!W rozdziale występują opisy przemocy seksualnej wobec dzieci i brutalne sceny tortur!
Leniwie przeciągnęłam się na łóżku, czego swoją drogą bardzo szybko pożałowałam. Aktualnie moja macica była w tak opłakanym stanie, że jakikolwiek ruch wywoływał u mnie olbrzymi dyskomfort.
Wiedząc, że już nie dane mi będzie pogrążenie się w rozkosznym śnie, z przymkniętymi oczami sięgnęłam po leżący na szafce nocnej telefon. Dostrzegłszy, która tak właściwie jest godzina, zapragnęłam jęknąć w ramach sprzeciwu. Dlaczego ból brzucha musiał obudzić mnie akurat o piątej nad ranem?!
Korzystając z tego, że akrobacje wykonywane przez mój własny narząd nie były aż tak mocne, jak mogłyby być, zdecydowałam się na natychmiastowe wstanie i wzięcie leków. Kiedy już chciałam położyć swoją nogę na ziemi, poczułam coś dziwnego. Na tyle dziwnego, że zdziwiona tam spojrzałam.
Moje usta samoistnie się rozchyliły na widok śpiącego Gabriela. Oparty o moje łóżko siedział na ziemi z przymkniętymi powiekami. Jego prezentująca się wiecznie idealnie koszula teraz była niesamowicie mocno pognieciona, a włosy były w takim nieładzie, że aż zapragnęłam parsknąć. Jeden kosmyk włosów tak śmiesznie odstawał mu od reszty i...
Nie, Livia. Nie będziesz się teraz skupiała na jego wyglądzie. Nie ma takiej mowy.
Ale wbrew tym postanowieniom ja i tak to, ma się rozumieć, robiłam. Niczym oczarowana obserwowałam jego profil, jakbym po raz pierwszy w życiu widziała kogoś tak boleśnie pięknego.
Do mojej głowy zaczęły również napływać wspomnienia tego... co wczoraj zrobiłam. Gdy tak sobie o tym myślałam już po jakimś czasie, czułam olbrzymie zażenowanie samą sobą. Odstawiłam taki cyrk... praktycznie bez żadnego powodu. A on to wszystko musiał widzieć. Kur... Kurde. Tak. To właśnie chciałam powiedzieć.
Od pogrążenia się we własnych destrukcyjnych myślach uratował mnie ból brzucha. Powoli, aby nie zbudzić dalej śpiącego na siedząco Gabriela, wstałam ze swojego miejsca. A to był bardzo duży błąd, bo jak tylko znalazłam się w pionowej pozycji, to poleciało ze mnie tak, że do łazienki szłam w rozkroku.
Po ogarnięciu potopu we własnych majtkach udałam się na paluszkach do kuchni. Najciszej, jak umiałam, zaparzyłam sobie melisę, wcześniej zażywając leki przeciwbólowe. Po przygotowaniu sobie naparu szybko wyszłam z pomieszczenia, chcąc z powrotem udać się do swojego pokoju.
Idąc wzdłuż korytarza, usłyszałam jakiś dziwny dźwięk dobiegający z salonu.
Weszłam tam ze zmarszczonymi brwiami. I przysięgam, że widok śpiącego oraz chrapiącego na kanapie Elliota tak mnie zaskoczył, że o mały włos nie wylałam melisy.
Chłopak spał przykryty jedynie cienkim kocem. Zupełnie nieświadomy mojej obecności chrapał niczym umierający niedźwiedź. Aż w szoku byłam, że te jego ryczenie mnie nie obudziło.
Nie musiałam się zbyt długo zastanawiać, czemu śpi u nas w salonie. Czemu Louis zasnął na ziemi w swoim pokoju, a Naomi na jego łóżku, jak się okazało po moim wejściu tam. Ich obecność tutaj musiała jak zwykle być uwarunkowana moim złym stanem i nieumiejętnością zamknięcia się wtedy, kiedy potrzeba.
Ależ z ciebie piękny wrak, Livi. Pełen tak wielu wspomnień. Pełen tęsknoty. Bólu.
Próbując zignorować wszystkie moje obawy, wróciłam do łóżka. Kilka łyków mieliśmy wraz z lekami nieco ulżyły mi w cierpieniu, z czego szczerze chciałam skorzystać. Wizja odpoczynku w postaci bezczynnego leżenia w łóżku wydawała się zbawieniem. Może gdybym tak dotrwała do pobudki wszystkich w mieszkaniu, to uniknęłaby mnie pełna niezręczności rozmowa?

CZYTASZ
Marionetka
Roman d'amourSztuka zakończyła się, a wszelkie maski opadły. Nie mogła już kłamać. Nie mogła już okłamywać siebie, że dalej jest piękna. Że niczym ta lalka w pięknej sukience pozbawiona jest wszelakiej skazy. Po burzy, z którą przyszło się Corze zmierzyć, nie p...