!W rozdziale mogą pojawić się drastyczne dla poniektórych opisy, a do tego zawarty jest tutaj wątek kanibalizmu. Jeżeli nie czujesz się na siłach, nie czytaj tego!
~*~
14 listopada 2015
Powoli zatracam się w tym bałaganie. Nie wiem, co jest prawdą, a co kłamstwem stworzonym przeze mnie samego. Gubię się. Widzę rzeczy, których nie ma. Słyszę głosy, choć jestem sam. Czuję, jakbym dzielił z kimś jedno ciało.
A najbardziej przeraża mnie to, że ten ktoś jest dużo gorszy od kogokolwiek, kogo znam. Staję się potworem. Czuję to.
~*~
Minęło kilka dni od mojej pamiętnej rozmowy z Victorem.
Od tamtego czasu nie wydarzyło się nic, co warte byłoby wspomnienia. Moja codzienność nie różniła się wiele od tej, którą prowadziłam przed naszym ślubem. Gabriel pracował, ja tańczyłam i ignorowałam swoich bliskich. Z pozoru nie dało się odnaleźć w tym różnicy.
A tkwiła. Tkwiła w kłamstwach Gabriela.
Nie zapytałam go wprost, czy słowa jego młodszego kuzyna mają jakieś powiązana z rzeczywistością. Nie zamierzałam przystawić go pod mur, nie. Chciałam jego niewymuszonej szczerości, która byłaby wyrazem zaufania. Dlatego dałam mu szansę.
Zapytałam się, co robi jutrzejszego dnia z niewinną propozycją o romantyczny wieczór. Była to w końcu sobota, więc mógłby znaleźć choćby godzinę na obejrzenie wspólnego filmu, tak? A jeżeli nie, to wciąż była to idealna okazja do powiedzenia mi prawdy.
A co on zrobił? Bez zawahania wmówił mi, że musi na weekend wyjechać do Chicago w sprawach swojego ojca.
Byłam wściekła, to chyba oczywiste. Właśnie złapałam swojego męża na kłamstwie, a on nie wykazywał się niczym, co dałoby się porównać do wyrzutów sumienia. Do tego nie uciekał ode mnie na jeden wieczór, a cały cholerny weekend. Po co? Czyżby Victor faktycznie mnie okłamał? Czyżbym przeżywała to na darmo? A może Gabriel miał jakiś sprytny plan, który wymagał kilku dni jego dyspozycji?
Czułam się zagubiona w tym wszystkim. Nie podobała mi się ta cała sytuacja i moja niewiedza. Samotność męczyła mnie każdego dnia, czego nie zamierzałam zmieniać. Musiałam dać Jamesowi znak, że nie przebywam w otoczeniu najbliższych i nie ma większego sensu ich atakować.
I jakby tego było mało, nie wiedziałam, czy mogę ufać najbliższej mi osobie.
Te druzgocące myśli sprawiły, że zakręciłam się jeszcze mocniej. Świat wirował dookoła mnie, a mięśnie płonęły wymęczone wysiłkiem. W pewnym momencie omsknęła mi się noga, co skutkowało moim upadkiem.
— Szlag — przeklęłam, kiedy poczułam ból kostki. Od razu palcami spróbowałam jakoś załagodzić dyskomfort, ale na nic się to zdało.
Westchnęłam umordowana. Byłam cała mokra od potu i łez, które nieświadomie płynęły mi po twarzy przez ból palców u nóg.
Spojrzawszy przed siebie, ujrzałam swoje odbicie w olbrzymim lutrze, jakie zostało tu zamontowane. Gabriel pomyślał o wszystkim przy projektowaniu tej sali. Było tu wystarczająco dużo miejsca na moje układy, poręcz do ćwiczeń oraz lustro pokrywające niemal całą powierzchnię ściany. Oświetlenie także było tutaj genialne, a to przez przeszkloną ścianę.
— Jadłaś coś dziś?
Wzdrygnęłam się, usłyszawszy z boku głos. Stojący u progu Gabriel obserwował mnie z nikłym uśmiechem, kompletnie ignorując kręcącego mu się u smukłych nóg Baela.
CZYTASZ
Marionetka
RomanceSztuka zakończyła się, a wszelkie maski opadły. Nie mogła już kłamać. Nie mogła już okłamywać siebie, że dalej jest piękna. Że niczym ta lalka w pięknej sukience pozbawiona jest wszelakiej skazy. Po burzy, z którą przyszło się Corze zmierzyć, nie p...