Summer
Wiele osób twierdziło że zna Taylera. Sądziło że wie kim jest ten chłopak o zielonych oczach, brązowych włosach i tym zabójczym uśmiechu dla którego wiele dziewczyn zabiłoby aby tylko był skierowany w ich stronę. Ale tak naprawdę mało kto go znał. Większość ludzi widziała to co chciała zobaczyć, to co on chciał żeby widzieli. Manipulował ludzi tak aby nikt nawet nie śmiał podejrzewać że ten ,,bezproblemowy" chłopak ma wiele sekretów. A tak naprawdę oni nie chcieli znać prawdziwego Taylera. Oni woleli tego bezproblemowego nastolatka z szelmowskim uśmiechem. I to właśnie im pokazywał chodź było inaczej. Do dziś nie wiem dlaczego mi i Emily pokazał tego bardziej prawdziwego siebie. Może dlatego że nam zaufał. Albo po to, abyśmy teraz mogły opowiedzieć jego historię. Prawdziwą historię Taylera Wesleya.
Poznałyśmy Taylera w 2014 roku. Wtedy byliśmy jeszcze dziećmi a nasze życie było łatwiejsze. Brązowowłosy miał wręcz wzorową rodzinę. Jego ojciec był lekarzem a matka sekretarką w szkole. Miał więc wzorowych rodziców i starszego brata który był jego wzorem. Życie moje i Emily też wtedy było prostsze. Moi rodzice nie byli tak okropni a ona mieszkała wtedy z rodzicami i starszym bratem. I było dobrze. Było tak dobrze w naszym 2014 gdy największym problemem był wybór lodów w osiedlowym sklepie. Ale przecież nie od dziś wiadomo że życie na dłuższą metę nie może być takie piękne bo już rok później wszystko zaczęło się sypać.
-Wszystko okej?-zapytałam zmartwiona wpatrując się w Taylera. Od jakiegoś czasu był smutny ale ani mi ani Emily nie chciał powiedzieć dlaczego.
-Tak, jest dobrze-uśmiechnął się blado ale ja mu nie uwierzyłam.
-Nie lubię gdy kłamiesz-żeby popatrzeć mu w oczy musiałam zadrzeć głowę do góry bo był ode mnie sporo wyższy.
-Nie chcę was zadręczać moimi problemami-wymamrotał unikając mojego wzroku.
-Nie zadręczasz-zapewniłam go.
-Nikomu nie powiesz?-zapytał zagryzając wargę i patrząc na mnie niepewnie.
-Nie powiem. Obiecuję-zapewniłam go na co on cicho wypuścił powietrze i ponownie na mnie spojrzał.
-Mój brat mówił że tata zdradził mamę-powiedział cicho.
-Jak to?-zapytałam zdzwiona. Przecież brunet miał wręcz wzorowych rodziców-Rozwodzą się?-zapytałam cicho. Kiedyś słyszałam jak tata mówił mamie że jego kolega się rozwodzi. Nie do końca wiem co to znaczy ale raczej nic dobrego.
-Nie-powoli pokręcił głową-Mama mu wybaczyła-wyjaśnił markotnie.
-To chyba dobrze, prawda?
-Tak, chyba tak-odparł-Ale Michael powiedział że nie zamierza mieszkać z tatą w jednym domu i dlatego się wyprowadza do cioci-dodał a w jego zielonych oczach odbijał się głęboki smutek.
-Tak mi przykro Tayler-powiedziałam cicho przytulając go. Wiedziałam ile znaczył dla niego brat. Był jego wzorem od zawsze...
To właśnie wtedy wszystko zaczęło się psuć a ta bańka w której tkwiliśmy zaczęła powoli pękać. Świat przestał być taki kolorowy i zaczął nabierać szarych barw. Moi rodzice z każdym dniem dawali mi do zrozumienia że jeśli nie jestem idealna to jestem nikim. A za to rodzice Emily postanowili wziąć rozwód i rozdzielić ją i jej brata.
Po policzkach brunetki spłynęło kilka łez chodź w pomieszczeniu panowała cisza. Emily bezgłośnie płakała a Tayler cały czas ją przytulał. Ja za to klęczałam przed nią starając się przekonać ją żeby powiedziała nam co się stało ale z tyłu głowy miałam że mama będzie zła jeśli zaraz nie wrócę do domu.
-Emily, dlaczego płaczesz?-zapytałam łagodnie.
-Rodzice się rozwodzą-wyjąkała cicho-I oni powiedzieli że ja mam zostać tutaj z mamą a Blake będzie mieszkał z tatą-z jej oczu cały czas spływały łzy-Nie chce żeby nas rozdzielali-dodała szeptem.
-Wszystko się ułoży, zobaczysz-odpowiedział jej Tayler kojącym głosem.
-Zostaniecie na noc? Nie chce być sama-spojrzała na nas z niemą prośbą.
-Zostaniemy-wiedziałam że konsekwencje będą koszmarne ale nie mogłam jej zostawić. Nie moją Emily.
Chwilę później Emily zasnęła a ja spojrzałam na zegar i przegryzłam wargę. Miałam być w domu o szesnastej a jest już piętnasta pięćdziesiąt dziewięć.
-Idź, ja z nią zostanę-wyszeptał cicho Tayler.
-Obiecałam jej że zostanę-odpowiedziałam kręcąc powoli głową i cały czas zagryzając wargę ze stresu.
-Powiem jej że musiałaś już iść. Emily wie jaka jest twoja mama, zrozumie że nie mogłaś zostać-odpowiedział lekko się uśmiechając.
-Dziękuję-wyszeptałam po czym biegiem ruszyłam do mojego domu...
Później przez kilka lat było dobrze. A przynajmniej tak mi się zdawało. Jednak ani ja ani Emily nie zauważyłyśmy że Tayler miał więcej problemów niż myślałyśmy a o których nam nie powiedział żeby nas nie martwić. I może gdyby nie to że gdy byliśmy nad rzeką, przez przypadek zobaczyłam na jego skórze kilka nierównych blizn to w ogóle by nam nie powiedział.
-Dlaczego to robisz?-zapytałam szeptem starając się nie rozpłakać. Nie potrafiłam znieść myśli że mógł coś takiego sobie robić.
-Wiesz, czasami mam okropne wrażenie że się duszę. Że powietrze wokoło mnie jest za ciężkie żeby nim oddychać. A ból...ból z jakiegoś powodu sprawia że mogę na nowo złapać oddech-powiedział tępo wpatrując się w ścianę naprzeciwko. Mówił tak pustym głosem że miałam wrażenie że ten głos nie należy do niego-Wiem że to złe ale to jedyna rzecz która wtedy sprawia że mogę oddychać-dodał nie patrząc ani na mnie ani na Emily.
-Dlaczego nie powiedziałeś nam o tym wcześniej? Wymyślilibyśmy coś razem-zapytała brunetka po której policzkach płynęły łzy.
-Nie chciałem was martwić. Przecież macie swoje problemy. Nie potrzebujecie kolejnych-odparł cicho.
-Nie jesteś, nie byłeś i nie będziesz problemem Tayler. Zapamiętaj to-odpowiedziałam pewnym siebie głosem po czym obie go przytuliłyśmy.
-Nie okłamuj nas już nigdy i nie udawaj-wymamrotała Emily jednak Tayler jednak już nic nie odpowiedział.
Z perspektywy czasu wiem dlaczego jej wtedy nie obiecał że już nigdy więcej tego nie zrobi. Bo on dobrze wiedział że nie jest w stanie dotrzymać tej obietnicy, że prędzej czy później złamał by ją. Dlatego nie obiecał. Życie toczyło się dalej. Raz było lepiej a raz gorzej, chodź przeważnie było gorzej. Ale on wciąż się uśmiechał. Niezależnie od tego co działo się w jego życiu, on wciąż się uśmiechał. W dalszym ciągu udawał a ani ja ani Emily tego nie zauważyłyśmy i było tak dokładnie do 17 stycznia 2022 roku. Bo to właśnie wtedy Tayler popełnił samobójstwo. To dokładnie wtedy jego historia dobiegła końca. A ja całą sobą znienawidziłam 2022. Bo to on zabrał mi najwięcej i najbardziej zniszczył. Ale nie jestem na niego zła że to zrobił. Fakt, to boli, bolało i będzie boleć ale nie mogę być na niego zła. Bo to była tylko i wyłącznie jego decyzja i jeśli dzięki temu teraz jest szczęśliwy to nie mam mu za złe tego że mnie zostawił. Bo on i tak zrobił dla mnie dużo cholernie dużo i jestem mu za to wdzięczna.
To była prawdziwa historia Taylera. Nie tego chłopaka którego widzieli i znali ludzie. Tylko tego prawdziwego. Bo to była cała prawda o Taylerze Wesley. Prawdziwa historia chłopaka o zielonych oczach, brązowych włosach i zabójczym uśmiechu.
***
Hejka
Jak tam rozdział?
Widzimy się w piątek na kolejnym.
Do zobaczenia
K.

CZYTASZ
Sunflowers in summer
Novela JuvenilWszystko zaczęło się Roszpunki która malowała słoneczniki... Dziewczyna z dobrego domu, któremu do dobrego dużo brakowało i chłopak wyglądający niczym obraz samego Vincenta Van Gogha, który kochał sztukę ponad wszystko. Summer określano mianem...