Ocknąłem się w wygodnym łóżku.. Przykryty grubą kołdrą, która przez to jak bardzo moje ciało oslabło zdawała się mnie wręcz przygniatać.. Zajęło mi to chwilę aby dojść do siebie, i delikatnie otworzyć oczy.. Zobaczyłem kobietę siedząca przy moim łóżku.. A bynajmniej tak mi się zdawało, bo zniknęła gdy moja wizja się nieco rozjaśniła. Gwałtownie wstałem zrzucając z siebie ciężka kołdrę, momentalnie poczułem okropny, kujący ból. Złapałem się za prawe żebra, dokładnie tam skąd dochodził, ale na szczęście po chwili ustał. Byłem ubrany w luźne szpitalne spodnie, a koszulkę zastępował mi bandaż który opatrywał praktycznie cały mój tors. Wyrwałem kroplówkę z przedramienia, po czym dałem sobie kilka długich sekund na zebranie sił i wstanie z łóżka, to również nieco zabolało.. Ale dałem radę. Wziąłem jedną kule która leżała oparta o ścianę tuż obok łóżka, dzięki niej będzie mi nieco lżej. Zanim wyszedłem z pomieszczenia rozejrzałem się szybko, ale nie było tutaj nic wartego mojej uwagi, zwykły szpitalny pokój, "Nic tu po mnie.." - opuściłem pomieszczenie.
Wyszedłem na korytarz, spodziewałem się szpitalnych białych kafli, jakiejś przychodni.. Cokolwiek, a zastałem brudne cegły z ubytkami, grube pordzewiałe rury i delikatne światła.. Wygląda to prędzej jak jakaś kanalizacja, a nie szpital. - "Nie podoba mi się to miejsce.." - powiedziałem sam do siebie po czym ruszyłem dalej. Im więcej się rozglądałem, tym gorzej się tu czułem. Korzenie drzew, mech, pleśń.. Sporo tego tutaj, zapach też nie jest zbyt przyjemny.
Echo rozmów roznosi się po tunelach, skierowałem się w ich stronę mijając po drodze kilka osób.. Wiele z nich miało zwierzęce aspekty, nie wiem czemu, ale patrząc na nich czułem się winny. Patrzyli na mnie krzywym wzrokiem, nie dziwię im się, pewnie wyglądam tragicznie, ledwo dawałem radę iść, ale nikt nie zaoferował mi pomocy.
Po chwili udało mi się dotrzeć do stołówki, bynajmniej tak wyglądało to pomieszczenie. Stoliki, lada, wózki z tackami.. No i główny aspekt stołówki, jedzenie. To chyba jedyne miejsce w którym zapach jest znośny. Ludzie i nie tylko siedzieli przy blatach rozmawiając. Gdy wchodziłem do środka pomieszczenia zderzyłem się z innym mężczyzną, upadłem na ziemie. On skolei zdawał się tym absolutnie nie przejmować, nawet się nie obejrzał. - "Skurwysyn." - zabluzgałem na niego pod nosem, był to niesamowicie wysoki blondyn, jestem pewien że miał grubo ponad 2 metry. Był cały ubrany na czarno, a obok niego szedł jakiś inny facet, który niezbyt mnie interesował, pewnie zwykły przydupas. Próbowałem wstać, ale nici z tego. Wkońcu podbiegła do mnie pewna kobieta o króliczych uszach. Była ubrana w fartuch lekarski, jakiś czarny top oraz moro spodnie, była całkiem urokliwa, kucneła przy mnie poprawiając swoje okrągłe okularki.
Cholera, musiałeś się obudzić akurat gdy mam przerwę?! - pomogła mi wstać - Kto normalny budzi się pod kroplówką i postanawia że to dobry pomysł aby pójść na spacer, głąb.
No i czar prysł. Nie będę ukrywał, zrobiło mi się głupio gdy to usłyszałem, nie wiedziałem co jej odpowiedzieć. Kobieta przerwała ciszę.
Ale to dobrze że w ogóle się obudziłeś.. Musisz być niesamowicie głodny, prawda? Wkońcu spałeś aż 3 dni.
3 dni? Cholera.. - pomyślałem. Ale miała rację, mój brzuch wręcz błagał o syty posiłek. Pokiwałem głową, a ta uśmiechnęła się do mnie gorąco, po czym pomogła podejść mi do najbliższego stolika. Chwilę później oboje mieliśmy już jedzenie, Usiadła naprzeciwko mnie, i rozpoczęła rozmowę.
Wyglądasz na strasznie zdezorienrowanego.. Jesteśmy w Gloomspire! Chociaż wiem że niewiele ci to mówi.. Możesz śmiało zadawać pytania. - Uśmiechnęła się.
CZYTASZ
Hej.. Kiri.
FantasyTen świat to chore miejsce.. Chociaż wydaję mi się, że chore to mało powiedziane. Gdyby to o samą chorobę się rozchodziło, może jakoś bym to zniósł, choć to co robi z ludźmi i nie tylko jest przerażające. - "Niestety mam wrażenie, że stoi za nią wie...