39. Wszyscy jesteśmy egoistami i kłamcami

67 8 0
                                    

Summer

Wstałam rano po czym zaczęłam zbierać się do szkoły. Dziś postanowiłam że ogarnę się szybciej i przejdę się na nogach bo od jakiegoś czasu, wolałam spacery niż jazdę autem. Dlatego godzinę przed rozpoczęciem lekcji schodziłam już na dół.

-Dzień dobry?-bardziej zapytałam niż powiedziałam gdy zobaczyłam moją matkę stojącą przy drzwiach wyjściowych.

-Możesz mi wyjaśnić mi to wyjaśnić?-syknęła ze złością wymachując mi przed oczami jakąś kopertą.

-Co to jest?-zapytałam marszcząc brwi i podchodząc do niej bliżej.

-Wezwanie na komisariat-odparła na co ja spojrzałam na nią zaszokowana i wyrwałam jej kopertę z ręki.

-Otworzyłaś list który był zaadresowany do mnie?-zapytałam czując wzrastającą we mnie złość. Nie miała prawa tego robić.

-Ależ oczywiście-prychnęła na co ja jedynie pokręciłam głową z niedowierzaniem.

-Ty w ogóle wiesz co to znaczy że list jest zaadresowany do konkretnej osoby?-powiedziałam ze złością na co ona jedynie przewróciła oczami-Nie miałaś pierdolonego prawa go czytać-syknęłam do niej i otworzyłam list.

WEZWANIE NA KOMISARIAT

Summer Wilde jest proszona o niezwłoczne przybycie na komisariat policji Londyńskiej w sprawie pożaru domu na ulice Savile Row który miał miejsce 4 stycznia 2024 roku.

Komendant policji w Londynie

Poczułam jak krew odpływa mi z twarzy chodź z całych sił starałam się to ukryć. Przecież jeśli matka się o tym dowie to mnie zabije. Dosłownie i w przenośni nawet zanim pójdę na ten komisariat.

-Wiesz dlaczego mnie tam wzywają?-zapytałam starając się opanować drżenie głosu i ukryć ręce które całe się teraz trzęsły.

-James dzwonił do komendanta. Powiedzieli mu że masz tam się stawić jako świadek i rzekomy właściciel domu ale nic więcej nie chcieli mu powiedzieć-odpowiedziała co mnie trochę uspokoiło-Możesz mi to wyjaśnić?-spojrzała na mnie wyczekująco a gdyby wzrok mógł zabijać, ja już leżałabym martwa.

-Nie było mnie na miejscu zdarzenia. A właścicielem domu jest pani Wesley. Musieli się pomylić-odpowiedziałam czując ulgę. Czyli nikt nic nie widział. Nie wiedzą że to ja podpaliłam ten dom.

-Wesley-powtórzyła z zamyśleniem Chloe-Czy to czasem nie syn Wesleyów zabił się dwa lata temu? Ten...jak mu tam było...Taylor? Tayler?-zapytała na co ja jedynie skinęłam głową nie potrafiąc z siebie nic wydobyć. Ona nie miała prawa o nim mówić-Co łączyło cię z tym chłopakiem?-kolejne pytanie. Kolejny cios. Coraz więcej bólu który rozrywał mnie od środka.

-Dlaczego o to pytasz?-miałam ochotę się rozpłakać. Tak po prostu. To wszystko tak cholernie bolało...

-Martwię się o ciebie-powiedziała na co ja spojrzałam na nią z politowaniem i kpiąco prychnęłam pod nosem.

-Martwisz się? Proszę cię, nie udawaj i nie zgrywaj teraz matki roku bo obie wiemy że masz mnie w dupie. Przecież obie dobrze wiemy że jedyne o co się martwisz to twoja reputacja. Ty nie widzisz nic poza własnym nosem. Jesteś cholerną egoistką i kłamcą-odpowiedziałam hardo unosząc głowę a ona jedynie się zaśmiała.

-Mówisz mi że jestem egoistką i kłamcą, ale co z tobą, co? Widzisz tylko siebie i swoje problemy. Nic więcej. Uważasz że jesteś centrum całego świata. A w rzeczywistości jesteś nikim. Nic nie znaczącą jednostką której zniknięcia nikt by nie zauważył. Oszukujesz wszystkich wokoło że jest inaczej. Okłamujesz nawet samą siebie-powiedziała podchodząc bliżej.

Sunflowers in summerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz