Rozdział 19

3.4K 106 16
                                    

???

- Mówiłem, że ma kurwa nie dożyć swoich siedemnastych urodzin. - starszy mężczyzna uderzył w stół swoją blada i kościstą pięścia.

Daniel wzdrygnął się delikatnie, tak samo jak reszta zebranych. Siedzieli przy wielkim okrągłym stole, mając poraz kolejny naradę w sprawie zabójstwa Melanie Evans. Cała grupa zebrana w ogromnej sali, sluchala kolejnych kazań ich szefa. Pan Morris, bo tak na niego mówiono, był strasznie wymagający. Jednak ich kolejny plan nie wypalił. Dziewczyna, która miała zostać zabita, obchodziła dziś swoje siedemnaste urodziny. Wszelakie próby, porwania, czy zabicia, wychodziły na marne.

Dlatego też, spotkali się, by stworzyć nowy, lepszy plan, który zadziała natychmiastwo i odda efekt, jaki chciał ich szef.

- Co zauważyliście w jej rutynie? Co najczęściej robi. - zapytał Morris, opadając plecami na oparcie fotela. - Wy. - wskazał palcem na dwójkę mężczyzn. Byli mniej więcej po czterdziesce.
- Mówić.

- Więc. - zaczął nerwowo jeden z nich. - Zazwyczaj wstaje o 6, odrazu po tym najstarszym z dzieci Evansa. Jak on miał? - zapytał siedzącego obok siebie faceta.

Ten zastanowił się na chwilę, po czym otworzył usta.

- Lucas.

- No właśnie. On zazwyczaj z rana biega, podczas gdy ona ogarnia się do szkoły. Wie szef jak to nastolatki. - zażartował, jednak widząc mine szefa, spoważniał.
- Potem schodzi na śniadanie i zawsze siada właśnie obok tego Lucasa. Zaś jadą wspólnie, bądź osobno do akademii. Rozdzielają się, idąc w swoje strony. U niej zazwyczaj to znajomi, a u niego palarnia.

- Jest jakiś moment, gdy jest sama? - zapytał szef.

Danielo westchnął ciężko, stukając nerwowo palcami o stół. Milczał, mimo tego, że wiedział więcej niż oni. Był bardziej doświadczony w śledzeniu.

- Nawet jeśli, to kręci z Carterem. Ten co prawie pana zab...- zaczął, chociaż wolał równie szybko zamilczeć. - W skrócie wszędzie za nią chodzi.

Mężczyzna zmrużył lekko oczy, przechylając głowę w bok, jakby nad czymś się zastanawiał. Jego wzrok trafił na siedzącego niedaleko młodszego od niego mężczyznę, Danielo.

- Siedzisz często na jego wyścigach, co? - zapytał.

- Tak i odrazu cie informuje, że go nie kupisz anonimowo. To twardy człowiek, nie ważne, czy się ściga, czy może się biję na ringu. - wzruszył ramionami.
- Chociaż z tego drugiego rezygnuje. Słyszałem plotki.

- Nie chcę go kupić. - Morris parsknął.
- Zrobisz tak, by był zajęty na wyścigu, podczas gdy nasza zdobycz będzie sama. Któryś z was weźmie jego telefon i do niej napisze, że potrzebuje pomocy, ale ma o niczym wspominać braciom. Cała filozofia. - klasnął zadowolony.

- Więc, to plan na nowy rok? - zapytał jeden z milczących mężczyzn.

- Na nowy rok. - odparł. - Musimy to jeszcze ogarnąć. Za tydzień kolejne spotkanie, na którym będzie musiało być nas znacznie więcej.

Wszyscy skinęli głowami w odpowiedzi i podnieśli się z swoich miejsc. Daniel siedział jedynie, krzyżując ręce na piersi. Doskonale wiedział, że szef chciałby z nim porozmawiać sam na sam. Westchnął ciężko, sięgając po szklankę wody, której następnie się napił.

- Ty masz zlecenie. - szef wskazał palcem na siedzącego niedaleko młodszego mężczyzne. - Zabij jednego z nauczycieli z Silence Academy.

- Dzieciaki bardziej mówią na to Devil's Academy. - mruknął znudzony.

- Nie ważne jak mówią, ważne aby byli skupieni na morderstwie. A wiem, że ty znasz od tego ludzi i doskonale potrafisz się tym zająć. - podrapał się po zaroście. - Wchodzisz w to?

Daniel westchnął cicho, przeczesując ręką swoje włosy. Czy chciał w to wejść? Niezbyt, jednak odkąd Morris miał nad nim opiekę, gdy został sierota w wieku czternastu lat, nie posiadał wyboru. Został skazany na niego.

- Niech będzie, wchodzę w to.

- Cudownie. - skomentował szef.

I już doskonale wiedział, w kogo uderzy. Wystarczył idealny, czyli nagły i niespodziewany moment.

---------------------------------
hejka, tym razem znowu krótki, ,,???" rozdział

a co chodzi z ,,???" jeszcze się dowiecie

papa do następnego!

Devil's AcademyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz