Wydawało się, że klacz doskonale wiedziała, dokąd powinna ich zawieźć... albo ona i Milo zwyczajnie potrafili porozumiewać się bez słów.
Długo trzymali się rzeki, ale w końcu skręcili w las, gdzie czarnowłosy co chwila oglądał się za wielkim kotem, bardzo nie chcąc go zgubić. Gepard bez większego problemu dotrzymywał im tempa. Gdyby chciał, mógłby ich nawet prześcignąć, ale kąpiel w rzece i jemu dała się we znaki. Jera martwił się o niego, lecz wiedział, że sobie poradzi... A jakby tego było mało, mieli znacznie większe problemy na głowie niż niezadowolony z nieoczekiwanej kąpieli gepard.
Zrobili jeden krótki postój, aby klacz mogła odpocząć. Był już późny wieczór, a oni jechali w ciemności, aż w końcu wyjechali na szlak, a stamtąd dostrzegli miasto. Zatrzymali się jednak przy pierwszym, wyraźnie większym od innych budynku, choć bardziej od domu miejsce to przypominało skromny pałacyk.
– Tu mieszka Elisaria – wyjaśnił Milo, zeskakując z klaczy.
Książę próbował rozpoznać tę okolicę, w której się znaleźli, jednak było zbyt ciemno i był już zbyt zmęczony.
– Pozwoli nam się tutaj ukryć? – Spytał i również spróbował zejść z końskiego grzbietu. Wylądował trochę chwiejnie, ale, na szczęście, klacz Milo była dość niska.
Elisaria była jedną z sióstr Milo. Druga w kolejności starszeństwa, została wydana za mąż za deryńskiego możnowładcę już ponad dobre dziesięć lat temu. Jeran był wówczas zbyt mały, by ją pamiętać. Sama Elisaria miała wtedy zaledwie piętnaście lat, gdy lord Everald zgodził się oddać jej rękę... I od tamtej pory nie rozmawiała z ojcem ani razu. Kochała jednak matkę i swoje rodzeństwo, więc z nimi starała się utrzymać kontakt.
– Gdy byłem u niej ostatnim razem, powiedziała, że zawsze jestem mile widziany – odparł Milo, gdy kierowali się w stronę wejścia. – Pytała o ciebie i jestem pewien, że ucieszy się na twój widok.
– Obyś miał rację – wymamrotał Jera, znów zaczynając stukać zębami z zimna. Gepard znalazł się przy jego nodze, a on złapał go za obrożę, aby w razie czego go przytrzymać.
Gdy dotarli do drzwi, Milo nie zdążył nic zrobić, bo otworzyły się one z cichym skrzypieniem, a ze środka wyjrzała młoda służąca.
– Panicz Milo? – Odezwała się, nie kryjąc zaskoczenia.
– Czy moja siostra jest w domu? – Zapytał od razu, a służka kiwnęła głową i odsunęła się od drzwi, aby przybysze mogli wejść do środka.
– Powiadomię panią – oznajmiła, obracając się na pięcie, i pobiegła do sypialni.
Jera wszedł z gepardem przodem, z ulgą chowając się w znacznie cieplejszej izbie. Spojrzał na Milo, a w jego spojrzeniu kryła się niepewność... Nie znał Elisarii i nie wiedział, jak zareaguje. Tym bardziej, że nie mogli zdradzić jej prawdy.
– Co jej powiemy? – Zapytał konspiracyjnym szeptem.
Milo zbliżył się do Jery, aby nikt przypadkiem nie usłyszał ich rozmowy.
– Nie mam pojęcia – odparł ledwo słyszalnie, zanim do ich uszu dotarły dźwięki kroków, a na końcu korytarza pojawiła się wysoka postać.
Jasnowłosa kobieta była niezwykle podobna do lady Idalii i nawet gdyby książę nie wiedział, że była ona starszą siostrą Milo, rozpoznałby ją bez trudu. Jej długie, rozpuszczone włosy opadały falami na plecy. Miała na sobie długą do ziemi koszulę nocną i najprawdopodobniej szykowała się właśnie do snu.
– Milo, co ty tutaj... – zaczęła, ale urwała, gdy jej jasne spojrzenie spoczęło na księciu. – Książę Jeran?
Chłopak drgnął gwałtownie, słysząc kroki, i natychmiast nieco się od Milo odsunął. Gdy stanęła przed nim starsza siostra mężczyzny, skinął do niej głową na powitanie, zanim objął się ramionami, trzęsąc się z zimna.
CZYTASZ
Zapach malin [bxb]
RomanceKwitnące królestwo Derynii nie ma sobie równych na Wspólnym Kontynencie. Po wieloletnich wojnach z Pars, nad oboma państwami nareszcie rozciąga się widmo pokoju. W deryńskim pałacu nic nie jest jednak takie, jak się wydaje. Nadchodzi czas, w którym...