Nigdy nie zastanawiałam się jakie to uczucie kogoś nagle stracić. Czy to boli? A może nawet nic nie czuć? Może to uczucie nie jest takie złe, jak można nam się wydawać? A może jest takie okropne, że chcemy odebrać sobie życie?
Coz, nigdy nie sądziłam że skończę tak, jak jest teraz.
Siedziałam aktualnie w wielkim samolocie, skubiąc nerwowo zębami dolna warge. Pierwszy raz leciałam samolotem, chociaż to nie było moim jedynym zmartwieniem, a raczej tą myśl miałam z tyłu głowy. Właśnie leciałam do mojego ojca oraz braci, o których zdążyłam już dawno zapomnieć. Przecież mnie zostawili. Musiał być jakiś powód, prawda? Ale oni go nie dali. Żadnych wyjaśnień.
Jednak aktualne sytuacja zmusiła mnie do opuszczenia rodzinnego miasta. Smierc mamy. Ten cały wypadek, obcy facet... To było okropne. Nigdy w życiu nie bałam się jak wtedy. Gdy usłyszałam dwa pierwsze słowa ,,Przykro nam" , już widziałam o co chodzi. Nie uratowali jej. Odeszła.
A wraz z nią odeszła część mojej duszy.
Moje relacje z mamą były idealne. Nie zarabiala dużo i również nie posiadała tyle czasu, ale za to starała się jak mogła. Dawała z siebie ponad sto procent, by mnie wychować.
Westchnelam ciężko, kręcac głową na boki by tylko odsunąc od siebie myśli. Obiecałam mamie że będę nowa wersja siebie, więc tak musi być.
***
Nawet nie pamiętałam jak znalazłam się w drogim, czarnym mercedesie, oparta o szybę, gdy za oknem był okropny upał.
Z początku nie wiedziałam kto po mnie przyjechal, ale tuż po chwili zaczepił mnie obcy mężczyzna. Myślałam że to mój ojciec, bądź któryś z braci ale myliłam się. Okazało się że to był ich pieprzony szofer.
Uszczypłam się w rękę z nadzieją że to tylko koszmarny sen. Niestety nie był, a ja wypuściłam z siebie przez to ciche syknięcie.
- Cholera...- mruknelam, czując wibracje w swoim telefonie. Nie był jakiś najnowszy, ale ważne że dało się nim użytkować.
Moja najlepsza przyjaciółką, Juliet, jak zawsze się o mnie martwiła. Była taka mama grupy, do której ja już niestety nie należałam.
Alyesbury, małe miasteczko, w którym się wychowywałam znajdowało się niedaleko Londynu, natomiast teraz leciałam do Malibu. Wiązało się to z nowymi znajomymi, otoczeniem i szkola. Czyli czymś, na co nie byłam gotowa bo nawiązywanie nowych kontaktów szło mi fatalnie.
- Panno Evans. - usłyszałam nagle czyiś głos, który oderwał mnie od myśli.
- Hm? - mruknelam w stronę szofera, który spojrzał na mnie w lusterku.
- Jesteśmy już niedaleko domu. - powiedzial, odwracając wzrok na drogę.
Przytatknelam lekko głową, a mój wzrok powędrował zza okno. Jechaliśmy przez ulicę, na której co drugi dom był pierdolona willa, jakby mieszkało tu setki milionerów.
Nagle zatrzymaliśmy się przed wielkim płotem, gdzie po bokach stala dwójka ochroniarzy. Zmarszczyłam lekko brwi, gdy ci podeszli do okna, zaczynając skanować wzrokiem plakietke szofera, która wisiała na jego szyji. Brama się otworzyła, a ja z lekkim zaciekawieniem zajrzałam zza okno.
Moj wzrok przykuła wielka biała willa, posiadajaca mała altankę wraz z ogromnym basenem. Odpielam pospiesznie pasy, chcąc jak najszybciej wyjść. Cholera, moja ekstytacja znacznie wzrosła. Auto się zatrzymało, a ja wysiadłam z środka, rozglądając się dookoła terenu. Było tu cudownie, a kwiaty dodawały tylko uroku.

CZYTASZ
Devil's Academy
Romance16-letnia Melanie Evans cieszy się biednym ale za to radosnym życiem wraz z swoją matka. Jej ojciec odszedl, biorąc ze sobą dwójkę jej braci, gdy miała ledwo 9 lat. Jednak z biegiem czasu, po śmierci matki musiala wrócić do ojca. Gdy Dziewczyna był...