17. Piękna katastrofa

197 13 18
                                    

12 luty 2012

Tata mnie nienawidzi.

Widzę to za każdym razem, jak tylko na mnie spojrzy. Gardzi mną, a ja nie wiem, co mam zrobić, żeby było inaczej.

Chyba łatwiej mi by było, gdyby mama umarła rodząc mnie, a nie Ruby. Wtedy chociaż bym wiedział, co zrobiłem nie tak, że aż tak mnie nie lubi. Ale może wtedy też byłoby inaczej? W końcu o Ruby się troszczy, a mnie ̶b̶i̶j̶e̶

Nie, nie będę tak pisał. To normalne, że czasem rodzice podnoszą rękę na swoje nieposłuszne dzieci. Ostatnio widziałem też u Gabriela siniaki, więc go pewnie również uczą, jak być dzielnym chłopcem. A on nie płacze, tak jak robię to ja.

M͟U͟S͟Z͟Ę͟ ͟B͟Y͟Ć͟ ͟D͟Z͟I͟E͟L͟N͟Y͟.͟ ͟M͟U͟S͟Z͟Ę͟ ͟S͟I͟Ę͟ ͟Z͟M͟I͟E͟N͟I͟Ć͟

~*~

Minął tydzień od zdobycia przeze mnie, jak się okazało, pamiętnika Jamesa.

Nie zaglądałam do niego zbyt często, głównie przez to, iż już pierwsza strona zupełnie mnie rozbiła. Niby wiedziałam, jakim potworem był James i do jakich tragedii doprowadził, ale i tak ciężko szło czytać zapiski trzynastolatka zastanawiającego się, co zrobić, żeby go pokochano.

Od razu jak tylko go przechwyciłam, zadzwoniłam do Gabriela, żeby go o tym poinformować, ale nie odebrał. Za drugim, za trzecim ani nawet za dwunastym razem też nie. Nie odpisywał na moje SMSy, nie odsłuchiwał poczt głosowych. W skrócie, nie dawał żadnych znaków życia.

Po dwóch dniach bezskutecznego dobijania się do niego odpuściłam. Od Naomi dowiedziałam się, że jest z nim wszystko dobrze, co w zasadzie powinno mnie uspokoić. W rzeczywistości tylko dodatkowo mnie to poddenerwowało. Bo skoro nic mu nie dolegało, to dlaczego mnie ignorował?

— Cholera — syknęłam, kiedy wyjechałam pomadką za linię ust.

Przez skupienie uwagi na swoich problemach całkowicie zapomniałam o tym, iż mam być druhną na ślubie Melody i Oscara. Po wybraniu sukienek odezw ze strony Price był znikomy. W większości spraw pomagały jej Lea i Marissa, co najwidoczniej nie przeszkadzało żadnej ze stron. Melody miała przy sobie swoje najbliższe koleżanki, Rose poświęcała ten zaoszczędzony czas na naukę, a ja na użalanie się nad sobą.

Ten dzień miałam jak zwykle spędzić na szukaniu pracy. Z opowieści Elliota wiedziałam, że Bob był wściekły po moim odejściu, ale honor nie pozwolił mu na wyciągnięcie do mnie ręki. Nad czym specjalnie nie ubolewałam. Przynamniej miałam spokój od ciągłych komentarzy skierowanych w moim kierunku.

Tak czy siak, na swojej drodze napotkałam kolejny poważny problem. Ze swoim zerowym doświadczeniem w jakiejkolwiek branży i średnim wykształceniem nie miałam praktycznie żadnych szans na znalezienie dobrze płatnej pracy. I chociaż mogłam sobie pozwolić na posłużenie się oszczędnościami, które przez te wszystkie lata napłynęły na moje konto od Igora, tak nie zamierzałam pozwolić, aby mój status bezrobotnej utrzymał się za długo. Musiałam to jakoś ogarnąć.

Moje plany zmienił telefon Melody. Bo to właśnie dziś zaplanowała ogromną prywatną imprezę w jednym z klubów, na której mieli być wszyscy znajomi przyszłej pary młodej.

Czy chciało mi się tam iść? Oczywiście, że nie, ale nie wypadało nie przyjść.

Tak więc od godziny się szykowałam, słuchając Billie Eilish.

— Miej w niego wywalone, Livia. Nie zasługuje na ciebie — powtarzałam swojemu odbiciu, kiedy ogarnęłam bałagan na twarzy. — Jest dupkiem, a ty jesteś za ładna na płakanie za dupkami.

MarionetkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz