14.07.2009
znów stoję minutę nad ziemią,
oddycham wolności przestrzenią.
jak żebrak w ciemności łachmanach.
na drodze co kurczy się z rana...a blask jej nie daje pewności-
nitka z nieba wysokości.
to gwiazdy dodają mi nocy,
uciekam więc z mglistej niemocy.droga ta krótka nie będzie,
lecz... póki księżyc ją przędzie,
realność jak wroga odtrącam...
orbitą niezmienną podążam.krokiem do tyłu tak znanym-
jak wspólnik, co zna moje plany.
by ziemię wziąć między palce,
i noce uraczyć swym tańcem.satelity srebrnego dotykam-
i spadam. bo noc z dniem się styka.
emocje utrwalam od razu.
(noc śpi już na swoim smętarzu)
Jeden z pierwszych moich wierszy, jeden z ulubionych.
Dziwnie jest czwarty raz zaczynać wstawianie od nowa.
Życie to ciągła migracja widać.
CZYTASZ
Nie straszyć dzieci poezją
ŞiirW pięćdziesiąt wierszy dookoła poety. Plus zdrowa dawka przemyśleń. Po dłuższej przerwie zaczynamy z powrotem.