6. Roszpunka malowała słoneczniki

114 4 0
                                    

Summer

Ubrałam na siebie jasne, szerokie jeansy i za dużą koszulkę Jaydena. Na nogi włożyłam moje ulubione, beżowe snakersy a włosy pozostawiłam rozpuszczone. Podkreśliłam jedynie rzęsy czarnym tuszem a usta pomalowałam bezbarwną pomadką po czym zeszłam na dół.

Przy drzwiach wyjściowych stali rodzice a przy nich dwie średniej wielkości walizki. Ojciec standardowo miał na sobie garnitur a moja matka była ubrana w jasny płaszcz z pod którego wystawała beżowa sukienka. Chwilę później obok mnie staną Jay który standardowo miał włosy w nieładzie.

-Wyjeżdżamy na cały weekend-oznajmiła Chloe z czego bardzo się ucieszyłam jednak nie pokazałam tego-Pieniądze macie przelane na konto-dodała na co sztywno skinęłam głową po czym ona i ojciec wyszli z domu bez słowa zamykając za sobą drzwi a ja odetchnęłam z ulgą. Czekają mnie dwa dni bez nich.

Lekcje upłynęły mi na patrzeniu na Charliego. Na jego ciemne włosy które błyszczały w słońcu i uśmiech w którym widziałam gwiazdy. Myślałam wtedy o wszystkim. O rodzicach, o Charliem, o Livvy i o Jaydenie ale w głównej mierze o Charliem. To właśnie jego obraz nieustannie przewijał się w mojej pamięci.

-Ja i Summer idziemy wieczorem na wyścig-zakomunikowała brunetka wciskając się pomiędzy przednie fotele-Idziesz z nami?-zapytała patrząc na mojego brata.

-A kto się ściga?-odwrócił się na chwilę w jej stronę po czym znów wrócił spojrzeniem na drogę.

-Standardowo, Evans i Davison-odparła a ja nie miałam pojęcia o kim ona mówi bo nigdy nie byłam jeszcze na wyścigach. Ale z jakiegoś powodu jedno z nazwisk wydało mi się dziwnie znajome.

-To mogę iść, dam tylko znać Martinowi że będę-odpowiedział na co moja przyjaciółka uśmiechnęła się usatysfakcjonowana i z powrotem opadła na swój fotel.

-Nie mogę iść po prostu w jeansach i topie?-zapytałam zrezygnowana patrząc jak Liv przewraca ubrania w mojej szafie.

-Nie możesz-odparła pewnym siebie głosem.

-A to dlaczego?-położyłam się na łóżku i przyglądałam się poczynaniom brunetki.

-Summer, ty cały czas chodzisz w jeansach, bluzach i topach-mogłam przysiąc że w tym momencie przewróciła oczami.

-I co w tym złego?-spojrzałam na nią spod uniesionych brwi, chodź ona nie mogła tego zobaczyć.

-Nic-odparła wzruszając ramionami-Ale jak raz na jakiś czas założysz na siebie coś innego to nic ci się nie stanie-dodała po czym odwróciła się w moją stronę z czarną dopasowaną sukienką w rękach-Ta będzie idealna-rzuciała nią w moją stronę i kazała ją ubrać. Przewróciłam oczami ale ostatecznie ubrałam sukienkę. Sięgała mi ona do połowy uda i miała cienkie ramiączka. Nie chodziłam w niej od zeszłych wakacji i szczerze mówiąc całkiem o niej zapomniałam.

-No nie wiem-powiedziałam nie przekonana przyglądając się sobie w lutrze. Rzadko chodziłam w takich rzeczach bo nie przepadałam za swoją figurą i czułam się w takich ubraniach niezbyt komfortowo.

-Summer, wyglądasz pięknie-powiedziała podchodząc do mnie i przyglądając mi się w lustrze-Masz zajebistą figurę i nie wmawiaj sobie że jest inaczej-dodała a ja westchnęłam cicho po czym odwróciłam się w jej stronę a ona mnie przytuliła co od razu odwzajemniłam. Livvy Rae była najlepszą przyjaciółką jaką kiedy kolwiek miałam.

Liv pokręciła mi jeszcze włosy po czym obie zeszłyśmy na dół. Ja miałam na sobie czarną sukienkę wybraną przez brunetkę i czarne trampki. Ona za to miała na sobie szarą sukienkę podobną do mojej a na nogi założyła snakersy w tym samym kolorze. Jayden, założył na sobie ciemne, luźne jeansy i za dużą koszulkę. Ostatni raz spojrzałam w lutro po czym wyszliśmy z domu. A w mojej głowie cały czas był Charlie i ten jego piękny uśmiech o którym nie potrafiłam zapomnieć.

Sunflowers in summerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz