Niebo powoli się ściemniało po zachodzie słońca, ukazując przy tym parę gwiazd. Objęłam swoje nogi ramionami, przyciągając je bliżej siebie.
Zerknęłam na Mattheo, który patrzał wprost przed siebie z chytrym uśmieszekiem, czyli teoretycznie takim jak zawsze. Zmrużył lekko oczy i gdy już miałam się spytać, co kombinuje, on potrząsał głową jak pies, przez co kropelki wody leciały wprost na mnie . Jeknęłam zrezygnowana oraz szybko odsunęłam się od chłopaka.
- Zachowujesz się jak pies. - bruknęłam.
- A ty jak rozpieszczona nastolatka. - odpowiedział z śmiechem, a jego wzrok skupił się na mnie.
- Wolę być rozpieszczoną nastolatka niż psem. - odgryzłam się, odwracając głowę w jego stronę.
I to był błąd. Jego głową była tak blisko mnie, że pomiędzy naszymi ustami był dosłownie milimetr odległości. Zmrużyłam lekko powieki, a on jedynie oparł swoje czoło o moje.
- I takiej Evans mi brakowało. - wyszeptał brunet, a następnie przywarł do moich ust.
Mimowolnie odwzajemniłam jego pocałunek, a kąciki moich ust drgnęły. On mi się naprawdę spodobał. Spodobał mi się Mattheo Carter.
Chłopak położył dłoń na mojej talii, delikatnie pochylając mnie do tyłu. Położyłam się na piasku, iż bluzy zostały zabrane przez resztę grupy. Ręką Mattheo pieściła bok mojej talii, a druga oparł tuż obok mojej głowy. Objęłam rękoma jego kark, przyciągając go bliżej siebie. Ten pocałunek raczej zaliczyłabym do romantycznych.
- Mattheo..- wyszeptałam nagle, na co lekko sie odsunął. - Pamiętasz jak mówiłeś, że jeszcze w tym roku będę twoją dziewczyna?
- Poczekaj, poczekaj. - zaśmiał się cicho w moje wargi, przez co cieply dreszcz przeszedł przez mój kręgosłup. - Zapytam o to sam. Czy uczyniłabyś mnie tym zaszczytem, abym został twoim chłopakiem?
Cichy chichot wyszedł z moich ust. Było to urocze. Kto by pomyślał, że płatny morderca i to jeden z najlepszych, zapyta w taki ,,słodki" sposób o związek jakąś dziewczynę? A przede wszystkim, siostrę jego najlepszego przyjaciela.
- Tak. - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Boże, tak długo czekałem. - wyszeptał, a następnie ponownie pocałował.
Tym razem inaczej. Pocałunek Cartera był bardziej namiętny i agresywny. Jego wargi poruszały się w szybkim tempie, jakby miał conajmniej pożreć moje. Nawet nie zauważyłam, kiedy nasze języki się ze sobą splotły.
Całował mnie z pasją, jakbym conajmniej miałabym uciec i już nigdy się nie zjawić. Ale ja nie miałam zamiaru tego robić. Było mi dobrze tu, gdzie jestem, a dawnej Melanie już dawno nie ma. Pora na nową, lepsza wersję mnie, która zamierzam pielęgnować za kazdym razem, gdy tylko o tym sobie przypomnę.
Zmieniliśmy pozycje, przez co ja znalazłam się na kolanach Mattheo, którego ramiona mocno obejmowały w talii. Moje ręce wciąż oplatywały jego kark. Siedziałam na nim okrakiem, nie zwracając uwagi na nic innego, poza nim. Cieszyłam się z chwili oraz zamierzałam na niej się skupić. Nie było mi to jednak dane na długo.
- Boże! Jak macie się lizać to nie gdy ja jestem w pobliżu! - krzyknął Lucas.
Wzdrygnęłam się niespodziewanie, podnosząc głowę, by spojrzeć na swojego brata. Stał nad nami, mając w rękach drewno na ognisko. Tony, który szedł w nasza stronę, wybuchnął głośnym śmiechem.
- Robisz gorsze rzeczy. - wytknął mu Mattheo, a jego uścisk ramienia na mojej talii lekko zmalał.
Wstałam z jego kolan, oczepując tył spodni od piasku, na którym nie dawno leżałam.
CZYTASZ
Devil's Academy
Romance16-letnia Melanie Evans cieszy się biednym ale za to radosnym życiem wraz z swoją matka. Jej ojciec odszedl, biorąc ze sobą dwójkę jej braci, gdy miała ledwo 9 lat. Jednak z biegiem czasu, po śmierci matki musiala wrócić do ojca. Gdy Dziewczyna był...