Rozdział 30

107 2 7
                                    

Angie

- Nie wiedziałem, że interesujesz się martwą naturą.

Neil wskazał na ususzone naręcze kwiatów, nie powstrzymując się od cynicznego uśmieszku. Nie mogłam ich wyrzucić. Czułam, że gdybym to zrobiła, pozbyłabym się jego ostatniej cząstki, która była blisko mnie.

Teraz on sam był tutaj. Neil Devin był w moim mieszkaniu, które stało się nagle zupełnie innym mieszkaniem od tego, które zostawiłam wychodząc.

Patrzyłam na niego, jakby był postacią z książki, o której mogłam dotąd tylko czytać i marzyć, która nagle zmaterializowała się w prawdziwym świecie i była tu, by zabrać mnie znów ze sobą. Czułam pewnego rodzaju gorycz, bo wiedziałam, że to się nie wydarzy. Wiedziałam, że niezależnie od tego, co się teraz wydarzy, będzie tylko gorzej, ale nie zamierzałam niczemu się sprzeciwiać. Na tym polegała chyba zasada Neila.

- Lubię kolekcjonować różne rzeczy. W tym martwą naturę. - odparłam. Neil uniósł kącik ust, spoglądając na mnie w sposób, który sprawiał, że uginały się pode mną kolana.

- Powiedziałaś to w taki sposób, że sam poczułem się jak część martwej natury.

- Trzeba było ze mną nie zadzierać.

Przez jego twarz przemknął cień rozbawienia, ale rozmył się, gdy tylko nasze spojrzenia znów się spotkały.

- Posłuchaj mnie, Angie.

- Nie, teraz to ty mnie posłuchaj.

Zamilkł posłusznie, zupełnie jak nie on. Usiadł na skraju mojego łóżka i czekał na to, z czym zamierzałam go skonfrontować.

Westchnęłam ciężko i starając się nie rozkleić, powiedziałam:

- Max spytał mnie, czy kiedyś byłabym w stanie ci wybaczyć. Powiedziałam mu, że nie mam czego, ale to nieprawda. Nie chodzi o to, że postanowiłeś zakończyć naszą znajomość. Może moja codzienność znacznie różni się od twojej, ale rozumiem twoje intencje. Zastanawiam się tylko, co poszło nie tak. Z początku to ja pragnęłam jak najszybciej się od ciebie uwolnić, ale potem, kiedy trochę cię poznałam, kiedy usłyszałam twoją historię, stwierdziłam, że postaram się ciebie wesprzeć.

Pokiwał głową, ale wciąż nie odezwał się ani słowem. Było mi coraz ciężej stać nad nim i patrzeć, jak moje słowa odbijają się od niego jak od ściany. Gdyby rzeczywiście miały dla niego znaczenie, wściekłby się albo wtrącił kilka sarkastycznych uwag. Po raz kolejny śmiałam sądzić, że się myliłam.

Nie poddałam się jednak. Czułam, że oboje potrzebujemy to wszystko usłyszeć.

- Wydaje mi się, że tego potrzebowałeś. I nie mówię tylko o działaniu. Potrzebowałeś, żeby ktoś cię wysłuchał, jednocześnie cię nie oceniając. Zacząłeś dystansować się ode mnie i nie chodziło tylko o moje bezpieczeństwo. Wyglądało na to, że czułeś wyrzuty sumienia, że się przede mną otworzyłeś. Uznałeś, że najlepszym i najprostszym rozwiązaniem będzie urwać kontakt, ale z jakiegoś powodu nie zrobiłeś tego tak, jak należy. Najpierw nie odzywałeś się do mnie przez dwa tygodnie, potem miało miejsce to, co postanowiłeś już jakiś czas temu, a dzień później mieliśmy niby zostać nieznajomymi. Ale ty dalej wysyłałeś kwiaty, przychodziłeś do Kelly i prosiłeś ją o pilnowanie mnie, a ja dalej doszukiwałam się ciebie w każdym miejscu, w którym się znajdowałam. Albo Kelly miała rację i masz na moim punkcie obsesję, albo bawiłeś się mną, bo chciałeś jeszcze bardziej podbić sobie ego.

- Angelino. - odezwał się nagle.

- Nie skończyłam. Powinnam mieć to chyba gdzieś, byłam głupia i naiwna, ale dostałam nauczkę i nie pozostało mi nic, niż żyć dalej. Zdarza się. Nie jestem przecież jedyna.

The SinnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz