27. Pierwsza świeca

208 11 10
                                    

23 marca 2015

Jako dziecko nie rozumiałem, co w sobie takiego mam, że świat mnie nienawidzi.

I chyba wolałbym spędzić resztę życia w tej niewiedzy, niż przeżywać dzisiejszy dzień.

Zależy mi na Naomi, to pewne. Nie umiem powiedzieć, że ją kocham tak, jak mężczyzna powinien kochać kobietę, bo jest jeszcze na to za młoda. Co jasne to to, że zależy mi na niej. BARDZO.

Sądziłem, że i ja jestem ważny dla niej. Nie rozumiem, co takiego zrobiłem, że przestała się do mnie odzywać. Trwa to już prawie rok, a ona dalej nie wyjaśniła mi powodu, dla którego nie chce ze mną rozmawiać.

Mam tego już serdecznie dość. Każdy traktuje mnie, jakbym był pieprzonym pionkiem, który mogą kłaść tak, jak im się żywnie podoba. Traktują mnie jak gówniarza, bo sądzą, że nie dojrzałem. Że jestem miękki. Że nie jestem taki jak Oscar lub Gabriel.

Obiecałem sobie, że oni wszyscy tego pożałują. Mój ojciec, Gabriel, Naomi i cała reszta. Poprzysiągłem, że stanę się gorszy niż oni wszyscy razem wzięci.

Zacząłem od dziś. Umówiłem się z jedną koleżan Oscara, która przy każdym spotkaniu podsuwała mi pod nos numer telefonu. Zabrałem ją do kina, a później zawiozłem na przejażdżkę. Widziałam po niej, że jest zachwycona i że z każdą kolejną godziną czuje się coraz bardziej komfortowo. Zaczęła mi ufać. Tracić ostrożność.

Popełniła błąd. Zrozumiała to w chwili, w której zaparkowałem samochód w lesie, gdzie nikt nie usłyszał jej krzyków. W którym nikt jej już nie znajdzie.

Obiecałem sobie, że się zmienię, ale nie potrafię patrzeć w lustro. Od dwóch godzin siedzę nad muszlą klozetową i wymiotuję. Cały czas mam przed oczami widok jej zakrwawionego ciała. Nie rozumiem, co się ze mną dzieje. Dlaczego to zrobiłem? Dlaczego ją zadźgałem? Dlaczego ją zgwałciłem, kiedy już wiedziałem, że nie żyła?

Staram się sobie wmówić, że mnie sprowokowała, a ja należycie ją za to ukarałem. Była niewdzięczna, zupełnie tak jak Naomi, która zabawiła się moimi uczuciami. Zasłużyła na to. Każda kobieta jest taka sama.

Czuję, że tracę rozum. Nie mogę wymazać z pamięci tego zapachu i widoku jej martwych oczu. Ona nadal na mnie patrzy. Widzę ją. Czuję przy sobie, jakby jej dusza połączyła się z moim ciałem.

Ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że znowu chcę to poczuć. Tę władzę i kontrolę. Tę świadomość, że to ja odpowiadam za tę sytuację. Nikt inny, a tylko ja.

Czuję się silny. Czuję się śmieciem. Czuję się szaleńcem.

NIE WIEM, KIM JESTEM!!!!!!

~*~

Przez dwa kolejne dni spędzone w szpitalu byłam rozpieszczana niczym księżniczka.

Po mojej rozmowie z Gabrielem ten nie ośmielił się mnie tym razem opuścić ani na krok. A trzeba przyznać, że było to nie lada wyczynem przez mój energiczny charakter, który teraz bardziej niż kiedykolwiek dawał się we znaki. Zliczyć się nie dało, ile razy prowadziłam długie monologi o wszystkim i o niczym zarazem, których ten musiał słuchać. Zmuszony był również do znoszenia moich marudzeń dotyczących doskwierającej mi szpitalnej nudy. Przysięgam, że tak mu wierciłam dziurę w brzuchu, że kiedy wpadłam na genialny pomysł pomalowania mu paznokci, ten zgodził się bez jakichkolwiek obiekcji. Pewnie liczył, że tym sposobem uda mu się zamknąć mi usta na więcej niż dziesięć minut, ale nic bardziej mylnego. Wtedy gadałam bowiem jeszcze więcej niż zazwyczaj.

MarionetkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz