Rozdział 18

1.7K 84 2
                                    

*Rose Pov*

Skierowałam się w stronę parku, było już ciemno i zimno. Weszłam do parku i w oddali zobaczyłam siedzącego na ławce Dyla, podeszłam i usiadłam koło niego.

-Hej- powiedziałam cicho

-hej- przysunął się żeby mnie pocałować ale szybko się odsunęłam.

-coś się stało?- zapytał

-Nie... to znaczy tak

-co takiego?

-Wiesz ja tego nie czuje.. my.. my musimy zerwać- powiedziałam cicho

-Co?! Jak to zerwać ?!!- zaczął krzyczeć

-dużo nad tym myślałam i uświadomiłam sobie że cię nie kocham...- wstałam z ławki

-Jak kurwa nie kocham?!! Pożałujesz tego !- zanim zdążyłam zareagować, poczułam mocny ból w brzuchu, chwyciłam się za bolące miejsce i przechyliłam się troszkę w przód. Popatrzyłam na Dylana ze Łazami w oczach, on się tylko zaśmiał i przywalił mi pięścią w twarz, przez mocne uderzenie upadłam na chodnik przez co brunet wykorzystał okazję i usiadł na mnie i zaczął okładać mnie pięściami, łzy lały mi się po policzkach. Kiedy byłam pół przytomna i widziałam wszystko przez lekką mgłę chłopak zszedł ze mnie.

-pamiętaj ze mną się nie zadziera!- wydarł się i kopnął w brzuch dwa razy- a teraz popamiętasz mnie kochanie- zaczął kopać mnie z całej siły w brzuch, ledwo się ruszałam już nawet siły nie miałam płakać. Chłopak kopnął mnie jeszcze parę razy i odszedł zostawiając mnie zwijającą się z bólu na chodniku, resztkami sił wyjęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer do Ni, dobrze że miałam go na szybkim wybieraniu, nacisnęłam zieloną słuchawkę i poczekałam aż odbierze.

-czego chcesz?- warknął gdy odebrał połączenie

-proszę przyjedź po mnie...- powiedziałam cicho zaciskając oczy żeby łzy nie wyleciały spod powiek.

-tsa jeszcze czego zadzwoń po tego swojego kochasia może on przyjedzie- powiedział oschle .

-proszę przyjedź- powiedziałam zwijając się jeszcze bardziej z bólu, a łzy lały mi się po policzkach z bez silności i oczywiste bólu.

-boże kobieto! Dobra gdzie jesteś?- powiedział od niechcenia

- w parku, nie daleko domu- wyszeptałam

-To kurwa mi każesz przyjechać po siebie a jesteś koło domu ?!- krzyknął

-proszę przyjedź

-sama sobie radź i przyjdź do domu- powiedział a ja wymamrotałam tylko ciche „proszę" na co chłopak tylko westchnął i zakończył pokończenie, puściłam telefon pozwalając mu spać na ziemie, próbowałam wstać ale na marne znowu padłam na chodnik. Leżałam zwinięta w kuleczkę i marzyłam śmierci, nikt by nie płakał za mną, może to i tak miało być może on miał mnie pobić i zostawić żebym umarła. W oddali zauważyłam jakąś postać, i chyba a raczej na pewno ona zauważyła mnie ponieważ od razu podbiegła do mnie, rozpoznałam że to mój Ni.

-Boże, co ci się stało- uklęknął przy mnie

-weź mnie stąd- wyszeptałam, a chłopak wziął mnie na ręce w stylu panny młodej i zaczął iść w stronę swojego samochodu. Posadził mnie na miejscu pasażera zapiął mnie pasem i poszedł usiąść na miejscu kierowcy, żeby od razu odpalić auto i odjechać w stronę domu. Jechaliśmy nie całe pięć minut, chłopak ostrożnie wyją mnie z pojazdu i wszedł do domu, zaniósł mnie do salonu w którym siedzieli chłopaki.

-Kurwa złaźcie z kanapy już!!- krzykną Niall a chłopaki popatrzeli na niego jak na debila ale gdy zobaczyli że ma mnie na rękach od razu zeszli z kanapy.

-co jej się stało?- zapytał Li

-nie mam pojęcia..- coś tam jeszcze mówili ale już ich nie słuchałam nie miałam siły na nic leżałam i wszystko widziałam za mgłą kręciło mi się w głowie zamknęłam oczy ale już ich nie otworzyłam nic już nie słyszałam...

*Niall Pov*

Dostałem telefon od Ro, poprosiła żebym po nią przyjechał, szczerze to nie chciało mi się ruszać dupy z domu no ale jak usłyszałem że płakała to musiało się coś stać, nie chętnie się zgodziłem. Pojechałem po nią do tego jebanego parku, miała czekać przy wyjściu ale jej nie było wysiadłem z auta zapaliłem papierosa. Skończyłem go palić a blondi jeszcze nie było, zrezygnowany wszedłem do parku. Szedłem może pięć minut gdy zauważyłem w oddali jakąś postać leżącą na chodniku.

Pewnie to jakiś żul- pomyślałem miałem się już odwracać ale przy osobie zauważyłem torebkę, torebkę która należała to Ro. Szybkim krokiem podszedłem do osoby i tak jak myślałem to była moja Rose cała posiniaczona i we krwi. Czy ja właśnie powiedziałem że ona jest moja? Nie to pewnie przez nerwy. Jej twarz była cała przerażona, posiniaczona i we krwi lała się jej z nosa rozciętej brwi i wargi pod okiem miała wielkiego fioletowego sińca, była zwinięta w kuleczkę, musiał ją kopać w brzuch, patrzyła się na mnie błagalnym wzrokiem. Normalnie jak się dowiem kto ją tak urządził to go zabije!

- boże, co ci to zrobił- powiedziałem i uklęknąłem przy niej

-Weź mnie stąd, proszę- wyszeptała ledwo słyszalnie. Nie musiałem pytać co ja boli bo wiedziałem że wszystko. Ostrożnie wziąłem ja na ręce i zaniosłem do samochodu, usadziłem ją na miejscu pasażera i położyłem fotel żeby było jej wygodnie, stwierdziłem że nie będę jej zapiał pasem bo jeszcze zrobię jej krzywdę, szybko obszedłem samochód na około i zająłem miejsce kierowcy odpaliłem silnik i ruszyłem w stronę domu. Byliśmy na miejscu po 10 minutach, wysiadłem z auta biorąc delikatnie blondynkę na ręce i wszedłem do domu od razu skierowałem się do salonu w którym właśnie teraz byli chłopaki.

-Kurwa złaźcie z kanapy!- krzyknąłem a chłopaki popatrzyli na mnie jak na idiotę ale gdy zobaczyli że trzymam na rękach półprzytomną Ro wstali jak oparzeni. Położyłem blondynkę na kanapie w wygodnej pozycji dla niej ale z tak poobijanym ciałem żadna pozycja nie jest wygodna. Li od razu zaczął panikować i wypytywać co się stało.

-do cholery jasnej co jej się stało?!- powiedział Louis

-Niall powiedz co się stał- powiedział spokojnie Harry jak on może być spokojny w takiej chwili!

-Ale no ja boże- zacząłem się jąkać

-dobra powiedź wszystko odkąd wyszedłeś z domu do teraz- powiedział Liam

-no to było tak że dostałem telefon do Alys że jest chętna na rundkę wiec ja jak zawsze cię zgodziłem i pojechałem do niej na początku oglądaliśmy film no a potem gdy mieliśmy uprawiać seks zadzwoniła do mnie Rose na początku chciałem się rozłączyć i nigdzie nie jechać ale jak po głosie rozpoznałem że płacze to od razu wyszedłem od All i pojechałem do tego jebanego parku miała czekać przed wejściem ale jej nie było wiec wypaliłem sobie papierosa. Wszedłem do tego parku nie wiem ile szedłem ale zobaczyłem w oddali jakąś postać na ziemi leżała na początku myślałem że to jakiś żul ale po torebce rozpoznałem że to torebka Ro, podbiegłem go niej i od razu przywiozłem ją tu- skończyłem swoją wypowiedź i czekałem na reakcje przyjaciół.

-trzeba opatrzyć jej rany- powiedział Lou

-pójdę po apteczkę- wtrącił się Hazz i znikną za chodami. Po chwili przyszedł z apteczką rozłożyliśmy wszystko co było potrzebne do opatrzenia blondynki. Poszedłem do kuchni gdzie siedzieli chłopaki przy stole a Li szykował się do opatrzenia blondynki.

-ja myślicie kto to mógł być?- powiedział Hazz

-mi się wydaje że to mógł być Dylan- wtrącił się Lou

-zabije sukinsyna!!- krzyknąłem

-na razie módlcie się żeby było dobrze z jej stanem- powiedział cicho Liam a ja usiadłem przy stole chowając głowę w dłonie

-pójdę zobaczyć co z nią- wymamrotał Hazz i zniknął w salonie, lecz po chwili wbiegł do kuchni z krzykiem...

___

Hej, jestem z nowym rozdziałem :* mam nadzieję że się podoba :) przepraszam za błędy ;/ gwiazdkujcie i komentujcie :**

Drink, Fuck , Talk , Cry / N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz