8

69 5 0
                                    

Ostatni raz spojrzałam w lustro i biorąc do ręki torebkę zeszłam na dół. Schodząc ze schodów zauważyłam Jeongguka.

Mężczyzna w czarnym garniturze stał do mnie tyłem. Poczułam motyle w brzuchu, gdy się odwrócił i uśmiechnął na mój widok. Czy to jest prawdziwe, czy ten człowiek naprawdę zostanie moim mężem ?

Skarciłam się w myślach. Nienawidziłam siebie za to, co przy nim odczuwałam ani tego, jak moje ciało, reagowało widząc go już z daleka.

JK-Dzień dobry pani Lee.

– Dzień dobry.

Zeszłam w dół i przeszłam obok niego, kiedy poczułam dłoń na swojej. Automatycznie się odwróciłam, zabierając rękę.

– Co robisz?

JK-Myślałem…

– Nie wyraziłam się wczoraj jasno, że nie życzę sobie dotyku ? Poza tym, co robisz w moim domu, jeżeli moi rodzice…

O wilku mowa, ojciec właśnie mnie zauważył.

Ojciec-Jeongguk, co tu robisz o tak wczesnej porze ?

Mama-Czy to jest ten Jeongguk ?

Ojciec-Tak, to właśnie ten młody mężczyzna, o którym Ci opowiadałem.

JK-Dzień dobry pani Lee. Miło mi panią poznać.

Ukłonił się nisko moim rodzicom, po czym nastała niezręczna cisza.

Ojciec-A więc ?

– Musimy przeanalizować umowę, więc Jeongguk po mnie przyjechał, żeby  nie tracić czasu zrobimy to w drodze do pracy.

Widziałam, że oboje patrzą na mnie podejrzanie.

Ojciec-Nie kłam i powiedz, że przyjęłaś propozycje Jeongguka…

Mama-Hana, czy to prawda,  bierzecie ślub ?

Jeongguk patrzył na mnie zmieszany jednak nie pozwolił mi wyjaśnić.

JK-Tak zdecydowaliśmy się pobrać. Mam nadzieję, że nie zawiodę państwa jako zięć i obiecuję dbać o Hanę.

– Proszę Cię… przy rodzicach nie musisz udawać, to tylko umowa. Chodźmy.

Ojciec-Hana…

– Do widzenia.

Ruszyłam do wyjścia, a mężczyzna podążał za mną.

JK-Naprawdę podejdziesz do tego, jak do transakcji ?

– A czego oczekiwałeś, miłości ? Jeżeli tak, to przykro mi, ale u mnie jej nie znajdziesz…

W ciszy wsiedliśmy do samochodu i dojechaliśmy na miejsce pracy. Na parkingu widziało nas kilku pracowników, co zapewne wystarczy, żeby do lunchu cała firma huczała.

Uniosłam wzrok znad papierów na dźwięk otwieranych drzwi.

JK-Idziemy na lunch.

Mężczyzna stanął na środku, chowając ręce do kieszeni.

– Nie mam czasu.

Nagle podszedł do biurka i zabrał mi papiery z dłoni.

JK-Praca poczeka, a ty musisz jeść jak człowiek.

– Po raz kolejny łamiesz zasady, a nawet jeszcze nie wzięliśmy ślubu. Mówiłam, że masz nie pilnować mojego snu i posiłków, bo to moja sprawa.

Nastała cisza, a z mojego żołądka wydobył się dźwięk głodu.

JK-A jednak...

Zaczerwieniłam się ze wstydu i złości jednocześnie. Brunet podszedł do wieszaka i zabrał z niego moją marynarkę oraz torebkę które mi podał.

– Czuje, że będę bardzo żałować tej decyzji.

Nachylił się nade mną.

JK-Czuje, że będę w stanie do ciebie dotrzeć…

Puścił oczko, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz. Do cholery, co się ze mną dzieje ?


Jimin-Podobno rano widziano Cię z panią Lee…

JK-Co dokładnie gadają ?

Jimin-Ze przyjechaliście razem do pracy.

JK-To prawda.

Widziałem, jak nad czymś myśli.

Jimin-Mamy tutaj tyle pięknych i miłych kobiet. Dlaczego Królowa Lodu ?

Zaśmiałem się.

JK-Lubię wyzwania.

Jimin-Ona nie jest wyzwaniem tylko koszmarem na jawie.

Spojrzałem na niego.

JK-Jeszcze się zdziwisz…

Jimin – Co z Rin?

JK- Nie do końca zaiskrzyło.

Jimin-Byłeś nią zachwycony, a nagle nie zaiskrzyło ?

Wzruszyłem ramionami.

JK-Wiesz początki zawsze są fajne…

Jimin-Nie rozumiem, ale zostawmy to i chodźmy na piwo.

JK-Odpada, czekam na Hanę…

Mężczyzna postukał palcem po czole.

Jimin-Pogięło Cię. Na razie.

Mężczyzna odszedł, a ja dokończyłem składanie papierów, czekając na Hanę.

Królowa LoduOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz