-Magik/Iskra-

7 3 0
                                    

...

- Wkońcu.. Ileż można! - Krzyknąłem na Elisabeth, która stwierdziła że 10 to idealna pora na pobudkę.. Przecież to nie do pomyślenia! Podniosła się przecierając oczy.. Do tej pory nie mogłem się ruszyć, przygniatała mnie.

Ziewnęła. - Skończ pierdolić..! Odzwyczaiłam się od bycia brudnym robolem.. Nie muszę wstawać o 6 rano tak jak ty. - Powiedziała z pogardą.. Jedno nigdy się nie zmieni. Zsunęła się na krawędź łóżka.

- Wstaje rano dlatego że to lubie, nie dlatego że jestem jakimś robolem.. - Odrazu gdy tylko dała mi szanse skoczyłem na równe nogi.. Byłem pełen energii po wczorajszym spotkaniu, mimo iż było stresujące, teraz czuję się jak nowo narodzony.

- To się nazywa masochizm kochany.. Ale może to i lepiej, ranne ptaszki najłatwiej się wykorzystuje. - Skoczyła do łazienki śmiejąc mi się prosto w twarz.. Suka.

- Żebym ja ciebie zaraz nie wykorzystał.. Idź mi sprzed oczu. - Zatrzymała się w progu drzwi i spojrzała na mnie wściekła.. - Proszę..? - Uśmiechnęła się i zniknęła. Zamykając drzwi rzuciła szybkim "Robisz śniadanie!".. Chyba zapomniała, że jesteśmy w hotelu.

Minęła dosłownie chwila, a dźwięk prysznica rozległ się po całym pomieszczeniu.. Niezbyt miałem co ze sobą zrobić.. Zacząłem się rozglądać. - Nuda.. Nuda.. Więcej nudy.. Poranny trening! - Nie zwlekałem.. Odrazu znalazłem odrobine wolnego miejsca, szybko się rozgrzałem, i zacząłem ćwiczyć.. Pompki, brzuszki, deska.. Podstawowe ćwiczenia, nie wymyślę nic lepszego w hotelowym pokoju. Czas leciał i leciał.. A Generał wciąż okupowała toalete.

- Gdyby to był mój dom już dawno dostałbym w pysk za takie coś.. - Usiadłem na skraju łóżka delikatnie spocony.. Przetarłem czoło, mój wzrok poleciał wprost na szafkę nocną.. Koperta? Obejrzałem się za siebie.. Drzwi od łazienki wciąż zamknięte. Nikt się nie obrazi jeśli zajrzę.. Wziąłem ją w ręce i odwrociłem, mym oczom ukazała się czerwona pieczęć z wyraźnym piorunem. - Piorun? Przecież Elisabeth ma planetę..-

Jak na złość, akurat teraz wyszła z łazienki. Szybko odrzuciłem kopertę na jej miejsce i spojrzałem w jej kierunku.. Owinięta ręcznikiem z turbanem na głowie, wygląda na to że nic nie widziała.. - Twoja kolej, śmierdzielu.

- Tego śmierdziela mogłaś sobie odpuścić.. Dbam o higienę. - Wstałem i minąłem się z nią, wchodząc do łazienki delikatnie szturchnąłem ją barkiem.. Złapała mnie za rękę wykręcając ją. - AŁA AŁ..! PUŚĆ! - Chyba się na to nie zanosi..- No to inaczej. Chwyciłem za ręcznik zawinięty na jej plecach i pociągnąłem, złapała go w ostatniej chwili, przy okazji puszczając moją dłoń.. Wykorzystałem okazje i schowałem się w łazience, odrazu zakluczając drzwi.

- I TAK ZA TO OBERWIESZ! - Uderzyła pięścią w drzwi, niemalże ich nie wywarzyła.. Tym razem mi się udało. Pora na szybki prysznic.

...

-Uresil-

...

- To co, Larry.. Zasady jak wczoraj.

- Już zapomniałem jakie były.. Przypomnij mi, Shura!

Chłopak odrazu przetarł oczy dłonią gdy to usłyszał.. - Minął jeden dzień palancie! Nie będę ci tego tłumaczyć drugi raz.. Po prostu się nie pozabijajmy. - Chwycił za swój miecz i szybkim ruchem wyjął go z pochwy, odrazu wymierzył w stronę partnera.

Hej.. Kiri. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz