35. Smak łez i papierosów

249 10 6
                                    

3 stycznia 2018

Wydaje mi się, że zdążyłem z biegiem lat polubić kary stosowane przez mojego ojca. Chyba odnalazłem cząstkę ukojenia w tym bólu. Czuję się lepiej z poparzeniami, głębokimi ranami i siniakami niż gdybym miał się mierzyć z samotnością. Nienawidzę jej.

A tata o tym wie. Myślę, że to dlatego czasami odpuszcza tradycyjne nawracanie mnie na dobrą drogę na rzecz zamykania mnie w kantorku na miotły i inne gówna. Podoba mu się to, jak wrzeszczę z błaganiem o wypuszczenie na zewnątrz. I nie chodzi w tym o żadną klaustrofobię, strach przed ciemnością czy coś takiego. Ja najzwyczajniej w świecie boję się być sam. Wolę być przypalany żywcem, podtapiany i nacinany niż pozostawiony na pastwę samego siebie. Boję się siebie. Boję się rzeczy, do jakich jestem zdolny.

Chciałbym mieć kogoś, przy kim nie będę się bał. Kogoś czystego. Kogoś, kto oczyści i mnie.

~*~

Spędzony czas w Disneylandzie zajął drugie miejsce na liście najlepszych wydarzeń w moim życiu. Jej szczyt niezmiennie okupowała data mojego ślubu z Gabrielem.

Bawiłam się tam genialnie, czego nie chciałam przed nikim ukrywać. Odkrywanie nowych zakamarków parku, przeżywanie wszystkich atrakcji i próbowanie niezdrowego jedzenia zbudowało mi wspomnienia, do których niewątpliwie zamierzałam wracać jak najczęściej. Gabriel sprezentował mi najlepszy prezent, o jakim nie przyszło mi nawet marzyć.

Dziś zaś była Wigilia, którą spędzaliśmy sami w wynajętym na kilka dni apartamencie blisko wieży Eiffla. Przez zmęczenie aktywnymi dniami nie raczyliśmy zrobić niczego z świątecznych tradycji, poświęcając ten czas jedynie na oglądanie klimatycznych filmów i wylegiwanie się na kanapie.

Chciałabym rzec, że niczego mi wtedy nie brakowało, ale wówczas bym skłamała. Z łzami w oczach czytałam wszystkie wysłane przez przyjaciół życzenia świąteczne. Bardzo mi ich brakowało, a tęsknoty za nimi nie łagodziły nawet próby wyparcia tego bólu. W trakcie odpisywania im zamknęłam się w łazience, żeby Gabriel nie słyszał, jak płaczę.

Domyślił się jednak. Po wielu jego prośbach wpuściłam go do łazienki, w której podjęliśmy poważną rozmowę na temat moich relacji. Próbował mnie przekonać do tego, że mogę w dowolnej chwili do nich zadzwonić, ale stałam uparcie przy swoim. Minęło wiele czasu od ucięcia naszego kontaktu, a James niczego im nie zrobił. Może był to znak, że moje odrzucenie naprawdę ich chroniło?

Bardzo chciałam w to wierzyć. Zdecydowanie wolałam skazać nas na cierpienie, niż patrzeć na ich krzywdę. Nie zniosłabym kolejnej zabawy Jamesa, która polegałaby na ich oszpeceniu, zgwałceniu czy innych okropnościach.

Z głośnym mlaśnięciem podniosłam się z łóżka. Była jakoś trzecia nad ranem, kiedy po przebudzeniu się z jakiegoś złego snu zauważyłam, że nie mam przy sobie Gabriela. A jako że nienawidziłam zasypiać sama, od razu się dźwignęłam, chcąc sprawdzić, gdzie się zapowiedział.

Po wyjściu z średniej wielkości sypialni znalazłam się w salonie połączonym z kuchnią. Dzięki wpadającemu przez okno światłu w pomieszczeniu nie było na tyle ciemno, aby nie móc się zorientować, co gdzie się znajduje. Za jego sprawą bez problemu udało mi się dostrzec siedzącego na kanapie Gabriela.

Z żarzącym się papierosem w dłoniach wpatrywał się w oświetloną wieżę Eiffla, która w nocy stanowiła wyjątkowo piękny widok. Zapatrzony w ten sam punkt nie zwrócił, bądź też nie chciał zwrócić na mnie uwagi.

MarionetkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz