Schodziłam na dół do kuchni, żeby napić się kawy.
– Jeongguk, dlaczego nie jesteś w pracy ?
JK-Jestem…
Podszedł i pocałował mój czubek głowy.
– Jeongguk ?
JK-Hana mówiłem już, że Cię nie zostawię.
– Od trzech dniach żadne z nas nie pokazało się w firmie.
JK-Pracujemy zdalnie i jest dobrze. Robię wszystko, co muszę i mam oko na Ciebie.
Jego uśmiech sprawiał, że serce mi miękło.
Objęłam jego policzki i przyciągnęłam mężczyznę do siebie. Soczyste usta sprawiały, że się rozpływałam. Nagle poczułam jak ten mnie unosi i sadza na stole. Rozchyliłam nogi, by zrobić mu miejsce, gdzie od razu mogłam poczuć jego podniecenie. Mężczyzna napierał na mnie, aż w końcu położyłam się na blacie. Jego dłonie błądziły po moim ciele coraz śmielej co bardzo mi się podobało.Jeongguk sprawił, że mu zaufałam w pełni. Byłam w stanie się przed nim otworzyć bez oporów i z dnia na dzień pogłębialiśmy nasze zbliżenia. Jego dłoń znalazła się pod moją bielizną już trzeci dzień z rzędu. Dziś pierwszy raz w pełni czułam satysfakcję i przyjemność jego ruchami palców.
Nagle poczułam jak moje mięśnie się spinają, przez co jęknęłam głośno, a na jego twarzy zagościł cwaniacki uśmieszek. Po chwili poczułam silne napięcie w podbrzuszu, przez, co wygięłam się w łuk mimowolnie. Mężczyzna powoli zaprzestał ruchów, całując moją szyję i zawisł nade mną.
JK-I jak?
Dyszałam, leżąc w milczeniu i spoglądając na niego zasłoniłam twarz rękami. Było mi dziwnie, że widział mnie w takiej sytuacji.
JK-Pierwszy raz doszłaś ?
Pokiwałam głową, a ten schylił się do mojego ucha.
JK-Poczekaj tylko na finał, siedząc na mnie…
Zaczął się śmiać, więc uderzyłam go w ramię.
JK-Masz siłę…
Złapał moje dłonie i pociągnął do siadu.
JK-Zjedz śniadanie, a ja idę do pracy.
– Dziękuję…
Wrócił się i objął mnie ramionami.
JK-Oddałbym wszystko byś wyzdrowiała Hana… Pragnę być przy Tobie w każdej chwili i sytuacji.
– Wiem… ale musisz być gotowy na wszystko.
Odsunął się łapiąc moje ramiona.
JK-Nie waż się tak nawet mówić, rozumiesz ?
W jego oczach zebrały się łzy.
– Kiedy odejdę będziesz bardziej cierpiał…
JK-Hana !
Potrząsnął moim ciałem.
JK-Dlaczego nie chcesz walczyć do cholery ?
– Zdajesz sobie sprawę, że musiałby się zdarzyć cud, żebym wyzdrowiała ?
Nastała cisza.
– Jeongguk oszukujesz samego siebie i karmisz mnie złudną nadzieją, pozwalając codziennie zakochiwać się w Tobie coraz bardziej.
JK-Nie chcesz żyć ?
– Chciałabym, ale…
Zasłonił mi usta dłonią.
JK-Nie ma żadnego, ale, rozumiesz ? Jeżeli znaczę dla ciebie tyle co mówisz, to walcz dla mnie. Wyzdrowiej i zestarzej się razem ze mną…
Przez dłużą chwilę patrzyliśmy sobie w oczy w milczeniu które przerwał dzwonek do drzwi.
JK-Otworze…
Po chwili usłyszałam głos ojca i zesztywniałam. Nie zapowiedział wizyty, a ja wyglądałam źle.
Mama-Hana ?
– Mama, tata, co tutaj robicie ?
Rodzice patrzyli na mnie nic nie mówiąc.
JK-Zrobić kawę ?
Ojciec-Co się z Wami dzieje ? Dlaczego nie przychodzicie do firmy ?
Poczułam jak żołądek podchodzi mi do gardła, dzisiaj znów męczyły mnie mdłości nad, którymi panowałam do tej pory. Stres, jednak nie pomógł w tej sytuacji, więc musiałam wybiec do toalety.
Jeongguk stał pod drzwiami, czekając, aż wyjdę.
JK-Musisz im powiedzieć.
– Nie mogę… proszę…
W moich oczach zebrały się łzy.
Mama-O czym ?
Obróciliśmy się gwałtowanie.
Mama-Jesteś w ciąży skarbie, prawda ?
Szeroki uśmiech matki sprawił, że wybuchłam niekontrolowanym płaczem. Jeongguk objął mnie ramionami, próbując uspokiloic.
Kiedy udało mi się opanować poprosiliśmy rodziców, aby usiedli na kanapie. My zrobiliśmy to samo naprzeciwko. Jeongguk trzymał moją dłoń.
– Mamo, tato musicie coś wiedzieć.
Ojciec-No mów prędko Hana…
– Mamo nie jestem w ciąży.
Mama-Ale jak to? Wyglądasz tak blado Hana i te wymioty…
– To wszystko przez radioterapię.
Nastała cisza, a rodzice patrzyli na mnie, nie mając kompletnie pojęcia, o czym mówię.
– Mam guza mózgu i od tygodnia przyjmuje naświetlanie.
Wciąż milczeliśmy jednak ich twarz wykrzywiła się w grymas, po czym ujrzałam łzy.
Ojciec-Jakiego guza, o czym Ty mówisz ?
Mama-Hana?
– Mam raka…
Przez dłuższy czas płakali, przez co i po naszych policzkach spłynęły łzy. Jeongguk przysunął się do mnie, by objąć mnie ramieniem, na którym spoczęła moją głową.
JK-Hana musi przejść serię radioterapii, by guz się zmniejszył, po czym będzie mogła podjąć się operacji.
Mama-Czy po tym wyzdrowiejesz ?
– Tak Mamo. Nie będzie śladu…
Jeongguk zmierzył mnie wzrokiem jednak milczał za co byłam mu wdzięczna. Rodzice potrzebowali nadziei, w którą sama nie wierzyłam.
Rodzice zostali z nami do późna. Z ojcem musieliśmy omówić wszystkie formalności związane z firmą, o których nie chciał rozmawiać jednak pod naszym naciskiem się ugiął.
Wiedziałam, że to nie jest dobry czas na urlop, ale potrzebowałam tego na czas leczenia. Nie byłam w stanie ukrywać swojego stanu zdrowia, a praca na zdalnym była mocno podejrzana. Postanowiliśmy, że weźmiemy fałszywy urlop na miesiąc miodowy, którego nie mieliśmy po ślubie.
![](https://img.wattpad.com/cover/367338765-288-k440358.jpg)
CZYTASZ
Królowa Lodu
FanfictionHana jest niezależną kobietą mającą dwadzieścia osiem lat. Ciężko pracowała by objąć posadę prezesa działu w firmie swojego ojca. Jej poukładane życie zaczyna się chwiać gdy zarząd firmy wymusza na niej małżeństwo jednak to nie jedyne zmartwienie ko...