Rozdział 4

1.1K 45 36
                                    

Tego ranka zamiast ciepłych promieni słonecznych, obudził mnie koszmarny budzik z nowego telefonu. Mruknęłam cicho pod nosem z niezadowolenia i przytuliłam się mocniej do pluszaka. Ostatnie czego chciałam, to wstawanie z ciepłego łóżka. Było takie wygodne.
Fuknęłam z irytacja, gdy budzik nie ustawał, a wręcz przeciwnie, zaczął być coraz glosniejszy. Złapałam za telefon, a jego światło zaatakowało moje zaspane oczy. Przetarłam je dłonią i spojrzałam na ekran. Swietnie, godzina 6:32.

Podniosłam plecy i przeszłam do pozycji siedzącej. Zaczesałam do tyłu swoje włosy, by nie opadały mi na twarz. Ziewnęłam cicho, a następnie wstałam z łóżka. Złapałam w dłoń swój telefon i ruszyłam to garderoby. Tam wzięłam mundurek szkolny, który leżał już od początku mojego przyjazdu. Nie rozumiałam sensu noszenia ich, chociaż z jednej strony wolałam się nie narażać na wszelkie awantury czy kłótnię. Wyszlam z pomieszczenia, włączając piosenkę na Spotify i ruszyłam do łazienki.

Z telefonu leciało Hotel od Montell Fish, gdy ja wchodziłam do środka łazienki. Wyprostowałam wlosy, a na twarzy po raz pierwszy sama nałożyłam sobie makijaż. Nie był on jakiś mocny, a taki, jaki robili mi moi znajomi. Teraz to bardziej powiedziałabym, że już raczej starzy znajomi. Poprawiłam swoje wlosy, nucąc cicho kolejna piosenkę z mojej playlisty Do I Wanna Know? od Arctic Monkeys. Gdy muzyka się skończyła, ja wyszłam z łazienki i zlapalam za czarny plecak, który leżał w kącie pokoju. Włożyłam do niego książki, zeszyty oraz piórnik, ale również poza tym małą kosmetyczkę.

Założyłam plecak na prawe ramie i wyszłam z pokoju, przeglądając Instagrama. Ziewnęłam cicho znów, bo tym razem się nie wyspałam. A może byłam zmęczona zakupami? Westchnęłam cicho, chowając telefon do kieszeni. Zeszłam na dół po schodach, aż nagle usłyszałam jakieś krzyki z kuchni.

Zmarszczyłam automatycznie brwi i ruszyłam w stronę pomieszczenia. Oparłam się o wejście do środka, obserwując co się dzieje. Charlie i Lucas, ubrani w mundurek szkolny, robili śniadanie. Z tego co zauważyłam,
szło im to tragicznie.

- Charlie do cholery pilnuj jajecznicy! - zawołał starszy z braci, podchodząc do patelni.

- Ty miałeś robić jajecznice! Ja biorę się za kanapki! - odwołał Charlie, zerkając na brata zza barku.

- Przysięgam że jeśli nie posmakuje to ojcu, a zwłaszcza Melanie to wszystko będzie twoja wina. - powiedział Lucas, na co młodszy brat się oburzył.

- Przepraszam bardzo, ale to ja zapierdalałem z rana do sklepu po jebane jajka! - krzyknął.

Z moich ust wydobyło się parsknięcie śmiechem, które szybko stłumiłam, zakrywając ręką buzie. Jednak było już za późno, a obydwoje spojrzeli w moją stronę. Chciałam zapaść się pod ziemię. Wzięłam głęboki wdech.

- Cześć, co robicie? - spytalam, by urwać ciszę i weszłam do kuchni.

- Hej, robimy śniadanie bo ten staruch się uparł by zrobić tobie i ojcu niespodziankę. Jak ci się spało? - powiedział Charlie, obejmując mnie leniwo ramieniem a na jego twarzy pojawiło się kupienie, gdy kroił warzywa.

Zaśmiałam się cicho i oparłam się plecami o blat kuchenny.

- Spałam dobrze. - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. - Miłe że robicie śniadanie, chociaż mam wrażenie że przez to możecie spóźnić się do szkoły.

- A ty razem z nami. Zresztą, nic nam nie grozi mając ojca dyrektora. - rzucił Lucas.

- Słucham? - odezwał się nagle głos Marka, a ja szybko spojrzałam w tamtą stronę. - Nie gadaj siostrze głupot bo jeszcze coś zrobi pierwszego dnia w szkole i będę musiał znowu wszystko ogarniać. Już samo załatwienie jej nauki w klasie 3 było trudne.

Devil's AcademyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz