XV.

108 13 2
                                    

Jera spał tak spokojnie, jak jeszcze nigdy. Przez ostatnie dni, odkąd Milo spał z nim w jednym łóżku, spało mu się nad wyraz dobrze... Ale ta noc przebiła wszystkie inne.

Nie mając nikogo, kto mógł czuwać nad nimi i pilnować godziny, przespali w błogiej nieświadomości cały poranek, a nawet południe. Ślub miał odbyć się o zachodzie słońca, a Milo już od rana powinien uczestniczyć w przygotowaniach. Emelisse miała zadbać o jego strój oraz fryzurę... Ale Milo nie pojawiał się, i to już od kilku godzin. Lady Idalia zmuszona była więc na chwilę porzucić swoje obowiązki, aby udać się do książęcych komnat, a gdy nikt nie odpowiedział na pukanie, po prostu weszła do środka. Od razu ruszyła prosto do książęcej sypialni, ale zatrzymała się gwałtownie, gdy jej wzrok spoczął na łóżku.

Milo zakrył ich nagie ciała, ale delikatny materiał i tak zsunął się z nich, prezentując nagie, splątane ze sobą kończyny. Idalia doskonale wiedziała, co robili tej nocy.

Uniosła dłoń i zakryła nią usta, zanim powiedziała cicho:

– Milo...

Jej syn jednak nawet nie drgnął. Inaczej było w przypadku księcia, który zasnął o wiele, wiele wcześniej. Nic więc dziwnego, że to właśnie on jako pierwszy otworzył kompletnie zaspane oczy, słysząc cudze kroki jeszcze przez sen oraz imię swojego osobistego gwardzisty. A raczej – już byłego osobistego gwardzisty.

Czarnowłosy leżał teraz na plecach, kompletnie rozłożony na łóżku księcia, zaś sam Jera leżał z głową na jego piersi, pozwalając się obejmować. Sam również przytulał się do Milo, z kończynami wplątanymi gdzieś między jego nogi. W pierwszej chwili, gdy się ocknął, miał wrażenie, że to nadal sen, tak cholernie przyjemny. Ciało Milo stanowiło wspaniałe źródło ciepła, a promienie słońca, wysoko wiszącego na niebie, rozgrzewały jego skórę z wierzchu. Przesunął po twardym torsie mężczyzny swoją drobną dłonią i właśnie wtedy uświadomił sobie, że to nie jest sen... i że ktoś ich obserwuje.

Podniósł się aż zbyt powoli jak na kogoś, kto został złapany na gorącym uczynku, ale w tamtym momencie najważniejszym dla niego było, aby nie obudzić czarnowłosego. Po omacku sięgnął po aksamitną pościel, którą zakrył swoją nagość, zanim usiadł na łóżku i spojrzał z żalem na Idalię.

– Wiedziałaś o tym od początku. Dlaczego jesteś taka zaskoczona?

Owszem, Idalia była zaskoczona, ale na pewno nie zszokowana. Nawet jeżeli nie spodziewała się ujrzeć ich nagich w jednym łóżku... Książę miał rację. Od początku wiedziała, że nie łączy ich jedynie braterska miłość.

– Milo poślubi dziś twoją siostrę – przypomniała mu. – Nie powinien spędzać tej nocy z tobą, książę.

Jeran zacisnął palce na pościeli, widocznie zły.

– Nie powinien też tutaj wracać, czyż nie? – Odpowiedział jej, sugerując tym samym, że o wszystkim już wiedział. Po kilku długich sekundach powoli się wyprostował i zmrużył oczy, patrząc na Idalię gniewnie. Na kobietę, która przez piętnaście lat była mu matką i która wykarmiła go własną piersią. – To twoja wina – stwierdził nagle. – Ty to wszystko wymyśliłaś.

Kobieta zacisnęła powieki, nie będąc w stanie znieść tego gniewnego spojrzenia. Jera od zawsze był dla niej jak syn... Ale Milo był dla niej ważniejszy. Był jej ukochanym dzieckiem.

– Chciałam ochronić mojego syna – wyjaśniła cicho, a jej głos załamał się na ostatnim słowie.

– Ja bym go ochronił – warknął wściekle Jera, już się nie powstrzymując. Jego podniesiony głos bez wątpienia zbudził Milo, więc szybko podniósł się, zabierając ze sobą narzutę, którą się owinął. Opuścił komnatę, aby wziąć kąpiel.

Zapach malin [bxb]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz