List i mail

3.2K 130 42
                                    

Całą noc nie mogłam spać. To co dziadek powiedział mi poprzedniego dnia wciąż tkwiło w mojej głowie. Jak to w ogóle możliwe? Może to zbieg okoliczności? Może to zwykła zbieżność nazwisk? Postanowiłam, to jakoś sprawdzić.
Po długiej rozmowie z dziadkiem, pojechałam z mamą do urzędu, żeby zdobyć jakieś informacje o "zapomnianej ciotce". Chociaż może raczej babci?
Spędzenie soboty chodząc po urzędach nie było wybitnie przyjemne, ale udało mi się zdobyć kilka informacji. Zawsze to jakiś plus prawda? Mimo, że nie było to nic konkretnego, to przynajmniej miałam pewność, że ciotka(czy babka) Mildreth faktycznie wyjechała do Australii.

Resztę weekendu spędziłam poprawiając swój projekt. Kiedy dodałam informacje o dalszych krewnych, praca prezentowała się zupełnie inaczej. Może Świstak miał trochę racji?

-Jak to stawia mi pan 4? Przecież poprawiłam wszystko o co pan prosił, dodałam dalszą rodzinę, zmieniłam...
-Owszem. Praca jest dużo lepsza, jednak w związku z poprawkami, nie została oddana w terminie, dlatego nie mogę postawić ci 5. Przykro mi.
-Ale...
-Posłuchaj, nie obchodzi mnie czy inni nauczyciele traktują cię inaczej ze względu na twoje małe problemy... ale cóż. Na moich lekcjach masz dawać z siebie 100% a nie liczyć na to ze dostaniesz lepsze stopnie i utrzymasz stypendium, tylko dlatego, że masz "trudną sytuację"-moze i zniosła bym to co powoedział, żeby nie zrobił harakterystycznego ruchu palcami przy ostatnich słowach, no ale cóż, sam się prosił...
-Wie pan co? Gówno mnie obchodzi co pan sobie myśli. Nie ma pan zasranego pojęcia o tym, jak wygląda moja sytuacja, nie ma pan też pojęcia do czego służy szczoteczka do zębów, bo gdyby pan wiedział, to by jej pan użył. Nie ma pan prawa obniżyć mi oceny tylko dlatego, że jest pan niedojrzałym emocjonalnie, pojebanym gnojem, który myśli, że jeśli jego mamusia jest dyrektorką szkoły to wszystko mu wolno!
-Dość tego! Idziesz do dyrekcji! Z takim zachowaniem nie masz co liczyć na stypendium. już ja o to zadbam!
-Świetnie. 40 letni facet, który nie potrafi rozwiązać swoich problemów bez pomocy mamusi. Wow. Super. Jest pan taki dorosły...
-Nie będziesz się do mnie w ten sposób odzywać, ty mała...
-Przepraszam ze panu przerwę, ale zna pan może numer do kuratorium? Chętnie z nimi porozmawiam o tym jak traktuje pan uczniów...

W ten oto magiczny sposób zostałam zawieszona. Moje stypendium zostało cofnięte, ocena z zachowania obniżona. Ale przynajmniej udało mi się skontaktować z kuratorium. Pracownicy placówki byli niebywale zainteresowani tym jak Świstak traktuje uczniów... zawsze coś.
Szkoda, że moja mama tego nie rozumiała. To nie była moja wina... Prawda?

-Hej Kotek, jak sie czuje moja ulubiona, badgirl?
-Jest 7 rano... zadzwon pozniej...- moja najlepsza przyjaciolka miala niezwykle upodobanie do dzwonienia o posranych godzinach.
-Nope. Opowiadaj lepiej jak to zrobiłaś, że wywalili Świstaka.
-Wywalili go?
- Tak. Zdaje się, że po tym jak powiedzialas kuratorium o tym, co Świstak robi, kilkudziesieciu uczniów zgłosiło dyrekcji zażalenia czy coś. Podobno jednej lasce zaproponował podwyższenie oceny, jeśli wiesz... Dyra nie miała wyjścia i musiała go zwolnić.
-To chyba fajnie...
-Żartujesz? To ekstra! Do kiedy Cię zawiesili?
-A jaki dziś dzień?
-Czwartek.
-W poniedziałek wracam. Wpadne do Ciebie po szkole co? Wezme lekcje i skorzystam z komputera. Musze coś sprawdzić...
- Spoczko.
-Ok. To ja ide dalej spać. Powodzenia w szkole...
-Narazie Kotek.

-Mamo ide do Ellie!
-Masz szlaban.
-Mam też lekcje w poniedziałek, wiec musze byc przygotowana, co nie?
-Dobrze. Ale masz wrócić przed 20.
-Spoko.
Droga do domu przyjaciółki wydawała się bardzoooo długa. Niby mieszkamy 20 minut od siebie, ale biorąc pod uwagę co chciałam zrobić...
-Hej Kotek, jak zwykle punktualnie-Ellie otworzyła mi drzwi. Przywitałam się z nią buziakiem w policzek i od razu przeszlam do rzeczy.
-Ellie pamiętasz to drzewo genealogiczne co miałam zrobić?
-Mhm. I co?
-Okazało się, że mój dziadek miał siostrę, która przeprowadziła się do Australii i wyszła za jakiegoś typka o nazwisku Irwin.
-Czekaj, czekaj, Irwin? Jak Ashton Irwin? Mój przyszły mąż, który gra w 5Seconds of Summer? Tzn jest perkusistą??????
-Możliwe, że właśnie ten sam. Dlatego potrzebuję komputera, a konkretniej internetu. No i adres mailowy Ashtona, a ty jako prawdziwa psychofanka 5sos jesteś w stanie mi go zdobyć, prawda??

Po 2h poszukiwań, nie udało nam się znaleść prawdziwego adresu mailowego Ashtona, więc postanowiłyśmy napisać do niego na twitterze.
-Myślisz, że to przeczyta?-Ellie zapytała z nadzieją
-Nie, jestem pewna, że doataje tryliony wiadomości dziennie, no i pewnie ustawił blokowanie wiadomości od osób, których nie obserwuje.
-To może napiszemy list?
W ten oto sposób, pół godziny później stałyśmy na poczcie i wysyłałyśmy list do Australii. List, w którym napisałyśmy o moich podejrzeniach na temat naszego pokrewieństwa, prośbę aby to sprawdził, oczywiście jeśli chce i podanym adresem mailowym, gdyby zdecydował się odpisać.
-Raanyyy, było by suuper, żeby sie okazało, że jesteście apoktewnieni!
-To i tak pewnie tylko zbierzność nazwisk...
Nie chciałam robić sobie nadziei,ale musiałam wiedzieć, czy to prawda. Po tym co stało się 2 lata temu, mogło by przydarzyć się coś fajnego.
Mimo, że ja pozostawałam sceptycznie nastawiona, Ellie już planowała jak to pojade do Australii i poznam chlopaków z zespołu, który (do czego oczywiście się nie przyznawałam) był jednym z moich ulubionych.
Patrzyłam na moją kumpelę z boku, kiedy zachwycała się jak to niesamowicie się złożyło i zastanawiałam się nad tym jak to się stało, że przyjaźnimy się już ponad 4 lata. Ellie była niską, drobną i szczupłą dziewczyną o brązowych włosach, sięgających jej do połowy pleców. Miała błękitne oczy, a w prawym brązową plamkę, co niesamowicie słodko wyglądało. Była wesoła, przyjazna i kochana. No i była chyba największą fanką 5sos Natomiast ja bylam zupelnie inna.
167 cm wzrostu, ponad 60 kg żywej wagi(nie byłam gruba, ale jak to nazywała Ellie "puszysta"), brązowe włosy do ramion, które nigdy nie układają się jak trzeba, okulary i okropny charakter. No i piegi. Halo! Kto normalny ma piegi??

-Halo, ziemia do Liz!
-Hm?
-Zapytalam, o której masz być w domu?
-O 20.
-To lepiej idź na przystanek, bo jak sie spóźnisz będziesz miała szlaban, tzn dłuższy szlaban.
-Zadzwonie jutro, wziąć lekcje oki?
-Jasne, do usłyszenia Kotek.

Tydzień później siedziałam w kuchni odrabiając lekcje, kiedy zadzwoniła do mnie Ellie.
-Witam tu telefon twego Kota, co sie...
-Ooo zamknij sie! Weszłam na Twojego maila.
-Czekaj, od kiedy czytasz moja maile?
-Od czasu kiedy nie masz komputera i mailujesz na moim, ale to nie ważne...
-Jak to nie ważne, kurde no...
-ASHTON CI ODPISAŁ!!!
-ŻE CO?!
-Przyjedź do mnie, musisz to zobaczyć!!

Cookie (5sos)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz