...
- To znaczy że twoim przyjacielem.. Jest Ivan? To on zabił wszystkich Kapitanów? Dlaczego mi o tym mówisz skoro-
- Zwolnij z tymi pytaniami.. Nie nadążam. - Wtrąciła się. - Tak to on jest przyjacielem.. Tak to on ich wybił. - Zaczęła mieszać sztućcem w jedzeniu.
- Nie rozumiem.. Skoro jest na tyle silny by samemu zabić kilkoro Kapitanów w mgnieniu oka, dlaczego stoi za barem? - Wciąż brakowało kilkoro elementów aby jakoś posklejać to wszystko w całość.. Nie ukrywam że nieco zszokowała mnie ta informacja, nigdy bym nie pomyślał że on mógłby kogokolwiek zabić.
- To jest.. Już nieco bardziej skomplikowane, powiedzmy że walka przestała mu się podobać. Wystarczy pytań! I tak już wiesz wystarczająco.. - Odsunęła od siebie talerz i szybko dopiła wodę ze szklanki. - Chodźmy dalej, odechciało mi się jeść. Musimy jeszcze poszukać naszyjnika, no nie? - Uśmiechneła się do mnie i wstała od stołu.. Może jednak odrobinę jej zależy.
- Właśnie, skurwysyn Jiro! Jeszcze go dopadnę. - Podniosłem się energicznie niemalże wywracając krzesło. Nim się obejrzałem koło nas znalazł się człowiek..? Nie, to był robot. Zamiast nóg miał kółko, w ręku trzymał notes.
- Ji-Ro? Zna-cie Ji-Ro? - To chyba nieco starszy model.. Zacinał się.
- Nie.. Po prostu nas okradł-
- OK-RADŁ! OK-RADŁ! - Z głowy wysunęła mu się czerwona żarówka która zaczęła świecić. Powtarzał się tak w kółko jeżdżąc po lokalu jak pierdolnięty.. Mam dość tego miejsca. Po prostu stamtąd wyszliśmy, trzeba się rozejrzeć.
...
-Uresil-
...
- Oj chłopacy.. Wyglądacie mizernie ale apetytu, to wy macie za 10 dorosłych chłopa! - Rzekł Ivan podsuwając im kolejną dokładkę. - Ale wiecie.. Nie mogę was zbytnio rozpieszczać, to wyjątkowa sytuacja ze względu na to że Elis- to znaczy Pani Generał, rzecz jasna jeszcze nie ma! - Przetarł pot z czoła - Swoją drogą dość długo im to schodzi..
- Bez ciebie to byśmy z głodu pomarli chyba! Po takiej uczcie to ja mógłbym i odrazu bić się jeszcze raz! - Wykrzyczał Larry. Złapał za sztućce i odrazu zaczął jeść.
- Ja.. Ja podziękuje za następna. - Odsunął naczynie, odbiło mu się. - Zamiast tego napiłabym się- - Szklanka wody stuknęła o blat tuż przed nim. - Wody.. Dzięki?
- Zawsze pijesz tylko wodę. - Uśmiechnął się do niego pogodnie.
- Jak ty nie chcesz, to chętnie ja się poczęstuje! - Zabrał danie sprzed nosa Shury, mimo że jeszcze nie skończył swojego.. Definicja wilczego apetytu.
- Cóż.. - Ich rozmowę przerwał wbiegający do stołówki z krzykiem łowca.
- IVAN, IVAN! - Gdy podbiegł do lady oparł się o kolana zadyszany.
- Hola hola kolego.. Co się dzieję? Na spokojnie. - Podszedł bliżej i popatrzył na niego nieco zmartwiony, dwójka Młodzieńow siedzących tuż obok również się zainteresowała.
- Hamaga.. Hamaga się zbliża! Nasi zwiadowcy wypatrzyli ich ludzi na trasie do bazy.. - Popatrzył na Barmana.
- Widzę że chcesz powiedzieć coś jeszcze.. Pośpiesz się.
CZYTASZ
Hej.. Kiri.
FantasyTen świat to chore miejsce.. Chociaż wydaję mi się, że chore to mało powiedziane. Gdyby to o samą chorobę się rozchodziło, może jakoś bym to zniósł, choć to co robi z ludźmi i nie tylko jest przerażające. - "Niestety mam wrażenie, że stoi za nią wie...