Rozdział 32

81 2 12
                                    

Angie

Moja poranna zmiana mijała mi dziś nawet przyjemnie. Nie zdarzało się to dosyć często, bo rano i w porze lunchu w Rockin' Bites przeważnie panował spory ruch. Wszystko dlatego, że mieliśmy dość niezłe i tanie menu śniadaniowe i bardzo często oferowaliśmy przeróżne promocje. Znacznie bardziej wolałam więc zmiany popołudniowe, kiedy klientów było mniej, dzięki czemu można było coś przekąsić i zamienić z załogą parę zdań. Rano niekiedy nie było nawet sposobności wyjść na pięciominutową przerwę, jeśli nie było nikogo, kto mógłby zastąpić daną osobę.

Sama nie wiedziałam, czy rzeczywiście trafiło mi się wyjątkowo lekkie przedpołudnie, czy po prostu postrzegałam wszystko przez zupełnie inny pryzmat niż zazwyczaj. Nie mogłam wyrzucić z głowy ostatniego spotkania z Neilem, które choć wzbudziło we mnie mnóstwo nowych rozterek, okazało się być tym, co mnie uleczyło. Choć wciąż nosiłam w sobie obawy, nie czułam już smutku. Nie czułam tej pochłaniającej pustki, za to jej miejsce wypełniło coś, czego nie doświadczyłam chyba nigdy dotąd. Było to poczucie, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, tak jakby porozrzucane części układanki wskoczyły nagle na swojej miejsce.

Nie łudziłam się, oczywiście, że stworzę z Neilem normalny związek. Na razie ciężko było nazwać naszą relację związkiem. Po prostu stwierdziliśmy, że chcemy być ze sobą, przy sobie. Oboje zdawaliśmy sobie sprawę, że w naszej sytuacji nie możemy oczekiwać od siebie niektórych deklaracji, za to musimy zaakceptować funkcjonowanie nieco z dala, gdzieś pomiędzy jego a moim światem. Wiedziałam, że nie będzie łatwo i że wszystko może nagle runąć, ale mimo wszystko chciałam spróbować. Chciałam być częścią Neila Devina. Jakkolwiek to więc nie wyglądało, był mój, a ja byłam jego.

- Angie, podałaś tamtemu facetowi americano, a życzył sobie cappuccino. - upomniała mnie Hannah, która była dziś ze mną na zmianie.

- Cholera, rzeczywiście. Już to naprawiam. - mruknęłam. - Kto normalny pije cappuccino po jedenastej?

Hannah spojrzała na mnie nieco z ukosa.

- Dużo ludzi.

Gdyby ktoś zaserwował Neilowi cappucino o tej godzinie, pewnie by go wyśmiał, albo wkurzyłby się i nazwał go kretynem. Był bardzo przywiązany do swoich włoskich tradycji i nawyków. Niemal czułam jego wewnętrzne cierpienie, gdy roztrząsał się nad tym, jak ludzie w Stanach mogą zajadać się czymś takim jak mac and cheese.

Zaniosłam klientowi jego cappuccino, przeprosiłam i wróciłam za ladę. Zauważyłam, że Hannah wciąż mi się przygląda, w dodatku z wyraźnym zaciekawieniem.

- Ktoś dziś jest cały w skowronkach i chyba stąd wynika to całe rozkojarzenie. - zagaiła. Odpowiedziałam jej lekkim uśmiechem i potrząsnęłam głową.

- Wybacz. Postaram bardziej się skupić.

- I tak zostały ci jakieś dwie godziny do końca zmiany. A kiedy w końcu przyjdzie tu po ciebie twój książę? Wszyscy chcielibyśmy go poznać.

- Nie przyjdzie. - sypnęłam się. Skarciłam się za to w myślach, lecz już w następnej sekundzie uznałam, że nie ma sensu dalej ukrywać, że kogoś mam. Wszyscy zdążyli się już domyślić, skąd nagła zmiana w moim nastroju. - Jest dosyć zajęty i pracuje o różnych dziwnych porach.

Cóż. Lepiej chyba nie da się tego ująć.

- A masz może jego zdjęcie? Robimy zakłady, czy to ułożony blondynek, czy może zadziorny brunet.

- Jesteście okropni. - parsknęłam śmiechem. - Nie mam jego zdjęcia. Poza tym to dość świeża sprawa. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.

- Będziemy trzymać kciuki, chociaż z Chloe już ustaliłyśmy, że skopiemy mu tyłek, gdy okaże się być palantem.

The SinnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz