Czas dosłownie przelatywał mi przez palce.
Nim zdążyłam się odwrócić, były już święta, a tak dokładniej to dzień przed przerwą świąteczna. Cała szkoła, pomimo jej mrocznego charakteru była ozdobiona w świąteczne lampki, co szczerze mówiąc mnie bawiło. Totalnie to nie pasowało do Devil's Academy.
Jeśli chodzi o Mattheo Cartera, nie rozmawialiśmy od naszego ostatniego wyjścia. Stwierdziłam, że musi się skupić na swoim młodszym bracie, by zapewnić mu dobrą ochronę. Nie widywałam go u nas w domu, co tylko dodawało do mojej teorii. W szkole bywał, jednak opuścił się w treningach footbollu. Odziwo Lucas na to nie narzekał.
Wyszłam z szkoły, trzymając w ramionach podręczniki szkolne, które przez jakiś czas trzymałam w szafce. Rozejrzałam się dookoła, by dosięgnąć wzrokiem swoich braci. Zauważyłam ich, jednak nie byli sami. Stali wielką grupka przy naszym samochodzie, a pare osób paliło papierosy. Była tam cała ich paczka znajomych i nieznane mi osoby, w tym małego chłopczyka. Wtedy mignęło mi wspomnienie sprzed tygodnia. Pokręciłam szybko głową, a następnie ruszyłam w ich stronę. Serce biło mi jak szalone, jakby miało conajmniej zaraz wyskoczyć.
Podeszłam bliżej grupy, a jako pierwszy zauważył mnie Mattheo. Szturchnął ramieniem mojego najstarszego brata, który automatycznie spojrzał w moja stronę.
- O, Melanie. Świetnie, że jesteś. - powiedział. - Daj, schowam je. - wskazał palcem na moje książki, na co lekko zaskoczona przytatknęłam głową.
Wziął ode mnie podręczniki oraz plecak. Zmarszczyłam lekko brwi, nie rozumiejąc o co mu chodzi. Rozmowa ucichła, a cała uwaga została poświęcona na mnie. Zauważyłam kątem oka nieznaną mi dwójkę chłopaków. Wysoki mężczyzna, a obok niego, tuż przy jego nodze mały chłopak. Miał na oko siedem lat, a jego lekko kręcone włosy, przypominały włosy Cartera. Ten starszy również był podobny. Te same rysy twarzy. Ubrany jednak w garnitur i mając zaczesane włosy do tyłu, bardziej przypominał ich matkę, która kiedyś widziałam w szkole.
Chłopczyk wyglądał na przestraszonego, taka ilością osób. Poznałam to po jego wielkich, brązowych oczach. Były naprawdę urocze. Natomiast mężczyzna obok niego, wydawał się być wkurzony, jakby miał conajmniej kogoś zabić. Wyglądał trochę jak taki szef mafii. I wcale nie zdziwiłabym się, jakby faktycznie nią był.
- To ta wasza siostra? - zapytał nagle obcy mężczyzna. - Ta słynna, najmłodsza z rodu Evans'ów, Melanie Evans?
- Mhm, to ja. - mruknęłam, krzyżując ręce na piersi.
- Wybacz kulturę. - machnął lekceważąco ręką, która następnie wyciągał w moją stronę. - Hunter Carter.
Również wyciągnęłam dłoń w jego stronę. On złapał ją, a następnie nad nią się pochylił. Musnął ją wargami, na co posłałam mu nerwowy uśmiech. Czułam jak Mattheo pożera mnie wzrokiem. Mężczyzna odsunął się ode mnie, zerkając na chłopczyka obok siebie. Kiwnął głową w jego stronę.
- Młody, przedstaw się. Tak jak cię uczyliśmy. - pogonił młodszego brata, który ewidetnie się spiął.
Wyciągnął drżącą, drobną rękę w moją stronę i spojrzał na mnie przestraszonymi oczami. Posłałam mu delikatny uśmiech, na co odetchnął z ulgą. Złapał moją dłoń.
- Grayson Carter. Ale może pani mówić mi Gray. - mruknął, cmokając moją dłoń.
Chyba popadłam w urok Carter'ów.
- Więc Grey. Miło cię poznać i na przyszłość. Nie pani, a Mel lub Melanie wystarczy. - puściłam mu oczko, zauważając, że znacznie się rozluźnił w moim towarzystwie.
CZYTASZ
Devil's Academy
Romance16-letnia Melanie Evans cieszy się biednym ale za to radosnym życiem wraz z swoją matka. Jej ojciec odszedl, biorąc ze sobą dwójkę jej braci, gdy miała ledwo 9 lat. Jednak z biegiem czasu, po śmierci matki musiala wrócić do ojca. Gdy Dziewczyna był...