Ambicje ponad rozsądek?

1.1K 50 0
                                    

Tygodniowy pobyt u dziadków był świetnym pomysłem, za który pewnie nigdy się Mikowi nie odwdzięczę. Bardzo się cieszyłam, że Calum mógł (i zechciał) polecieć ze mną. Babcia i dziadek go polubili, a ich opinia była dla mnie ważna. Coraz mocniej zależało mi na tym idiocie, co jest cholernie przerażające...
W każdym razie, właśnie zaczynał się przedostatni tydzień wakacji. Obudziłam się w świetnym humorze, co zdarzało się ostatnio zdecydowanie zbyt często i rozejrzałam po pokoju. Od czasu urodzin miałam w pokoju lokatora (gigantycznego misia), a odkąd wróciłam od dziadków byłam też posiadaczką kilku nowych zdjęć. Sprawdziłam godzinę na moim iPhonie (!!!!!). Okazało się, że jest przed 8 rano. Byłam głodna, więc założyłam bluzę i butki emu, i popatatajałam na dół zrobić sobie śniadanie. W kuchni zastałam swojego kochanego kuzyna.
-Hej mała.
-Hej duży, gdzie Ellie?
-Śpi.
-A ty co?
-Jakoś się obudziłem... Chcesz tosty?
Przystałam na tę propozycję, więc zjedliśmy razem pyszne śniadanko. Później wyszliśmy razem na spacer z Berrym. Dłuższą chwilę szliśmy w ciszy, napawając się.. nie wiem czym, ale czymś na pewno. Po jakimś czasie Ashton zaczął rozmowę.
-Ok, słuchaj. Wiem, że to zabrzmi poważnie, ale musimy pogadać.
-Już gadamy...
-No tak, ale... Kiedy ostatnio..To znaczy, Cal mówił..Ja...
-Masz zamiar dokończyć któreś z tych pytań, czy mam się sama domyślić o co chodzi?
-W styczniu jedziemy w trasę koncertową.
-To super! Czemu masz minę zbitego psa?
-No bo... Chodzi o ciebie.
-O... No tak, znowu nie wiadomo co zrobić ze mną...
-To nie tak, to znaczy trochę. Ale..
-Daj spokój Ashton. Ja serio rozumiem. Siedzę ci na głowie już pół roku, mieszkam w twoim domu, jem żarcie, za które ty płacisz... Niby daję ci ten hajs ze stypendium, ale i tak wiem, że odkładasz wszystko na to konto, które mi założyłeś i... Chyba czas, żebym wróciła do domu...
-Nie, to zupełnie nie wchodzi w grę! Nie po to męczyłem się z przenoszeniem cię do szkoły w Sydney, żebyś po jednym i to nie całym roku przenosiła się z powrotem! Poza tym dobrze wiesz, że twoi dziadkowie nie mogą sobie pozwolić na utrzymywanie ciebie i...
-Wiem, znajdę pracę, albo zamieszkam z mamą...
-Wczoraj z nią rozmawiałem. Mieszkanie, które dostali jest dwópokojowe, nie ma szans, żeby się udało cię tam wcisnąć, a już tym bardziej zapisać do tamtejszej szkoły. Musiałabyś powtarzać 2 lata liceum.
-Super...
-Liz ja... Nie mam pojęcia, co zrobić... Nie zostawię cię tu samej, tym bardziej, że znając ciebie nie zgodzisz się na to, żeby używać moich pieniędzy, a z samego stypendium się nie utrzymasz. Z pracą też by było ciężko... Z moją rodziną pewnie nie zostaniesz...
-Nie ma takiej opcji, nie mogę im się zwalić na głowę. Wystarczy, że tobie tak zrobiłam i teraz masz niepotrzebne zmartwienia...
-Nie możesz tak myśleć.
-Ale to prawda! Będę musiała wrócić do dziadków i znaleść pracę.
-Kto zatrudni laskę bez wykształcenia?
-Dzięki, że we mnie wierzysz.
-Zwyczajnie jestem starszy i się znam na życiu...
-To co zrobimy? Bo przecież muszę skończyć jakoś szkołę, prawda?

Nie doszliśmy do żadnego sensownego wniosku. Ashton się zamartwiał, Ellie próbowała nas pocieszać, generalnie dzień do bani. A narzekałam na dobry humor... Po południu przyszli do nas Calum i Luke, też w niezbyt dobrych nastrojach.
-Ludzie! Jedziecie w trasę koncertową! Światową! Zagracie w Madrycie, Paryżu, Rzymie, Rio, Berlinie, Meksyku i chuj wie gdzie jeszcze! Nie możecie chociaż udawać, że się cieszycie? Do tego będziecie grać koncert z 1D w LONDYNIE! -no bez kitu! Dostają taką szansę, a jesyne o czym myślą, to co zrobić ze mną?
-Jak mam się cieszyć skoro moja dziewczyna zostanie tu sama i będzie próbowała przeżyć, bo jest zbyt uparta żeby skorzystać z pomocy, ewentualnie wróci do dziadków i zrezygnuje ze świetnej szkoły, która daje jej pełne stypendium i gwarantuje collage, a generalnie rzecz biorąc będzie milion kilometrów ode mnie?
-Jak to tak przedstawiasz to faktycznie niezbyt fajnie brzmi.-powiedziałam zrezygnowana. Moja sytuacja była do dupy. Musiałam skończyć tu szkołę, jeśli zależało mi wykształceniu. A zależało. Nie chciałam wracać do dziadków, bo tutejsza szkoła miała kilkukrotnie wyższy poziom, niż ta, do której chodziłam. Ale chyba niezbyt miałam wyjście, prawda? Nie mogłam tak zwyczajnie tu zostać i korzystać z pieniędzy Asha, żeby tu mieszkać, a kasa ze stypendium by nie starczyła. Teoretycznie mogłabym zostać z rodziną kuzyna, lub Caluma, co obaj proponowali ale... To nie było w porządku. Wyatarczy, że Ashowi zwaliłam się na głowę i nie ważne ile razy powtórzy, że to żaden kłopot, ja nadal czułam się z tym nieswojo. Kochałam tu być, kochałam mieszkanie z Ashem i spotkania z chłopakami. Ale chyba moje szczęście się wyczerpało.
-Gdybyś tylko była rok starsza, nie było by problemu. Skończyła byś szkołę w tym roku i pojechała w trasę z nami. Mogłabyś odpowiadać za dekoracje, czy wygląd sceny, dzięki czemu miałabyś jako taką pracę i...
-LUKE JESTEŚ GENIALNY!-wykrzyczałam rzucając mu się na szyję, co mi nie wyszło, bo mam gips, więc zwaliliśmy się na podłogę.
-Jak niby takie gdybanie ma być genialne?-zapytał Calum podnosząc mnie z podłogi.
-Pomyśl! Gdybym skończyła szkołę do stycznia nie byłoby problemu. Tak jak powiedział Luke, teoretycznie moglibyście mnie zatrudnić, żebym była odpowiedzialna za scenografię waszych występów. Pojechałabym z wami jako członek ekipy, miałabym jakieśtam wykszatałcenie, więc teoretyczie za 10 lat miałabym szansę na jakąś pracę i wszystko byłoby spoko, zwłaszcza że przygotowywanie takich koncertów rewelacyjnie wyglądałoby w CV!
-Wszystko spoko, ale jakim cudem planujesz to zrobić? Chcesz w 4 miesiące opanować materiał z całej ostatniej klasy i zdać testy końcowe?-gdyby Ashton mógł podnieść swoje brwi wyżej, prawdopodobnie znalazły by się na czubku jego głowy.
-A jest taka ewentualność, żeby zdawać testy aż tylewcześniej?-zapytalam z nadzieją.
-Teoretycznie jest, ale szkoła nie odpowiada wtedy za twoje przygotowanie. Musiałabyś normalnie chodzić na lekcje i zaliczać wszystko tak jak reszta rocznika, a dodatkowo na własną rękę opanować cały materiał, żeby wcześniej zdać testy i dostać dyplom ukończenia szkoły.-wyjaśnił mi Luke, który te zasady znał na pamięć (sam technicznie nie zdał tych testów, chociaż ze względu na zespół miał indywidualny tok nauczania).
-No to wszystko jasne. Jutro po zdjęciu gipsu Ashton pojedzie ze mną do szkoły i sprawdzimy czy na 100% byłaby taka ewentualność i wtedy się zobaczy co dalej!
To by było idealne! Gdyby udało mi się skończyć wcześniej szkołę, chłopcy mogliby mnie zatrudnić, więc nie pojechałabym z nimi jak żyd, tylko sama bym na siebie zarabiała! A planowanie scenografii byłoby idealnym zajęciem dla mnie! Miałam jako takie zdolności plastyczne, a rozszerzona matematyka, fizyka i sztuka, których się uczyłam, tylko by pomogły. Jako 18 letnia osoba miałabym pracę, świetnie płatną, która łączyłaby w sobie moje zainteresowania, a dodatkowo podróżowałabym razem z chłopakami. To by było spełnienie marzeń. TO BY BYŁO ZAJEBISTE!

-Jest taka możliwość. W twoim wypadku wyglądało by to następująco: musisz uczęszczać na wszystkie zajęcia, twoja średnia nie może spaść poniżej 4,8 i cały materiał potrzebny do zdania testów końcowych musisz opanować na własną odpowiedzialność. Na początku grudnia szkoła zorganizowałaby i przeprowadziłaby egzamin. Jeśli go zdasz, swój dyplom otrzymasz w połowie grudnia, czyli po pierwszym trymestrze zakończyłabyś edukację. To nie jest łatwe zadanie panno Roonie, jesteś pewna, że chcesz się tego podjąć?-kobieta w sekretariacie była równie zszokowana co Ashton poprzedniego dnia.
-Gdzie mam podpisać, żeby to zatwierdzić?

Pół godziny później siedziałam w pizzeri razem z Ellie, Ashem, Mikiem, Max, Lukiem, Alice i Calem. Oni wybierali pizzę, podczas gdy ja przeglądałam spis tematów i materiałów jakie do grudnia muszę opanować, żeby zdać.
-Nie wierzę, że chcesz to zrobić-powiedziała Ellie-to nie wykonalne!
-Jak ci się uda, to zostaniesz moim mistrzem laska-dodała Max.
-Jak ci się uda, to zgłoszę w szpitalu nowy, niewyjaśniony przypadek osoby, która po utracie i odzyskaniu pamięci, zyskała też supermoce!-oznajmiła Alice, na co wszyscy ryknęliśmy śmiechem.
Jak mi się uda to spełnie swoje marzenie. Jak mi się uda to skończę świetną szkołę, będę miała pracę, która łączy się z moimi zainteresowaniami i będę na siebie zarabiać, jednocześnie podróżując.
Jak mi się uda to spełnię marzenia, które od 3 lat leżały pogrzebane pod warstwami gruzu i popiołu.
Jak mi się uda, to sprawię, że tato będzie ze mnie dumny...

Cookie (5sos)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz