Rozdział 10

2.2K 79 20
                                    

- No i wiesz, on wtedy powiedział że..

Wsłuchałam się w słowa Ivana, mojego najlepszego przyjaciela z dawnego miasteczka. Chłopak opowiadał mi o nowych akcjach w szkole, na co reagowałam z cichym chichotem. Tęskniłam za nim i bardzo mi go tutaj brakowało. Rozkręciłby nie jedną imprezę. Był jak mój starszy brat, kiedy moich przy mnie nie było. Był przy mnie, gdy poraz pierwszy raz spożywałam alkohol. I wielokrotnie ludzie myśleli, że jesteśmy razem, ale prawda jest kompletnie inna.

- Czekaj, co kurwa?! - podniosłam się gwałtownie z łóżka. - Powtórz.

- No Juliet całowała się z Jacobem. - mruknął, na co pokręciłam szybko głową.

- To niemożliwe, wiedziała doskonale że zerwaliśmy ze względu na powód przeprowadzki. - powiedziałam, odsuwając rolety i otwierając okno.

- On nie wyjechał, Mel. Wrócił dwa dni po twoim wyjeździe i zrobił imprezę. - rzekł.

Zmarszczyłam lekko brwi, analizując jego słowa. Co prawda nie była to zdrada, chociaż ból odczułam. Moja najlepsza przyjaciółka z moim byłym chlopakiem. Najgorsze było to, że Juliet pisała do mnie wielokrotnie jak sie mam, aż nagle przestała. Czy naszły ją wyrzuty sumienia? W głowie pojawił mi się pewny pomysł, którego dokonanie było bardzo proste.

- Słuchaj, pomieściłbyś u siebie tak z siedem osób? W tym mnie. - spytałam z uśmiechem.

- Co ty planujesz, Evans? - dopytał z śmiechem. - I tak, pomieszcze. Za parę tygodni mam wolny dom.

- Świetnie. Pogadam z braćmi i możliwe że się spotkamy. - odpowiedziałam. - Och, właśnie też Ci coś opowiem. Parę dni temu...

***

Przez cały wieczór słyszałam głośne, męskie śmiechy dochodzące z salonu.  Moi bracia wraz z ich paczka postanowili zrobić tak zwany męski wieczór, już po raz 3 w tym tygodniu. Grali w fife, jedli pizzę, pili piwo czy nawet mi dokuczali, ale tylko wtedy, gdy ojca nie było w domu. Mattheo po naszym ostatnim spędzeniu czasu i dziwnej akcji na korytarzu, zaczął mnie ignorować. Nie wgapiał sie we mnie, nie zaczepiał przy każdej możliwej okazji. Cieszyło mnie to, iż wreszcie miałam spokój.

Dziś postanowiłam że do nich dołączę, bo wiedziałam że zbyt szybko to oni nie wyjdą. Związałam włosy w wysokiego kucyka, stając naprzeciw lustra. Miałam na sobie luźny, biały top z szerokimi rękawami i do tego czarne, krótkie, dresowe spodenki. Byłam bez makijażu. Nie widziałam fanu w noszeniu tapety w domu. Przewróciłam oczami, wyciągając z fryzury dwa pasemka z przodu. Odetchnęłam z ulgą i wyszłam z pokoju. W domu czułam się bezpiecznie, bo wiedziałam że mimo wszystko jestem pod ochrona.

Śmiechy stały się coraz głośniejsze co oznaczało, że albo oglądali horror i wyśmiewali morderców, mówiąc że oni zrobiliby to lepiej, albo obmyślali nowy plan, lub najprościej i najkrócej wspominali dawne czasy. Często to robili, zwłaszcza w moim towarzystwie. Zaczęłam iść na dół, klikając coś w ekran telefonu i trzymałam się w tym czasie pobliskiej poręczy. Gdy byłam na dole, odrazu ruszyłam w stronę salonu. Stanęłam w drzwiach, obserwując co robią. Parę z nich lezalo, a parę siedziało. Jedli popcorn, ciastka czy chipsy, oglądając przy tym horror.

Odkrzyknęłam głośno, a ci się wzdrygneli, nawet słynny Carter. Byli tak pochłonięci filmiem, że zapomnieli już o rzeczywistości, która ich otaczała. Nick zatrzymał na chwilę ekran telewizora, a reszta spojrzała na mnie unosząc brwi. Ach te słynne paczki.

- Coś się stało? Potrzebujesz czegoś? - spytał Charlie, trzymając w dłoni paczkę chipsów, z której Leo co chwilę wyciągał garść jedzenia.

Devil's AcademyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz