23. Flynn pokochał Roszpunkę

84 6 0
                                    

Charlie

W domu na przedmieściach Londynu znów zapanowała cisza. Jego ściany nie usłyszały już krzyku, słów wypowiedzianych po pijaku, szeptu ani wymuszonych rozmów osób które w nim mieszkały. Nie było już nic. Kompletnie nic. Od ścian odbijała się cisza a w śród nich, osoby których od dłuższego czasu nie łączyło już nic oprócz wiązów krwi i niewypowiedzianych słów. Teraz jedynym powiązaniem były więzy krwi. Teraz żadne z nas nie będzie stawało sobie na drodze. Tak będzie dla nas lepiej. Musiało tak być, prawda? Tak naprawdę, wogóle w to nie wierzyłem ale usilnie starałem się do tego przekonać.

Gdy przemierzałem ulice Londynu w drodze do szkoły, byłem w stanie myśleć tylko o tym że już jutro zaczyna się przerwa świąteczna. Zastanawia mnie, jak to będzie wyglądać. Przecież od czasu naszej rozmowy, ja i matka ze sobą nie rozmawiamy a wprost mijamy się. Jak niby mieliśmy spędzić razem święta skoro ona nie potrafiła nawet na mnie spojrzeć a ja wytrzymać w jej towarzystwie dłużej niż dwie minuty? Niby Blake zapraszał mnie na święta jak robi to co roku ale dobrze wiem że spędzi je ze swoją mamą i młodszą siostrą. Nie chce się do nich wpraszać chociaż wiem że kobieta nie miałaby nic przeciwko. Tak więc zapowiadało się na to że święta spędzę sam ze sobą w moim pokoju prawdopodobnie śpiąc albo ewentualnie będę krążyć po mieście bez celu.

Wszedłem do budynku Birkbeck University of London. Na korytarzu panował hałas a uczniowie stali w grupkach rozmawiając ze sobą. Ja sam zatrzymałem się i rozejrzałem wokoło. W poszukiwaniu tej jednej konkretnej osoby. Summer stała koło swojej szafki w towarzystwie Livvy. Blondynka jak zawsze wyglądała pięknie. Bo ona była po prostu piękna jak słoneczniki latem a ja zakochałem się w niej bez pamięci.

Podszedłem do nich i przytuliłem Summer od tyłu. Ta odwróciła się w moją stronę z uśmiechem który poszerzył się gdy tylko mnie zobaczyła.

-Hej-powiedziałem po chwili lekko zachrypniętym głosem nie mogąc przestać się uśmiechać jak wariat.

-Cześć-odpowiedziała zadzierając głowę w górę aby na mnie spojrzeć-Już za mną zatęskniłeś?-zażartowała a w jej oczach błyszczało szczęście.

-Tęsknię za tobą zawsze gdy nie ma cię obok, Roszpunko-powiedziałem cicho do jej ucha na co ona lekko się zarumieniła. Wyglądała wtedy naprawdę uroczo.

-Jesteście słodcy-powiedziała z uśmiechem Liv o której istnieniu zdążyłem już zapomnieć. Summer na jej słowa zarumieniła się jeszcze bardziej po czym spuściła głowę, tym samym ukrywając się za zasłoną ze swoich włosów. Zaśmiałem się widząc to a po chwili obok mnie pojawił się Blake. Podszedł do brunetki i złożył na jej ustach pocałunek a następnie przywitał się ze mną i Summer której twarz wciąż miała lekko czerwony kolor.

-Co powiecie na to abyśmy wyszli dzisiaj na lodowisko w czwórkę?-zapytał Blake obejmując ramieniem uśmiechniętą Livvy.

-Jestem za-odpowiedziała brunetka.

-Czemu by nie-odparła Summer odwracając się w moją stronę i uśmiechając się.

-W takim razie jesteśmy umówieni-podsumował zadowolony Blake.

Wszyscy w czwórkę weszliśmy do wypożyczalni łyżew która była połączona z taką jakby szatnią w której można było się przebrać i zostawić rzeczy. Ja i dziewczyny poszliśmy zająć jakąś ławkę a Blake ogarnąć mi i sobie łyżwy.

-Nie pamiętam kiedy ostatnim razem byłam na lodowisku-powiedziała podekscytowana Summer ubierając na nogi swoje łyżwy.

-Ja też-dodała Liv-Ostatnim razem byłam chyba trzy lata temu z tobą i Jaydenem.

Sunflowers in summerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz