Justin i Melanie od dziecka byli najlepszymi przyjaciółmi. Znali siebie nawzajem lepiej, niż ktokolwiek inny, a ich przyjaźń była jedną z tych "od zawsze i na zawsze". Do momentu, gdy w jej miejsce wkroczyło uczucie o wiele silniejsze, którego nie m...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Melanie
- Dobrze mieć cię z powrotem - Jaden klepnął Justina w plecy, kiedy schodziliśmy na parter po skończonych lekcjach.
Chłopak uśmiechnął się szeroko w odpowiedzi na jego gest.
- Cóż, chyba najwyższa pora. Zakończenie roku za niecałe dwa tygodnie.
Zrobiło mi się cieplej na sercu, gdy na niego patrzyłam. Tak dawno nie widziałam u niego tego szczerego, promiennego uśmiechu, który sięgał mu aż do oczu. To był właśnie nasz Justin. Nagle wszystko zdawało się być od nowa na swoim miejscu.
- Zgodzę się - Cass obróciła się twarzą do nas, otwierając swoją szafkę - Od razu jest inaczej. Szkoła bez Biebera to nie to samo.
Mrugnęła do niego porozumiewawczo i oboje się zaśmiali. To chyba był jakiś ich nowy żart, w który nie byłam wtajemniczona. Rozpięłam plecak, by odłożyć niepotrzebne książki. Teraz już nie zadawano nam nawet nic do domu, bo większość ocen została wystawiona, a materiał przerobiony.
- Jak tam twoja mama? - zapytał Troye, spoglądając na Justina zza metalowych drzwiczek.
Justin skończył odkładać podręczniki i podniósł wzrok, zakładając plecak na jedno ramię.
- Coraz lepiej - uśmiechnął się - Mówi, że czuje się już praktycznie normalnie. Za kilka dni powinna już wrócić do domu. Będzie jakiś czas na zwolnieniu.
- To dobrze - Lauren kiwnęła głową - Niech w końcu trochę odpocznie.
Pożegnaliśmy się, jak zawsze i każdy rozszedł się w swoją stronę. Ja ruszyłam razem z Justinem do sali gimnastycznej. Po raz pierwszy od miesiąca zdecydował się przyjść na trening.
Pod szatniami kręciło się już kilku przebranych na sportowo chłopaków z drużyny. Ich uwaga skupiła się na nas.
- Zobaczcie, kto do nas wrócił! - zawołał jeden z nich, podchodząc bliżej, by zdusić Justina w męskim uścisku. Chłopak roześmiał się, ale pozwolił mu na to. Reszta drużyny też wydawała się być zadowolona z jego obecności.
No, może poza jedną osobą.
Justin zatrzymał się w pół kroku, kiedy zobaczyliśmy pod drzwiami sali Cole’a, opartego o ścianę z typowym dla niego, lekko kpiącym wyrazem twarzy.
Przeniósł wzrok z Justina na mnie, a potem z powrotem, z jakimś wyzywającym błyskiem w oczach. Jakby samo jego spojrzenie miało przypomnieć, że wciąż jest częścią mojego życia, nawet jeśli już go w nim nie chcę. Odwróciłam wzrok, czując, jak cierpnie mi skóra, a moja dłoń w nerwowym geście powędrowała w górę, pocierając kark.
Justin też go zauważył. Wrócił do mnie wzrokiem, a w jego oczach pojawił się nagle błysk. Nie musiałam pytać. Wiedziałam, o czym myśli, bo w mojej głowie równocześnie zaświtał ten sam plan.