*Rose pov*
Obudził mnie głośny grzmot od razu schowałam się pod kołdrę, bardzo się boje burzy. Siedziałam pod kołdrą dobre 15 minut i miałam nadzieję że się już skończyła dla tego wychyliłam głowę z pod kołdry i to był mój błąd bo akurat w tym Momocie zabrzmiał głośny grzmot i błysk, miałam łzy w oczach zawsze tak reaguję na burze jestem pieprzonym tchórzem. Szybko wybiegłam z pokoju i pobiegłam do Nialla, gdy weszłam do pokoju to zobaczyłam że chłopak smacznie śpi, nie myślałam długo tylko podbiegłam do łóżka niebieskookiego i się położyłam na nim, łzy miałam na policzkach nie umiem ich panować to jest moja felerna wada.
- co ty tu robisz ? - przebudził się blondyn i popatrzył na mnie
- strasznie boję się burzy - powiedziałam starając się brzmieć normalnie i na szczęście mi to wyszło.
- Bo ? - chłopak zaczął się ze mnie śmiać
- bo... bo to przykra sprawa- powiedziałam cicho
- powiedz mi ? - zapytał
- ciężko mi o tym mówić - przyznałam się.
- jak powiedz to będzie ci lepiej.
- wiec chyba już czas komuś powiedzieć prawdę - powiedziałam bardziej sama do siebie niż do chłopaka
- wiec słucham
- w trakcie burzy zginęła moja przyjaciółka - powiedziałam cicho - nikt nie zna prawdy... tylko ja - to ostanie dodałam troszkę ciszej. - rok temu ja i Hope poszłyśmy nad wodę wiesz pierwszy dzień wakacji siedziałyśmy tam do wieczora ale trzeba było się zbierać bo zaczął padać deszcz jeszcze nam autobus zwiał wiec stwierdziłyśmy że pójdziemy na nogach . Mieszkałam bliżej niż ona dla tego najpierw poszłyśmy do mnie - oczy mi się ponownie zaszkliły- byłyśmy już mokre do suchej nitki prosiłam ją żeby weszła do mnie ale się uparła że Idze do swojego domu, ja jej na to pozwoliłam, pozwoliłam jej iść samej do tego cholernego domu, prosiłam ją że jak dojdzie do domu to żeby mi napisała smsa że jest cała i zdrowa, nie dostałam smsa nie odbierała telefonów dla tego pomyślałam że jest zmęczona i poszła spać - łzy były już na policzkach - na następny dzień zadzwoniła do mnie jej mama i zapytała się czy Hope u mnie nocuje bo nie odbiera telefonu, ja powiedziałam że poszła do siebie do domu wczoraj. A wieczorem dzwoni do mnie jej mama i mówi że ona nie żyje że zginęła bo piorun w nią trafił bo prawdopodobnie bawiła się telefonem. - ja już płakałam jak dziecko - to moja wina że tak się stało to ja jej pozwoliłam iść to tego cholernego domu mogłam ją zatrzymać... Po jej śmierci obiecałam sobie że jak będę miała córkę to nazwę ja Hope. To dzięki niej jeszcze żyję to ona trzymała mnie przy życiu to ona była przy mnie jak Lucke wyjechał jak taka tez wyjechał i jak mama zaczęła się nade mną znęcać. To ja powinnam być ja jej miejscu. - płakałam.
- Cicho, nie płacz - szepnął
- pójdę do siebie, przepraszam że cię obudziłam nie chciałam po prostu się przestraszyłam, nawet nie wiem poco tu przyszłam... - powiedziałam cicho po czym wstałam z łóżka, otarłam łzy które cały czas spływały mi po policzkach. Byłam już pod drzwiami i rozbiegł się głośny grzmot, wzdrygnęłam się i na chwilę zamknęłam oczy lecz nie na długo bo uświadomiłam sobie że dalej jestem w jego pokoju , chwyciłam klamkę od drzwi i je otworzyłam. W mojej głowie to wszystko działo się bardzo długo a tak naprawdę to całe to zdarzenie miało conajmiej pół godziny. W ostatnim Momocie, kiedy już stawiałam pierwszy krok, w mojej głowie rozpłynął się głos miękki jak poduszka, spokojny jak faje oceanu, jeszcze nigdy nie był aż tak czuły.
- Zostań, skoro się tak boisz, śpisz tutaj - powiedział wyciągając w moją stronę rękę z kawałkiem kołdry.
-słucham ?- spytałam zdziwiona
CZYTASZ
Drink, Fuck , Talk , Cry / N.H
FanfictionOna- pogubiona dziewczyna uciekająca od rzeczywistości i problemów. On- chłopak który był Bad boyem do póki jej nie poznał.