Nigdy nie czułam takiego zażenowania jak teraz.
No może wtedy, gdy w wieku pięciu lat, podczas szczkolnego występu po prostu upadłam na schodkach, a tuż za mną reszta dziewczynek. Było to dla mnie tak żenujące, że bałam się wejść na jakąkolwiek scenę.
Ale to już przerosło wszelakie oczekiwania.
W drzwiach stali moi bracia z resztą grupy ich przyjaciół. Przez chwilę była niekomfortowa cisza, przerywana odgłosami oddechów innych. Aż nagle została ona zakłócona przez głośny wybuch śmiechu Tony'ego. Teraz to na niego wpadły wszelakie par oczu.
- Wybaczcie, to po prostu takie zabawne. - odparł.
- Niby co? - odezwał się ponuro Mattheo, podnosząc się z łóżka.
Skrzyżował ręce na piersi, a następnie zerknął w moją stronę. Oblizałam nerwowo wargi i usiadłam na swoim łóżku, zaciskając ręce na moich udach. Chryste, co za wstyd.
- To, że właśnie oniemal przeleciałeś siostrę swojego najlepszego kumpla. - wzruszył ramionami, jakby nigdy nic.
- Czy możemy o tym nie wspominać? Zaraz spale się z wstydu. - mruknęłam szybko, podnosząc się z miejsca. - Pójdę do... łazienki. Tak, łazienka..
Nie czekając na ich odpowiedź, po prostu ruszyłam w stronę łazienki, w której następnie się zamknęłam. Zza drzwi mogłam usłyszeć ich stłumione głosy, ale wydawało się być niepokojąco cicho. Zero krzyków, czy bójek.
Westchnęłam cicho, patrząc na swoje odbicie w lustrze i czekając aż wszyscy postanowią wyjść z mojego pokoju.
***
Parę miesięcy później- Nie! Nie ma opcji, że dam ci wygrać! - krzyknął Leo na Tony'ego.
Zaśmiałam się pod nosem na jego reakcje, lustrując wzrokiem ich dwójkę. Grali w karty i to właśnie oni aktualnie mieli teraz finałowa rundę o ostatnie miejsce, iż każdy już wygrał.
Oparłam głowę o ramie Mattheo, który obejmował mnie swoją ręką w talii. Głaskał moje biodro, jednocześnie paląc papierosa wraz z moim bratem, Lucasem. Nick i mój drugi brat, Charlie siedzieli naprzeciw nas, popijając piwa w swoich dłoniach. W tle, poza krzykami Leo i Tony'ego, było można słyszeć cichą muzykę z naszej wspólnej playlisty.
Rozejrzałam się dookoła, by nacieszyć się widokiem, aż nagle moim oczom ukazała się czyjąś sylwetka. Ktoś stał przy naszym busie, pokazując palcem abym była cicho, a następnie poruszył palcem abym podeszła. Kaptur zasłaniał twarz postaci, więc za cholere nie wiedziałam kto to.
- Idę na chwilę do auta. Zostawiałam tam powerbanka, a mam mało procent w telefonie.- skłamałam i podniosłam się z swojego miejsca, obejmując się przy okazji bluzą Cartera.
- Iść z tobą? - zapytał Nick. - Mógłbym dać ci mój, działa świetnie i szybko ładuje telefonu.
- Potwierdzam! - dodał Leo, wciąż grając w karty.
- Nie trzeba. - zaprzeczyłam głową. - Zaraz wrócę.
Nie czekając na ich odpowiedź, ruszyłam w stronę busa. Nieznajoma postać zniknęła, co trochę mnie przestraszyło.
A może po prostu mi się przewidziało?
Weszłam zza busa, upewniając się ze nikogo nie ma. Sięgnęłam do jednej z toreb po powerbanka i na wszelki wypadek, po mój mały scyzoryk, który dostałam od taty, po skończonych egzaminach. Podobno kiedyś należał do mamy.
CZYTASZ
Devil's Academy
Romance16-letnia Melanie Evans cieszy się biednym ale za to radosnym życiem wraz z swoją matka. Jej ojciec odszedl, biorąc ze sobą dwójkę jej braci, gdy miała ledwo 9 lat. Jednak z biegiem czasu, po śmierci matki musiala wrócić do ojca. Gdy Dziewczyna był...