44. Zbyt zniszczona, zwykła przeciętna i tak bardzo nie idealna

64 9 0
                                    

Summer

Gdy weszliśmy do domu, w holu zapaliło się światło a przed nami stanęła Chloe Wilde we własnej osobie z irytacją i złością wypisaną na twarzy.

-O popatrzcie tylko! Moje cudowne dzieci raczyły wrócić w końcu do domu! W środku nocy podczas gdy powinny już dawno spać-niemal wykrzyczała z udawanym entuzjazmem kładąc nacisk na słowo dzieci.

-Też się cieszymy że cię widzimy, mamo-odpowiedział z leniwym uśmieszkiem Jay akcentując ostatnie słowo a ja go podziwiałam. Ja nigdy nie odważyłabym się tak powiedzieć do matki.

-A teraz gdy mamy już za sobą te jakże cudowne uprzejmości, to możemy przejść do sedna-na końcu odchrząknęła a ten udawany miły ton zamieniła na ten swój typowy-Gdzie wyście do cholery byli o drugiej w nocy?-warknęła zimnym tonem.

-U kolegi-odparł blondyn wzruszając obojętnie ramionami.

-Czy można wiedzieć jak ten kolega ma na imię i co wy u niego robiliście o tej godzinie?-zapytała powoli tracąc cierpliwość.

-Nie, nie można-odpowiedziałam starając się grać pewną siebie ale w rzeczywistości taka nie byłam. Gdyby nie Jay stojący obok to zapewne cała pewność siebie by ze mnie wyparowała. A nie mogłam na to pozwolić. Nie dziś. Nie teraz. I nie przy niej.

-Jayden-zwróciła się do mojego brata-Możesz już iść do siebie-wręcz rozkazała Chloe-A ty Summer zostań-dodała kobieta przyszpilając mnie wzrokiem do ściany.

-Jeśli Summer zostaje to ja też nigdzie się nie wybieram-blondyn oparł się plecami o ścianę patrząc hardo na blondwłosą. Chłopak właśnie igrał z ogniem ale on albo nie zdawał sobie z tego sprawy albo miał to gdzieś.

-Powiedziałam, idź do siebie Jayden-warknęła na niego gotując się ze złości.

-Idź-wyszeptałam do niego cicho-Dam sobie radę-dodałam widząc jego niepewną minę. Chłopak finalnie skapitulował a ja zostałam sama z matką.

-Powtórzę jeszcze raz. Po co byliście u tego kolegi i kim on do cholery jest-powiedziała jednak ja ani myślałam jej odpowiedzieć. Zapanowała cisza którą przerwał dźwięk powiadomienia wydawany przez mój telefon który leżał na szafce. Jego ekran podświetlił się przez co widoczna była tapeta na której miałam ustawione zdjęcie na którym byłam ja i Charlie. Matka korzystając z okazji spojrzała na wyświetlacz mojego telefonu a następnie na mnie.

-To z nim teraz byłaś, prawda?-zapytała Chloe ze zrozumieniem na twarzy.

-Nawet jeśli byłam z nim to nie powinno cię to obchodzić-hardo uniosłam głowę do góry patrząc na nią z udawaną odwagą chodź wewnętrznie cała dygotałam.

-Jesteś taka głupia, naiwna- pokręciła głową patrząc na mnie z kpiącym uśmiechem i politowaniem-Naprawdę sądzisz że ktoś taki jak on będzie chciał kogoś takiego jak ty?-zapytała z kpiną podchodząc coraz bliżej-On cię nie kocha Summer. Jesteś na to zbyt zniszczona, zwykła przeciętna i tak bardzo nie idealna...-pokręciła głową z politowaniem-I ty dobrze o tym wiesz-teraz stałam przyciśnięta do ściany a ona stała wprost przede mną-Jesteś cholernie zepsuta i tylko go zniszczysz tak jak niszczysz wszystko wokół. Sprawisz że upadnie na dno razem z tobą. A przecież tego nie chcesz, prawda?-wyszeptała wprost do mojego ucha po czym się odsunęła i tak po prostu ruszyła w stronę salonu wstawiając mnie samą z moimi myślami które teraz przypominały jeden wielki chaos którego za nic nie potrafiłam ogarnąć.

-Wszystko okej?-zapytał Jay z troską schodząc po schodach.

-Tak, nic mi nie jest-odparłam gdy do mnie poszedł.

Sunflowers in summerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz