Zakład

1K 52 4
                                    

-Nie wierzę, że zrobiłaś sobie tatuaż i nic mi nie powiedziałaś!-powiedziała Ellie, kiedy kilka dni po mikołajkach rozmawiałam z nią na skypie.
-Czemu tak cię to dziwi? Zawsze chciałam zrobić sobie coś takiego.
-ALE NIE POWIEDZIAŁAŚ MI NIC.
-Pfff..
-Nie "pfffaj" na mnie!
-Lepiej powiedz czy masz coś dla chłopaków na święta!
-No właśnie nie! Nie mam żadnego pomysłu...
-Ha! A ja mam, byłam wczoraj na zakupach.
-Jakim cudem zawsze znajdujesz takie prezenty, które wszystkim się podobają?
-To łatwe, jak się wie co ktoś lubi.
-Wcale nie! Poza tym masz mniej zachodu, bo Mike już dostał swój prezent.
-Po tym co odwalili na mikołajki muszę się psychicznie przygotować.
-Właśnie! Serio kazali ci podpisać umowę?
-Tak! Nadal nie wierzę, że to zrobili! Zawsze chciałam mieć pracę, która wiąże się z moimi zainteresowaniami, ale kurde! Dali mi prawie 4 razy wyższą stawkę. To chore.
-Kochają cię.
-Wiem.
-Pomyślałabyś, że znamy ich już ponad rok?
-Nie. Gdyby rok temu ktoś mi powiedział coś takiego, to bym go wyśmiała... A za 2 tygodnie jadę z nimi w trasę! I ty też. To...
-Niesmowite.
-Właśnie.
-A co z Berrym jak pojedziecie?
-Mama Asha obiecała, że się nim zajmie. Jak Harry się dowiedział to myślałam, że się popłacze ze szczęścia.
-A gdzie chłopcy? Bo siedzisz w salonie i jest jakoś dziwnie cicho...
-Mają jakiś poranny wywiad w Shazam Top 20.
-Nie oglądasz?
-Nie.
-Nadal nie mogę się przyzwyczaić, że u ciebie jest ranek a u mnie środek nocy.
-Takie życie. Ale spoko, już niedługo się wyrówna.
-Wiem, do końca tego tygodnia jeszcze chodzę do szkoły, a od stycznia zaczynam internetową. Jak w ogóle udało ci się to załatwić?
-Calum to ogarnął, ja byłam odpowiedzialna za przekonanie twoich rodziców.
-Już się nie mogę doczekać.
-Ja też.

Po skończonej rozmowie z Ellie ogarnęłam się i wyszłam z Berrym na spacer. Zajrzałam do Alice i zabrałam ją na kawę. Siedziałyśmy właśnie w kawiarni, kiedy zadzwonił do mnie Mike.
-Gdzie jesteś?-zapytał.
-W centrum z Alice, a co?
-Przyjdźcie do parku, czekamy na was przy fontannie.
-Coś się stało?
-CHODŹ TU.
-Okey, okey! Już idziemy.-powiedziałam i rozłączyłam się.
-Co jest?-zapytała Alice.
-Chyba Mike dowiedział się o tym obrazku na aukcję. Wydawał się wkurzony.
-Aukcja była wczoraj, a ten obrazek poszedł za kupę kasy! Na pewno mówili o tym w wywiadzie. Idę z tobą, chcę to zobaczyć.
-Co?
-Jak Michael cię ochrzania!-odparła uradowana i wstała z miejsca.
15 minut później byłyśmy już w parku, gdzie czekali na nas chłopcy.
-Dlaczegooooo?-zawył Mike, gdy tylko mnie zobaczył- I dlaczego nikt mi nie powiedział? Jak mogliście!-pytał.
-Zemsta.-odparłam z uśmiechem.
-No błagam! Wiecie co jest najgorsze? Że wszyscy o tym wiedzieliście i nikt mi nic nie powiedział, nawet Max!-zawołał ze śmiechem. Był chyba bardziej rozbawiony sytuacją niż zły na mnie. To w sumie dobrze... Co nie?
-To było SUPER, żałujcie, że nie widziałyście jego miny, kiedy pokazali mu to zdjęcie z wczorajszej aukcji! Myślałem, że szczęka mu wypadła!-cieszył się Ashton.
-Nawet nie wiedziałem, że aż tak dobrze rysujesz.-dodał Luke.-pomijając co było na rysunku, wyszedł świetny.
-Dzięki Luke. Jesteś zły Mike?-zapytałam z ogromnym uśmiechem na twarzy.
-Nie wiem czy bardziej zły, czy rozbawiony.
-To dobrze. Robimy coś, czy stoimy tu i czekamy aż fanki was napadną?
-Ja i Mike idziemy odebrać listy od fanów.-powiedział Ashton.
-A ja zabieram ci koleżankę-oznajmił Luke i objął Alice.
-Czyli ja zostaję z nim? No błagam, nie róbcie mi tego!-powiedziałam wskazując na Caluma.
-Hey! Nie jestem taki zły-odpowiedział z urażoną miną.
-Nie, jesteś okropny-odparłam biorąc go za rękę-więc stawiasz mi lody.
-Jest grudzień!
-A ja chcę lody, idziemy!-powiedziałam ciągnąc go w stronę lodziarni.
Zamówiłam pucharek lodów o smaku oreo z bitą śmietaną i polewą czekoladową, i zajęliśmy miejsce w rogu lokalu. Usiadłam naprzeciw Caluma, po chwili kelnerka przyniosła mi moje zamówienie i kawę dla Cala. Siedzieliśmy chwilę w ciszy, bo byłam zbyt zajęta jedzeniem żeby rozmawiać.
-Daj trochę.
-Nie, to moje lody.
-Ale to ja zapłaciłem.
-Ok-zgodziłam się, wzięłam łyżeczkę i wpakowałam mu ją do buzi.
-Gdybyś nie zrobiła tego tak, jakbyś chciała mnie zabić, to nawet byłoby romantyczne...-zaśmiał się Calum.
-Po co mam być romantyczna, skoro i tak jesteś moim chłopakiem?
-Żeby było miło?
-Ehhhh...
-I tak byś nie dała rady.
-Co? Wątpisz we mnie Hood?
-Nie, wiem że nie mogłabyś być miła niż 5 minut.
-Zakład?
-Ok, przez resztę tygodnia, czyli 3 dni, bo mamy czwartek, nie powiesz nic wrednego, nie miłego ani chamskiego.
-I co niby będę z tego miała?
-Jak wygrasz to wybierzesz kolor na jaki pofarbuję włosy. A jak ja wygram to... przestaniesz palić.
-Nie przestanę!
-Wiedziałem, że nie dasz rady.
-Okey, niech będzie.
-Jesteś pewna Cookie?
-Tak, szykuj się na farbowanie.
-To się nie stanie kochanie.
-"Kochanie" będziesz miał różowe włosy.
-Zobaczymy...

Cookie (5sos)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz