41. Tayler uwielbiał niezapominajki

39 5 1
                                    

Summer

Gdy tylko rano otworzyłam oczy, uderzyła we mnie świadomość tego że dziś jest 17 stycznia. Dzień, którego nienawidziłam od dwóch lat. Nie znosiłam pamiętać o tym dniu. Wolałam zapomnieć bo łatwiej było udawać że to wszystko nie miało miejsca. Jednak ja pamiętałam. Wręcz idealnie pamiętam tamten dzień. Dużą, ciemnoczerwoną palmę na podłodze. Moje łzy i pustkę jaka mnie ogarnęła po tym wszystkim. Pamiętam każdy szczegół tamtego dnia mimo że minęły już cholerne dwa lata. Ja wciąż nie potrafiłam zapomnieć.

Ubrałam na siebie zwykłą bluzę z kapturem i pierwsze lepsze jeansy po czym zeszłam na dół z plecakiem na plecach i torbą w ręce. Przed wyjściem napisałam tylko Jaydenowi że poszłam dziś do szkoły na nogach. Do lekcji miałam jeszcze ponad godzinę. Londyn powoli budził się do życia a na niebie wisiały szare chmury. Powoli przemierzałam kolejne ulice czując jak mój żołądek coraz bardziej skręca się ze stresu aż dotarłam na cmentarz. Nie przepadałam za takimi miejscami chodź uważałam że wyglądały ładnie w nocy gdy na grobach świeciły się znicze. Wyglądały wtedy zawsze tak...inaczej. Tak jakby skrywały jakąś tajemnice. A może faktycznie tak było? Może naprawdę ukrywały jakieś sekrety?

Szłam powoli alejkami wypatrując tego jednego grobu. Drogę znałam już niemal na pamięć chodź nie przychodziłam tu często bo sprawiało mi to zbyt duży ból. Jednak droga była mi dobrze znana. Zatrzymałam się przed tym jednym znajomym grobem. Stanęłam przed nim i przez pierwszą chwilę wpatrywałam się w biały marmur z jego zdjęciem i w wygrawerowane na nim litery.

Tayler Lian Wesley

27.04.2005r - 17. 01. 2022r

Forever and one day more

Chodź ten napis znałam już niemal na pamięć to i tak czytałam go raz po raz jakby to miało cokolwiek zmienić. Chodź w głębi duszy wiedziałam że to już nic nie da. Gdy w końcu otrząsnęłam się z szoku, postawiłam na jego grobie doniczkę z niezapominajkami a następnie usiadłam na betonie opierając się o zimny grób.

-Cześć Tayler-wyszeptałam cicho na co wiatr w tamtym momencie zawiał trochę mocniej a ja czułam że on tu jest. Tak jak obiecał-Mam ci tyle do opowiedzenia-dodałam szeptem z lekkim uśmiechem po czym zaczęłam opowiadać o wszystkim co miało miejsce w ostatnim czasie. I chodź ktoś mógłby to usłyszeć, to miałam to gdzieś. Ludzie mogli nawet uznać że jestem nienormalna bo rozmawiam z marmurową płytą, ale jakie to teraz miało znaczenie? To nie było ważne bo to właśnie dziś, w rocznicę jego śmierci, na tym cmentarzu czułam że on był obok. Dokładnie tak jak mi obiecał te dwa lata temu.

Na cmentarzu zeszło mi trochę dłużej niż myślałam, dlatego spóźniona przekroczyłam próg szkoły zakładając na twarz maskę która miała ukryć wszystkie emocje. I pozostawić jedynie to co ludzie chcieli zobaczyć.

-Przepraszam za spóźnienie-powiedziałam najmilszym głosem na jaki było mnie stać gdy tylko weszłam do klasy w której miałam lekcje.

-Dlaczego się spóźniłaś?-zapytał nauczyciel patrząc na mnie uważnie.

-Zaspałam-skłamałam gładko na co on skinął głową.

-Dobrze, siadaj na miejsce. A następnym razem postaraj się nie zaspać, panno Wilde-odparł mężczyzna na co ja skinęłam głową i ignorując spojrzenia wszystkich uczniów, ruszyłam do ławki w której siedziała Livvy. Przyszedł czas na cały dzień udawania szczęśliwej, idealnej uczennicy która nie ma problemów a za którą wszyscy mnie mieli. A udawanie i zakładanie masek miałam już we krwi. Opanowałam je do perfekcji.

Sunflowers in summerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz