5. Chłopak, który był sztuką

107 4 0
                                    

Summer

Wstałam rano tak po prostu udając że to co stało się wczoraj, nie miało miejsca. Udawałam że wszystko jest okej mimo że byłam już tym wszystkim zmęczona. Ale nie zostało mi nic innego niż udać że moje życie jest tak idealne jak myślą inni a ja jestem uosobieniem perfekcji. Którą tak bardzo gardziłam.

Ubrana w czarne, szerokie jeansy i za dużą, szarą bluzę z kapturem zeszłam na dół. W kuchni siedział mój brat i jadł tosty, popijając je czarną kawą.

-Hej-przywitał się biorąc łyk napoju.

-Hej, o której wróciłeś?-zapytałam robiąc sobie moją ukochaną, czarną herbatę. Którą piłam każdego dnia bo chodź nie wiem co takiego w niej jest, to stała się jednym z moich uzależnień.

-Gdzieś koło północy dopiero, bo chwilę nam zeszło z tym projektem-odpowiedział ziewając gdy ja usiadłam obok niego z kubkiem herbaty w ręce. Wzięłam cukier i dosypałam do niej cztery łyżeczki cukru. Wzięłam łyk herbaty czując jak słodka i lekko gorzkawa ciecz rozlewa się w mojej buzi. Kocham wszystko co ma dużą zawartość cukru i kofeiny.

-Nie jesz śniadania?-zapytał Jayden marszcząc brwi i przyglądając mi się uważnie na co ja mocniej ścisnęłam kubek w moich dłoniach ale on tego nie zauważył.

-Teraz już nie zdążę-odparłam wymijająco, starając się brzmieć jak najbardziej wiarygodnie-Zjem coś w szkole-dodałam widząc jego nie do końca zadowoloną minę i uśmiechnęłam się do niego lekko mając nadzieje że porzuci ten temat.

-Okej, w takim razie chodźmy-odpowiedział wciąż nie do końca przekonany ale mimo to odpuścił i nie drążył. A ja za to wypiłam resztę mojej herbaty, ciesząc się że nie zaczął zadawać niewygodnych dla mnie pytań. I mimo że czułam się okropnie okłamując go, to wiedziałam że nie mogę powiedzieć mu prawdy. Nie chce być dla niego kolejnym problemem.

Usiadłam w przedostatniej ławce pod ścianą tuż obok Livvy. Pierwszą lekcją tego dnia było malarstwo z panią Stowe. Była to jedna z moich ulubionych lekcji.

-Ponoć będziemy mieć nową osobę w klasie-szepnęła do mnie podekscytowana brunetka.

-Teraz? Mamy przecież listopad-zapytałam lekko zdzwiona. Bo w końcu kto przenosiłby się do innej szkoły w połowie półrocza?

-Może dopiero co się tu przeprowadził-dziewczyna wzruszyła ramionami a chwilę później drzwi do klasy otworzyły się, a do pomieszczenia wszedł Blake który był obiektem westchnień mojej przyjaciółki, a za nim chłopak o brązowych włosach i kapturem białej bluzy na głowie. Nie kojarzyłam go więc to on musiał być tym nowym uczniem. Oboje skierowali się w stronę ostatniej ławki pod oknem a gdy zajęli miejsce, brunet ściągnął kaptur uwalniając burzę brązowych, lekko kręconych włosów. A gdy spojrzał w moją stronę to wtedy nasze spojrzenia się przecięły a utonęłam w jego brązowych oczach. I wtedy zdałam sobie sprawę że to był Charlie, chłopak z galerii sztuki.

-Ten nowy to kumpel Blake-szepnęła do mnie Liv-Kojarzę go, ale nie potrafię sobie przypomnieć skąd-dodała a w tym samym czasie do klasy weszła nauczycielka i rozpoczęła lekcje. A ja przez ten cały czas wzrok miałam utkwiony w brunecie. Jego włosy lekko się kręciły przy końcówkach a w świetle słonecznym wyglądał jakby został namalowany. Miałam wrażenie że jest tylko i wyłącznie obrazem, który przyciągał wzrok widza. Wyglądał jak najpiękniejszy obraz jaki dane mi było zobaczyć. I na który nie miałam najmniejszego zamiaru przestać patrzeć.

Stałyśmy przy mojej szafce do której wsadzałam niepotrzebne rzeczy. Livvy coś do mnie mówiła ale nie mam pojęcia co bo w mojej głowie wciąż tkwił Charlie i jego piękne, brązowe oczy.

-Idą tu-szepnęła Liv uderzając mnie lekko w ramię z lekką paniką i podekscytowaniem.

-Kto?-zapytałam zdezorientowana odwracając się w jej stronę.

-Blake i ten nowy-odparła cicho a ja odwróciłam się w stronę w którą wpatrywała się brunetka i faktycznie. Oboje zmierzali w naszą stronę a Liv wyglądała jakby miała zaraz zejść z tego świata. Bo Livvy Rae była zakochana w Blake Lee odkąd po raz pierwszy go zobaczyła.

-Hej-przywitał się Blake podchodząc do nas-Możemy porozmawiać Livvy?-zapytał patrząc na moją przyjaciółkę z czarującym uśmiechem.

-Ze mną?-dziewczyna lekko się zarumieniła i wyglądała przy tym uroczo. Blake widząc to zaśmiał się lekko po czym złapał ją za rękę i odciągnął kawałek dalej, zostawiając mnie sam na sam z Charliem.

-Nie sądziłam że się jeszcze zobaczymy-odezwałam się pierwsza.

-Ja też nie-nie odrywał wzroku od moich oczu.

-Zmieniłeś szkołę?-zapytałam przechylając lekko głowę w bok ale mimo to wciąż nie przerywałam kontaktu wzrokowego. Nie chciałam tego robić.

-Tak, studiowałem medycynę ale szybko zrozumiałem że to nie dla mnie-uśmiechnął się krzywo a w jego oczach przez chwilę pojawiło się coś, co zniknęło równie szybko jak się pojawiło. A ja zrozumiałam, że chce odkryć co to było i co skrywają jego oczy. Zaśmiałam się cicho z jego miny a chwilę później rozbrzmiał dzwonek na lekcje.

-Chyba musimy już iść-powiedziałam nie ruszając się z miejsca.

-Tak, musimy-przytaknął po czym przerwał kontakt wzrokowy-Ja mam teraz angielski. A ty?-popatrzył na mnie z ciepłym uśmiechem.

-Rysunek-odparłam z lekkim uśmiechem.

-W takim razie do zobaczenia, Roszpunko-wyszeptał wprost do mojego ucha gdy przechodził obok mnie. Na mojej twarzy pojawił się rumieniec i przez kilka następnych sekund nie potrafiłam się ruszyć. Bo w mojej głowie wciąż słyszałam jego głos, który był jak najpiękniejsza melodia.

Weszłam do klasy cicho przepraszając za spóźnienie po czym zajęłam miejsce koło Livvy. Dziewczyna uśmiechała się szeroko a jej oczy błyszczały ze szczęścia.

-Blake zaprosił mnie do kina w sobotę-wyszeptała podekscytowana-Pójdziesz tam ze mną?-zapytała po chwili na co spojrzałam na nią zdzwiona-Oj no bo zapytał mnie czy chce pójść z nim do kina. No i będzie też jego przyjaciel i powiedział że mogę cię zaprosić-wyjaśniła-Rozumiem że pójdziesz tam ze mną?-zapytała patrząc na mnie zielonymi oczami.

-No nie wiem...-droczyłam się z nią mimo że odpowiedź była oczywista.

-Proszę-spojrzała na mnie proszącym wzrokiem.

-Niech ci będzie-powiedziałam przewracając oczami ale mimo to na moich ustach pojawił się uśmiech.

-Dziękuje-Livvy przytuliła mnie mocno a ja ze śmiechem oddałam uścisk-A tak wogóle to dlaczego się spóźniłaś?-zapytała odrywając się ode mnie.

-Zagadałam się z Charliem-po powiedzeniu tego lekko się zarumieniłam brunetka spojrzała na mnie z zadziornym uśmiechem na co przewróciłam oczami ale i tak nie udało mi się powstrzymać lekkiego uśmiechu.

Resztę dnia spędziłam na myśleniu o chłopaku z brązowymi oczami w których tonęłam, pięknym uśmiechu dla którego powoli przepadałam a którego głos był niczym najpiękniejsza melodia. O chłopaku który był sztuką. Najpiękniejszą sztuką od której nie potrafiłam oderwać oczu. I nawet nie chciałam tego robić.

Być może to już wtedy dla niego przepadłam. A może stało się to jakiś czas później. Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Bo jak to mówią: ,, Każdy przecież początek to tylko ciąg dalszy, a księga zdarzeń zawsze otwarta w połowie" Więc dlatego myślę że to stało się gdzieś w połowie, pomiędzy przeszłością a teraźniejszością. Gdzieś pomiędzy tym wszystkim, Roszpunka nieodwracalnie przepadła dla Flynna.

***

Hej

Dzisiaj rozdział jest trochę późno bo po szkole byłam u fryzjera.

Widzimy się w piątek

Sunflowers in summerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz