-Tylko na tyle cię stać?-

17 3 2
                                    

...

Patrzyliśmy sobie prosto w oczy.. Miałem wrażenie, że widział to samo co ja, lata treningów.. Było ich tak wiele, że pamietaliśmy niemalże każdy swój ruch. Było ich tak wiele, że nauczyliśmy się w ten sposób porozumiewać, znaleźliśmy swój własny język. Jestem świadom jego możliwości, a on jest świadom moich, bynajmniej tak nam sie obu wydawało, gdyż przez te lata, obaj osiągnęliśmy Zupełnie inny poziom.

...

Ciszę która między nami trwała, przerwał cios, Ryan ruszył na mnie, na tyle szybko że ledwo dałem radę go zablokować. Celował w brzuch, złapałem jego dłoń, i wykreciłem ją, po czym uderzyłem go w głowę dwa razy. Miałem uderzyć poraz trzeci, ale podciął mnie i upadłem na ziemię, momentalnie rzucił się na mnie z pięścią która odbiłem ręką. Od zawsze był znany z tego, iż umie wykorzystać do walki wszystko co tylko możliwe, więc kopnął mnie, a ja przeturlałem się po ziemii. Pobiegł za mną, wstając rzuciłem mu piaskiem w oczy, zdezorientowało go to na moment, zdążyłem obalić go wbijając się barkiem w jego tłów, usiadłem na nim i zacząłem okładać pięśćmi, gdy ten wkońcu wyczekał okazję, w jednej z jego rąk której używał do obrony sformował się krwisty sztylet, momentalnie wykonał szybki zamach, ledwie odskoczyłem, a i tak rozciął mi policzek. Wstał z wyskoku, po czym stworzył identyczną broń w drugiej ręce.

Nie uważasz że to nieco niesprawiedliwe..? - Powiedziałem, jego odpowiedzią była szarża w moją stronę, zaczął wymachywać sztyletami, jestem w fatalnej pozycji, jedyne co mi pozostało to uniki oraz kontry. Ryan znał się na rzeczy, każdy cios był kierowany prosto w punkty witalne, jedno trafienie jest w stanie rozłożyć mnie na łopatki. Zamachnął się poraz kolejny celując końcem ostrza w moją krtań, cudem udało mi się zablokować cios, a ostrze zatrzymało się tuż przy gardle. Odbiłem jego rękę, i kopnąłem go pełną stopą prosto w mostek odpychając go. Mężczyzna odlatując rzucił jednym jak i drugim ostrzem w moją stronę, uniknąłem obydwu, ale to na nic, gdyż te za mną rozpadły się na kawałki, a ich odłamki poleciały spowrotem w moim kierunku, wbijając się prosto w moje plecy. Atak był niespodziewany, co sprawiło iż udało mu się mnie trafić.

Tylko na tyle cię stać? - Rzekł mój przeciwnik, gdy ja upadłem na jedno kolano. Kopnął mnie w podbródek, a ja upadłem na ziemię, wydałem z siebie cichy okrzyk bólu, gdy poczułem jak wraz z moim upadkiem odłamki wbiły się jeszcze głębiej w moje ciało. Ryan stoi nade mną jak nad niedoszłą ofiarą, którą najchętniej by się jeszcze trochę pobawił, wycelował we mnie swym rewolwerem.

...

...

- Tylko na tyle cię stać? - Powiedział Kiri, trzymając końcówkę drewnianego miecza tuż przed nosem leżącego na ziemii Ryan'a. Znajdują się najwyraźniej na jakiejś hali treningowej, tyle że cała jest pusta.

- Spierdalaj.. Afiszujesz się zwycięstwem nad młodszym? - Odpowiedział wystawiając rękę do Kiri'ego, który odrazu ją złapał i pomógł mu wstać

- Zwycięstwo to zwycięstwo.. Powinieneś mi dziękować, nie pozwalam by ego ci poszybowało, to częste u dzieci ważniaków. - Poklepał Ryan'a po plecach - To tyle na dzisiaj, masz już wolne. Lepiej weź solidny prysznic, śmierdzisz.

- I kto to mówi.. Żebyś się nie zdziwił, jak wkońcu skopie ci tyłek, staruchu! - Odbił piłeczkę zmierzając do wyjścia z hali

- Będę czekać na ten dzień.. Poza tym jestem w kwicie wieku, Smrodzie. - Odpowiedział oburzony jak nigdy, po czym udał się w swoją stronę.

Hej.. Kiri. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz