Rozdział 12.2

1.3K 57 5
                                    

*ROSE POV*

Czułam jak ktoś głaszcze mnie po udzie, otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam uśmiechniętego Nialla, spojrzałam na łóżeczko w którym powinien być mój syn, no właśnie powinien. A gdzie on jest?! Zaczęłam rozglądać się po sali jak jakaś idiotka, kiedy chciałam już wstać, zatrzymał mnie blondyn, trzymając kurczowo za biodra.

-Spokojnie, poszedł na badania.- powiedział niebieskooki.

-Um dobrze, ile spałam?- Spojrzałam na zegarek który wskazywał 10 rano.

–przespałaś cały dzień i całą noc.- zaśmiał się, a ja spojrzałam na niego dziwnie.

–I ty tu byłeś cały czas? –Zapytałam.

-Owszem byłem –powiedział dumnie.

-A Selena? –Zapytałam poważnie tylko że bardzo cicho.– Selena już wie o wszystkim, więc będę mieć W domu trójkę małych dzieciaków. -zaśmiał się.

–Trójkę? –Spojrzałam na niego.

–No Leon, Megan i Anabelle. Okazało się że będziemy mieć bliźniaczki. -uśmiechnął się a mnie zamurowało mnie.

–Och to gratuluje. –wymusiłem uśmiech –wiesz gdzie poszli? -zapytałam i wstałam z jego kolan.

–Na prześwietlenie, kazali nam tu zostać.- powiedział, a ja podeszłam do okna –Co jest? –wiedziałam że stoi za mną, więc nawet nie drgnęłam, poczułam jak przytula się do mnie. Odwróciłam się do niego przodem, spojrzałam w jego błękitne oczy, blondyn chciał mnie pocałować ale odwróciłam głowę i pocałował mnie w policzek. Zdziwiony spojrzał na mnie, miał coś do powiedzenia jednak nie było mu to dane bo do sali wszedł lekarz z moim synkiem. Dlatego szybko podeszłam do nich wzięłam bobasa na ręce. Lekarz powiedział nam że wszystko jest w porządku, i że choroba powoli ustępuje. Po tym jak lekarz wyszedł, podeszłam do łóżeczka i włożyłam do niego malucha, usiadłam na fotelu i patrzyłam się na mojego synka. Jakoś szczególnie nie zwracam uwagi na Horana, ale widać było że to go troszeczkę denerwowało, ponieważ cały czas gapił się prosto na mnie, dokladnie tak jakbym zabiła mu całą jego rodzine i przyjaciół. Po tym jak maluszek usnął, poczułam ze sobą obecność Nialla znowu. Nie odwróciłam się ani nic nie powiedziałam, co jednak było moim błędem ponieważ zostałam brutalnie odwrócona w stronę chłopaka, automatycznie wstałam z miejsca, więc teraz stałam naprzeciwko chłopaka. Blondyn cały czas patrzył mi się w oczy, co było trochę krępujące.

–Co się tak patrzysz? –spojrzałam na chłopaka.

–A co nie mogę? –Zapytał i uniósł jedną brew.

-Nie nie możesz. –Powiedziałam patrząc w jego piękne oczy.

–Takim razie zrobię ci na złość i będę się cały czas patrzył. –powiedział z uśmiechem.

–Już to robisz –zaśmiałam się.

–No widzisz jak dobrze mnie znasz- powiedział.

-No niestety.- mruknęłam.

-Żałujesz?- zapytał blondyn po chwili ciszy.

-czego?- spojrzałam w jego oczy.

-tego że się poznaliśmy.– zapytał.

–Niall to jest skomplikowane. -Podeszłam do okna.

–Co w tym takiego skomplikowanego? –Podszedł do mnie.

–Niall z jednej strony nie, a z drugiej strony tak. –Patrzyłam na ulice które były za oknem.

-Czemu tak uważasz? -podszedł do mnie.

-Bo popatrz się do czego nas to znajomość doprowadziła. -powiedziałam.

-Yyy do tego że mamy syna?- zapytał.

-Po części- mruknęłam.

-Nie ogarniam cię dziewczyno.- westchnął chłopak.

-To już nie mój problem- uśmiechnęłam się słodko.

-Mi się wydaje że to jednak nasz wspólny problem- uśmiechnął się i przytulił do moich pleców.

-A niby to z jakiej racji?- odwróciłam się przodem do chłopaka.

-Z takiej racji że gdybym cię ogarniał, to bym wiedział co o mnie myślisz.- pocałował mnie w usta.

-Wiesz, czasem wystarczy się domyśleć- powiedziałam cicho, patrząc w jego oczy. Blondyn nic nie powiedział tylko powoli przysunął się bliższej mnie, patrzył mi cały czas prosto w oczy. Staliśmy tak że nasze klatki piersiowe się stykały, chłopak położył swoje duże dłonie na moich policzkach i zaczął gładzić je kciukiem. Irlandczyk zaczął powoli przybliżyć swoją twarz do mojej, zanim cokolwiek zrobiłam to poczułam jego usta na moich. Od razu oddałam pocałunek, nie był to taki jak te wszystkie inne, nie mogę a raczej nie umiem określić co on znaczy, po chwili oderwaliśmy się od siebie.

–Mi też Rose –powiedział.

–Nie rozumiem. –spojrzałam na niego dziwnie.

–Mi też na tobie zależy. –wyszeptał i ponownie wbił się w moje usta. Nie protestowałam na co chłopak pogłębił go a jego ręce powędrowały na moje biodra ale bardzo szybko zmieniły lokalizację, i zatrzymał się na tyłku, a ja swoje ręce zarzuciłam szyję chłopaka. Irlandzkie nasienie podniosło mnie, co spowodowało że byłam zmuszona opleść blondyna nogami w pasie. Trzymał mnie na swoich rękach, nie przerwaliśmy pocałunku tylko go pogłębiliśmy. Czułam jak blondyn idzie przed siebie, a po chwili poczułam jak moja pupa spotyka się z czymś twardym, otworzyłam lekko jedno oko i zobaczyłam że siedzę na parapecie, zauważyłam jak jego ręce wędrują pod moją koszulkę, a jego usta atakują moją szyję.

–Niall... –wyszeptałam ale chłopak jest rzucił na to uwagi. –Niall. -powiedziałam tym razem troszkę pewniej, ale również żadnej reakcji z jego strony –Niall do cholery jasnej! -podniosłam głos i go odepchnęłam, chłopak spojrzał na mnie dziwnie.

–Co ty odpierdalasz?! –Zapytam i zeszłam z parapetu, poprawiając przy tym bluzkę.

–No wiesz, myślałem że chcesz tego.– Powiedział patrząc mi w oczy. –A ty chcesz tego?– spojrzałam na niego.

–Sam już nie wiem... –spuścił głowę.

–Niall czego nie wiesz? Powiedz mi czego nie wiesz?- cały czas patrzyłam mu w oczy.

–Rose Czego nie wiem? Nie wiem tego, nie wiem co czuje, kocham Selene ale wiem że też jesteś mi nie obojętna. Coś mnie ciągnie do ciebie a dokładnie nie wiem czy to jest... –Powiedział.

–Niall wiesz może będzie lepiej dla nas jak nie będziemy się już w ogóle widywać, kiedy Leo wyjdzie ze szpitala wtedy zobaczymy się po raz ostatni. – Powiedziałam patrząc mu w oczy.

-Co chcesz przez to powiedzieć? –Zapytał.

–Chcę przez to powiedzieć, że musimy ograniczyć nasze kontakty do minimum.– powiedziałam patrząc na malucha który sobie spał w łóżeczku.

–Rozumiem, czyli teraz będziemy kontaktować tylko co do Leona. Co do spotkania z nim to się zgadamy co i jak. –Powiedział blondyn.

-Tak Niall właśnie o to mi chodzi. –Powiedział cicho powiedziałam cicho. –W takim razie dobrze, wszystko ustalone.– powiedział.

–Dokładnie –mruknęłam.

–W takim razie nie jestem ci już potrzebny więc jadę do domu. –Powiedział zabrać swoje rzeczy.

–Porządku. -Powiedziałam zostałam sama ze synkiem, usiadłam na fotelu i patrzyłem na malucha. Był taki spokojny kiedy spał, szczerze mówiąc będzie mi go strasznie brakować w sumie Nialla też. Gdy blondyn tu był to nawet nie zauważyłam kiedy się ściemniło na polu a ja byłam nawet troszkę zmęczona. Ułożył się wygodniej na fotelu i przymknąłem oczy nawet kiedy usnęłam...

___

Hej :) Rozdział może nie jest jakiś genialny bo przyznaje miałam z nim troszkę problemów jak go napisać i tak dalej, ale mam nadzieję że się podoba :) Przepraszam za błędy :/

snapchat: nonciaaa

Drink, Fuck , Talk , Cry / N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz