywej duszy, a na samym środku stał jeden przybrany stół, do którego byliśmy prowadzeni. Do tego wszystkiego została dołączona spokojna muzyka.

Kiedy usiedliśmy i kelner odszedł od razu zapytałam mężczyznę.

– Wynająłeś całą restaurację, żebyśmy zjedli kolację ?

JK-Jutro wyjdzie oświadczenie co sprawi, że oficjalnie będziemy zaręczeni. Chciałem w jakiś sposób uczcić ten dzień...

Milczałam, nie wiedząc co powiedzieć. Nie wychodzę za niego z miłości tylko z przymusu i nie mam ochoty tego świętować. Nie wiem, co on sobie wyobrażał jednak postanowiłam tego nie roztrząsać.

JK-W porządku?

Poklikałam głową.

– Tak.

Prawdę mówiąc, było dosyć niezręcznie. Jeongguk zorganizował romantyczny wieczór na fałszywe zaręczyny, co było zwyczajnie niedorzeczne. Nie rozmawialiśmy tylko wymijaliśmy się wzrokiem, popijając wino. Całe szczęście nie musieliśmy długo czekać na jedzenie, którym mogliśmy się zająć.

JK-Smakowało?

– Muszę przyznać, że było bardzo dobre.

JK-Naprawdę ?

– Tak Jeongguk.

JK-Pozwolisz mi na jeszcze coś ?

– To nie koniec, nie odwieziesz mnie teraz do domu ?

Uśmiechnął się pod nosem jednak wydawało mi się, że był, w tym nieco nerwowy.

JK-Zróbmy to jak należy Hana…

Nie rozumiałam o co dokładnie mu chodzi, ale nie zadawałam pytań tylko obserwowałam. Po chwili kelner przywiózł stolik, na którym znajdował się ogromny bukiet róż, tort oraz małe czerwone pudełeczko.

Gorąco rozeszło się po moim ciele, którego żar poczułam na twarzy. Nie wierzyłam, że posunął się tak daleko, by kupić pierścionek.

– Czy to jest to, o czym myślę Jeongguk ?

Brunet sięgnął po pudełeczko, które mi wręczył. Całe szczęście nie wpadł na pomysł, aby klękać.

JK-Mam nadzieję, że spełni Twoje oczekiwania i zechcesz go nosić.

Będąc mocno zmieszana otworzyłam zawartość. Wyciągnęłam pierścionek i założyłam go na palec.

JK-Czy nie ja powinienem to zrobić ?

– Nie ma potrzeby. Jest dobry, dziękuję.

JK-Podoba Ci się?

– Jest bardzo klasyczny i uniwersalny, przez, co będzie pasował do wszystkiego, ale nie musiałeś się tak wysilać, to tylko umowa Jeongguk.

Chyba pierwszy raz, widząc jego minę chciałabym móc cofnąć słowa. Nie rozumiałam, czego oczekiwał, ale na jego twarzy gołym okiem malował się zawód. Teraz zrobiło się najbardziej niezręcznie, więc szybko chciałam z tego wybrnąć.

– Możemy zjeść ten tort ?

JK-Tort ?

Brunet spojrzał na niego.

– Wygląda bardzo smacznie. Lubię czekoladowe.

JK-Oczywiście…

Jeongguk wstał z krzesła i podszedł do stolika.

– Nie powinna zrobić tego obsługa ?

JK-To tylko tort, sam się tym zajmę.

Znów jedliśmy w ciszy co zaczynało mnie męczyć. Nie miałam pojęcia jak mam się teraz zachowywać. Nie miałam pojęcia, czym były te zaręczyny i co siedzi w jego głowie. Mieliśmy trzymać się pewnych zasad, a jedną z nich było nie zakochać się w sobie. Tylko, czy on mógłby mnie pokochać, za co ?

Skarciłam się w myślach i otrząsnęłam.

– Jeongguk ?

JK-Tak ?

Patrząc na niego czułam skruchę, co było dla mnie czymś nowym. Chciałam w jakiś sposób poprawić jego nastrój.

– To wszystko, co przygotowałeś… dziękuję.

JK-Chyba nie do końca ci się spodobało…

– To nie tak, po prostu mocno mnie zaskoczyłeś, a do tego, jak wiesz, że nie jestem romantyczką. Kwiaty, prezenty, biżuteria i kolację nie są dla mnie istotne Jeongguk…

Pomyśleć, że powiedziałam coś, czego tak naprawdę nie chciałam mówić. Sama siebie nie rozumiem, ale to wszystko naprawdę mi się spodobało. Przygotował to w pełni dla mnie z myślą o mnie.

JK-Rozumiem Hana. Obiecuję, że to jednorazowy wyskok i kolejny się nie powtórzy...

Trudno było mi na niego patrzeć. Zawiodłam go, czego nie ukrywał. Bardzo chciałabym się przed nim otworzyć, ale nie umiałam i nie chciałam. Coraz częściej obawiałam się, że to pierwszy mężczyzna, do którego zaczynam coś czuć, a to wiązało się z kłopotami. Dlatego musiałam go odepchnąć.

Królowa LoduOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz