Rozdział 2

3.3K 155 6
                                    


*ROSE POV*

Impreza trwała w najlepsze, dziś pierwszy raz mało piłam, byliśmy tu jakieś trzy godzinki, ale od godziny nigdzie nie mogłam znaleźć Nicka ani Cass. Postanowiłam iść na górę, gdy weszłam do trzech pokoi i ich nie było, ale jak weszłam do ostatniego pokoju, na samym końcu korytarza. To co tam zobaczyłam, obrzydziło mnie na sto sposobów, tam był Nick z Cass pieprzyli się. Poczułam jak mi łzy zbierają się do oczu, wyszłam zanim mnie zobaczyli. Łzy nie dawały za wygraną, bo już spływały po moich policzkach. Gdy biegłam do drzwi wpadłam na kogoś, tak że odbiłam się od niego i uderzyłam głową o ścianę, przez chwile nie wiedziałam gdzie jestem, ale jak odzyskałam świadomość to od razu wyminęłam tego kogoś i wybiegłam z domu. Kątem oka zobaczyłam że wpadłam na tego blondyna na którego wpadłam jak byłam na spacerze kilka dni temu. Chciałam być najdalej od tych oszustów, ciekawa jestem czy sypiali razem będą ze mną w domu. Boże jak ja mogłam być z takim idiotką, ale ja kocham tego idiotę, okey może by bolało mniej gdyby mnie nie zdradził z własną przyjaciółką, kurwa co ja gadam byłą przyjaciółką, dlaczego mi to się przytrafia. Zanim się obejrzałam trafiłam do parku, weszłam w głąb niego i usiadłam na ławce przy dość sporym placu zabaw. Przypomniałam sobie jak z Lukem i rodzicami chodziłam na takie place zabaw, jak biegaliśmy po piasku jak, huśtaliśmy się na huśtawkach, jak zjeżdżaliśmy na zjeżdżali i pomyśleć że to było ponad 5 lat temu, miałam jakieś 12 lat jak Luke wyjechał chociaż miał on 15 lat, wtedy zatrzymał się u jakiejś cioci, której ja nie znam. Teraz z tego co mi wiadomo mieszka z przyjaciółmi, te wspomnienia uderzyły z podwójną siłą i od razu zaczęłam płakać. Boże jak ja zanim tęsknie, jak ja chce żeby tu był, pocieszył mnie, przytulił, szepną mi do ucha to że wszystko będzie dobrze. Zawsze mi pomagało jak on tak do mnie mówił, ale jak ktoś inny to zawsze miałam wrażenie że nie będzie dobrze. Siedziałam na tej ławce, nawet nie wiem ile czasu upłynęło, parę sekund? może, parę minut? albo parę godzin? Już sama nie wiem, siedziałam tam nie wiedząc gdzie iść, przy sobie mam tylko jakieś 5 funtów i rozładowany telefon. Nagle i znikąd gdzieś usłyszałam jakiś szmer, zaczęłam się rozglądać dookoła, gdy miałam wstać i iść dalej poczułam mocne szarpnięcie za ramię i zanim się zorientowałam o co chodzi, to zostałam przyciągnięta do pnia drzewa.

-Co taka ślicznotka robi tutaj tak późno?

-Nie twój interes.

-Malutka nie ładnie się tak do mnie odzywać- Warknął i poluźnił ucisk, ja wykorzystałam okazję i się z niego wyrwałam, ale po chwili pocałowałam ziemię, bo ten idiota podłożył mi nogę. Usiadł na mnie okrakiem i uderzył z liścia, odruchowo chwyciłam się za bolące miejsce i oczy zalały mi się łzami.

- POMOCY! NIECH KTOŚ MI POMOŻE! POMOCY! Puść mnie!- Zaczęłam się szarpać i krzyczeć, lecz dostałam potężną siłą w brzuch, chciałam się zwinąć w kulkę, ale ten debil na mnie siedział. Nie oszczędzając sił dalej się szarpałam, ale on chwycił moje nadgarstki i położył mi je nad głową, mocno trzymając przy ziemi, żebym już się nie wierciła. Dalej krzyczałam ale co chwilę bił mnie z podwójną siłą. Bolało. Płakałam jak dziecko, nachylił się do mojego ciała tak że teraz leżał na mnie.

-Spokojnie maleńka nie będzie nic bolało- Powiedział uwodzicielskim tonem, kiedy zaczął całować mnie po szyi, jakoś udało mi się go ugryźć w rękę, szybko złapał się za bolące miejsce, wiec wykorzystałam sytuacje i zrzuciłam go z siebie. Co nie było łatwe, bo był cholernie ciężki, jednak wszystko zakończyło się tak jak poprzednim razem, tylko że gorzej chwycił mnie za kostkę i pociągną w swoją stronę, powodując tym mój upadek głową uderzyłam o chodnik. Byłam z lekka oszołomiona, przed oczami widziałam mroczki a reszta mojego ciała była sparaliżowana. Tylko czułam jak dobiera mi się do spodni, nic nie dałam rady już zrobić, ostatkami sił szepnęłam ciche pomocy. Potem zobaczyłam już tylko ciemność. Słyszałam tylko jakiś szmery, ale nie przez długi czas bo po chwili straciłam przytomność. Obudziłam się myśląc że jestem w pokoju a obok mnie leży Nick, a to co się działo to tylko głupi sen, jednak gdy rozglądnęłam się po pokoju, to nie był mój pokój. Ten pokój był urządzony nowocześni, ściany pomalowane na szary kolor, po lewej stronie była na całą ścianę szafa, a obok niej drzwi, naprzeciwko łóżka był wielki telewizor plazmowy, a po prawej stronie stało biurko i okno, a na środku stało wielkie dwu osobowe łóżko, na którym się znajdowałam ja. Nie wiedziałam gdzie jestem, bałam się wyjść z pokoju, w końcu nie wiem czy na dole nie ma tego gwałciciela, dopiero teraz do mnie doszło że wczoraj straciłam dziewictwo, tak brutalnie. tak no właśnie nie tak jak chciałam, czyli z ukochaną osobą z którą będzie się do końca swoich dni, jeszcze przed wczoraj powiedziałabym że tą osobą byłby Nick, jednak ja mu nie wystarczałam, najgorsze jest to że nawet nie wiem czy robił to raz z Cass. Czy cały czas od dwóch lat mnie zdradzał, nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam płakać. Usłyszałam jakieś śmiechy dochodzące z dołu, po chwili jakieś kroki po chwili, pojawił się w pokoju chłopak, nie popatrzył na mnie, wiec dla mnie lepiej. Podszedł do jednej z szafek pod telewizorem i zaczął coś szukać, był ubrany w czarne dresy i szarą koszulkę. Zaraz, zaraz przecież kojarzę tego blondyna skądś, to jest ten który był dla mnie nie miły, jak na niego wpadłam i to ten z imprezy, ale dlaczego on tu jest? czy to on mnie zgwałcił? Chyba wyczuł że się na niego patrzyłam i odwrócił się.

-Widzę że królewna śnieżka obudziła.- Zapytał żartobliwie. Chciałam usiąść na łóżku lecz nie dałam rady ponieważ wszystko mnie strasznie bolało, łzy zebrały się do moich oczu, od razu się położyłam.- Taa uważaj na rany, bo nieźle ci ten debil wpieprzył.

-Jak się tu znalazłam?- Udało mi się coś powiedzieć.

-Po tym jak wpadłaś na mnie na imprezie u Aleksa i uderzyłaś głową o ścianę,  byłaś z lekka oszołomiona, potem szybko mnie wyminęłaś chciałem się spytać czy jest okey wiec poszedłem za tobą, gdy dostałem do parku troszkę później, wiedziałem jak leciałaś na chodnik i w niego uderzyłaś i tam był jeszcze ten gościu, wiec wróżyło to coś złego dlatego podszedłem bliżej i ty leżałaś tam a on ci się dobierał do spodenek wiec przywaliłem mu i wziąłem cię do siebie, chyba nie masz nic przeciwko?- Powiedział troszkę milszym tonem niż przedtem- Jestem Niall.-Wystawił rękę w moją stronę.

-Rose.-Powiedziałam nie śmiało i z trudnością podałam mu rękę.

-Wiesz Rose chyba zostaniesz tu na dłuższy czas, ponieważ te rany nie wyglądają za fajnie.

-Ale przecież się nie znamy, chce do domu, proszę, zawieź mnie do niego.- Teraz sobie uświadomiłam że nie mam domu, nie mam ani w Polsce, ani tu. Przecież nie wrócę do domu gdzie Nick pieprzy się z Cassandrą, na samo wspomnienie z wczorajszego łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Niall gdy zobaczył ze płacze podszedł do mnie i nachylił się nade mną wzdrygnęłam się.

-Spokojnie nic ci nie zrobię.- Niepewnie mnie przytulił, pozwalając przy tym wypłakać się w swoje ramię, nigdy bym nie przypuściła że band boy potrafi przytulić. Zawsze myślałam że oni lubą tylko dawać w dupę.- Może na początku, powiesz mi co się wczoraj stało. Przed tym jak na mnie wpadłaś, bo byłaś cała zapłakana, co się stało później to ja wiem.- Powiedział gdy się już troszkę uspokoiłam, nie wiem czemu mu tak na tym zależy.

-Zobaczyłam jak mój chłopak, poprawka były chłopak, pieprzył się z moją już byłą przyjaciółką.

-Przykro mi z powodu chłopaka. Dobra nie będziemy smutać  tu tylko chodź na dół poznasz resztę.

-Resztę?

-No tak nie mieszkam sam, mieszkam z przyjaciółmi, chodź są spoko nic ci nie zrobią.- Jakoś udało mi się wstać, teraz zauważyłam że jestem przebrana w męskie ubrania, jestem pewna że to blondyna. Wyszliśmy z pokoju i zeszliśmy po schodach na dół.

Drink, Fuck , Talk , Cry / N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz