Rozdział 20

981 44 28
                                    

Ten dzień odziwo mogłam zaliczyć do udanych.

Rano, mimo późnego powrotu byłam wyspana i w dobrym humorze. Posiliłam się jedynie mrożona kawą wraz z śniadaniem. Dostałam również prezent od braci, na co przewróciłam oczami, chociaż przyjęłam prezent z wdzięczności. Kupili mi bransoletkę, która idealnie pasowała do ukradzionego naszyjnika. Mark Evans chciał, abym go sobie zatrzymała, jednak ja postanowiłam oddać mu biżuterie. Nie potrzebowałam jej.

W szkole też nie było źle. Moja grupka znajomych również dobrze mnie przywitała. Oczywiście oni również musieli dać mi prezent, czego nie chciałam. Nie przepadałam za tym, a do tego nie lubiłam, gdy ktoś wydawał na mnie swoje pieniądze. A nawet jeśli, to nie jakąś wielka sumę.

Siedziałam teraz na stołówce, grzebiąc widelcem w jedzeniu. Wsłuchałam się w jedną z rozmów mojej grupy znajomych. Elity Devil's Academy nie było, więc istniało duże prawdopodobieństwo, że właśnie zerwali się z lekcji, albo popadli w bójkę z studentami. Obie opcje były bardzo możliwe. Wzruszyłam jedynie ramionami, bo to przecież nie mój interes co robią poza szkołą i moimi plecami.

Oparłam swoje głowę o reke, która spoczywała na stole i uniosłam lekko brwi, wsłuchując sie w dyskusję Conrada z Ethanem. Parsknęłam śmiechem na wymianę ich zdań, co również zrobila Katherine. Zachowywali się czasem jak dzieci w ciele dorosłych.

- Masz jakieś plany na wieczór? - zapytała nagle Katie.

- Nie, raczej nie. - machnęłam lekceważąco ręką. - Chociaż pewnie ciotka mnie gdzieś weźmie. Coś mi ostatnio wspominała.

Ta tylko przytatknęła głową, nie komentując moich słów. Po co jej to było do wiedzy? Pokręciłam delikatnie głową, rozglądając się dookoła, a moj wzrok padł na nieznana mi kobietę. Była elegancko ubrana, wlosy posiadała spięte w koka, a na nogach miała czarne szpilki. Przypominała mi kogoś.

Wtedy również zauważyłam, że kłóci się z moim ojcem, który stał naprzeciw niej. Stał spokojnie, nie robiąc sobie nic a nic z kobiety, która właśnie się na niego darła. Zmarszczyłam lekko brwi, szturchając Conrada w ramie. On najbardziej ogarniał te osoby.

- Kto to? - zapytałam.

Posłał mi pytające spojrzenie, na co przewróciłam oczami i z cichym westchnieniem wskazałam mu na pobliską kobietę. Jego wzrok podążył za moim.

- Że ona? - uniósł brwi.

- No ta, ktora wygląda jak dziwka i kłóci się z moim ojcem. - mruknęłam.

- To mama Cartera. - wzruszył ramionami.

O kurwa.

Ale przecież on nie miał z nią dobrych relacji, więc co tutaj robiła? Przechyliłam lekko głowę, poświęcając swoją uwagę ich rozmowie. Kobieta wydawała się być zdenerwowana, a Mark Evans najzwyczajnie nic sobie z tego nie zrobił. Nagle wzrok kobiety spoczął na mnie, przez co natychmiastowo odwróciłam wzrok.

***

Całe popołudnie spędziłam z Lucasem.

Mój najstarszy brat odrazu po moich skończonych lekcjach wziął mnie na małą przejażdżkę. I mimo chłodnej pogody, cały czas byliśmy na plaży, obserwując fale morza. Wspominaliśmy przy tym stare czasy, a zwłaszcza on. Opowiadał mi również o swoich początkach w akademii, oraz o tym, jak bardzo tęsknił za mną i za mamą. Strasznie żałował tego, że ją zostawił beż kontaktu. Chciałby spędzić z nią trochę czasu, jednak nie było mu to dane.

Devil's AcademyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz