...
- Ugh.. Długo to jeszcze będzie trwać? Ile można się spóźniać, do kurwy nędzy! - Wykrzyczał Ryan. Stał wraz z Amy i pilnującym ich Krausem pośród tłumu ludzi, na sali wyposażonej w scenę.
- Zamknij się durniu. Arcykapłan Merlin, to persona na tyle ważna w naszym środowisku, że jeśli tak zechce, to przyjdzie tu choćby i wieczorem, a ty nigdzie się stąd nie ruszasz. Wziąłbyś przykład z Amy. - Wydaje się, że każdy w tym miejscu szanuje tego jakże wielkiego Arcykapłana.. Albo się go boi? Daje on podobny vibe co Generał w Łowcach..
- Jesteś strasznie niecierpliwy jak na Kapitana Ryan.. - Wdrożyła się króliczka, miała w ustach bułkę obfitą w przeróżne warzywa.
- A ty stul pysk.. Przekupił cię jedzeniem, więc się nie liczy. Nie będę marnować tu swojego cennego czasu.. - Zaczął przedzierać się przez tłum burcząc coś pod nosem.
- Uspokój się łachudro. - Kraus chwycił go za kołnierz i przytrzymał w miejscu, Ryan odrazu wyskoczył do niego z mordą i chwycił za swój rewolwer.. Przerwał im głośny, i przy tym nieznośny przester głośników..
- Cholera, czemu to jest takie głośne.. - Stuknął w mikrofon kilka razy, kolejne przestery.. Aż Amy musiała zakryć swoje biedne uszka. - Weź ktoś to napraw.. - Stukał tak raz po raz, aż wkońcu ustało. - O.. Okej, dzięki wielkie. Ekhem.. Skoro już wszystko działa.. No to cześć..? Chyba nie muszę się przedstawiać. - Spojrzeli w kierunku sceny, stał na niej Merlin, jak zawsze z Kassandrą u boku. Był nieco roztrzepany.. Zupełnie jakby wstał z łóżka pięć minut temu, na dodatek ziewnął rozciagając się. - To co ja tam miałem do powiedzenia.. - Dostał plaskacza w tył łba od Kassandry.
- Ogarnij się.. - Powiedziała cichym tonem, ale mikrofon i tak ją wyłapał.. Wyszeptała mu coś na uszko zakrywając się ręką, pokiwał głowa zupełnie jakby zrozumiał o co chodzi.
- Naprawdę to jest najważniejsza persona w tym waszym śmiesznym kulcie..? - Zwrócił się Ryan do Krausa.
- Nie najważniejsza, tylko jedna z najważniejszych.. I wiesz co, czasami sam się zastanawiam. - Odpowiedział odkładając rękę na czoło zażenowany.
- Zostaniemy tu na dłużej niż planowaliśmy!! - Uniósł ręce do góry uradowany, machał nimi z otwartą, ucieszoną gębą, zupełnie jakby czekał na wiwaty.. Cisza. - Nie..? Napewno nie? Ty też nie..? - Wskazał na kogoś paluchem, zaczął klaskać.. - No właśnie, tak też myślałem. No więc, w Izumie ostatnio wyjątkowo często uwalniają się wyjątkowo wysokich rang demony, chcemy zbadać źródło tego zajścia.. I przy okazji przypilnować paru osób.. - Rzucił kątem oka na Ryan'a, z łatwością go wypatrzył.. - Lepiej pracujcie w pocie czoła póki jesteście pod naszą obserwacją, albo nie ręczę za siebie! - Oblizał usta.. Odwrócił głowę do swojej kompanki. - To chyba tyle nie..? - Westchnęła zawiedziona. Zabrała mu mikrofon.
- Macie wspaniałą okazję aby się wykazać, egzorcyści.. Lepiej jej nie zmarnujcie. Niektóre ekspedycje, czy misje, do czasu naszego odejścia z placówki będą pod bezpośrednią kontrolą Arcykapłana Merlina, bądź mnie.. - Paplała i paplała, Ryan wyłączył się w połowie i kompletnie przestał słuchać. - Zrozumiano? - Wszyscy kiwneli głowami.. Poza Kapitanem który bujał w obłokach. - A ty to co, myślisz, że jesteś jakiś inny? - Nawet nie ogarnął, że mówiła do niego.. - A zresztą.. - Odłożyła mikrofon na statyw.
CZYTASZ
Hej.. Kiri.
FantasyTen świat to chore miejsce.. Chociaż wydaję mi się, że chore to mało powiedziane. Gdyby to o samą chorobę się rozchodziło, może jakoś bym to zniósł, choć to co robi z ludźmi i nie tylko jest przerażające. - "Niestety mam wrażenie, że stoi za nią wie...