Rozdział 42 (dodatkowy)

1K 49 2
                                    

Perspektywa Mattheo

Siedziałem w salonie, stukając w szklankę wypełniona whisky. Obserwowałem wzrokiem kartki przed sobą, cicho wzdychając. Miałem masę roboty, a jednak mimo to moje myśli błądziły gdzieś indziej.

Westchnąłem głośno, przecierając twarz swoimi dłońmi. Lampa w rogu salonu tuż obok kanapy oświecała mi widok na tyle, abym widzial co pisze. Miałem do sprawdzenia sprawdziany z technik samoobrony. Nie wiem co mnie podkusiło, aby zostać nauczycielem. Po prostu pewnego dnia Lucas zadzwonił do mnie i błagalnym tonem zaczął mnie błagać o posadę nauczyciela. Stwierdziłem, że warto spróbować i co? Mam rolę złego nauczyciela. Niezbyt mnie to interesowało.

Wziąłem łyka whisky, a trunek lekko zapiekł mnie w gardle. Sięgnąłem po długopis, przekreślając głupoty pisane przez innych. Na trzeźwo się nie da. Pokręciłam lekko głową, masując swoje skronie.

Wtedy nagle usłyszałem nie spodziewany huk, a następnie szybkie kroki dobiegające z góry, aż do mnie. Wiedzialem, że to Melanie i prawdopodobnie znalazla jakiegoś pająka. Zabawne, morderczyni a strach nad małym pająkiem jest nie do zniesienia.

Jednak tym razem się myliłem.

Stała przede mną w swojej cholernej piżamce, składającej się z krótkich spodenek i obcislego topu na ramiączkach, mając ręce za sobą. Włosy spieła w wysokiego koka, a na twarzy miała najwyraźniej maskę. Ściągnąłem brwi, patrząc na nią.

- Coś nie tak? - zapytałem.

- Muszę Ci coś oznajmić. - powiedziała z piskiem radości. - Matty, udało się.

Matty, udało się.

Trzy słowa sprawiły, że moje serce zabiło szybciej.

- Jesteś w ciąży? - zadałem pytanie, bardziej do siebie.

Kobieta kiwnęła głową i podała mi test ciążowy. Złapałem za niego drzacymi rękoma, obserwując wynik. Dwie kreski. Moja Mel była w ciąży.

- Jesteśmy w ciąży. - wyszeptałem, a następnie wziąłem brunetka w swoje ramiona. - Będę ojcem!

Poczułem jak palce Melanie zaciskają się na mojej koszulki, a ciało trzęsie z śmiechu. Oparłem swoją brodę o czubek jej głowy, wzdychając z rozmarzeniem. Będę miał dziecko. Małą istotę, która będę wychowywał, kochał, oraz dbał jak najlepiej będę potrafił. Pierwsze słowa... Pierwsze kroki. Podobno rola rodzica była cudownym uczuciem a zarazem wielkim wyzwaniem.

Razem z moją żoną dość długo staraliśmy się o dziecko. Za każdym razem kończyło się to jedna kreska na teście ciążowym. Nie podawaliśmy się i... Proszę. Zaskoczenie. Kto by pomyślał, że 16 letnia Evans, którą poznałem, podczas jedynych z okropniejszych okresow mojego życia, zostanie moją żoną. Ta wiecznie paplająca dziewczyna, wiecznie mająca coś do powiedzenia.

Odsunąłem się od niej, zakładając kosmyk jej włosów za ucho. Moje kąciki ust lekko drgnęły. Zmarszczyłem jednak brwi widząc jak w jej oczach widnia łzy

- Hej, skarbie. Co się dzieje? Czemu płaczesz? - złapałem dłońmi za jej policzki. - Boli cię coś? - zapytałem zmartwiony.

- Po prostu bardzo się cieszę, Mattheo. Udało nam się. - wyszeptała. - Ale czy jesteśmy gotowi na taką odpowiedzialność?

- Oczywiście, że tak. - odparłem bez zawahania. - Zawsze dajemy radę, prawda? Nawet jeśli nie, mamy dookoła przyjaciół, którzy nam pomogą. Ale się złożyło co? Lucas też se sprawił dzieciaka. - pokręciłem lekko głową.

Melanie zasmiala się cicho. Zauważyłem jak jej oczy błyszczą - jednak nie tym razem od łez, lecz radością.

Będziemy szczęśliwa rodziną.

--------------------------------------------
hejka!
z racji że święta, postanowiłam napisać parę dodatkowych rozdziałów Devil's Academy. Mają one głównie na celu wprowadzenie do Silence Academy, do którego póki co się wstrzymuje, ale poza tym wciąż tęsknię za Mel i Mattheo :(. Mam nadzieję, że pomysł wam się spodoba i ucieszycie się!

p.s
Postaram się napisać świąteczny rozdział🫶

Devil's AcademyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz