-Mogę już zdjąć tę debilną opaskę? Nic nie widzę!
-O to chodzi.
-Luke! Proszę. Zawiązaliście mi oczy 10 minut temu! Co takiego można robić przez 10 minut w autobusie?Siedziałam z zawiązanymi oczami na swego rodzaju kanapie, na końcu autobusu, podczas gdy Luke pilnował, żebym nie podglądała. Słyszałam jakieś hałasy dobiegające z przodu i bałam się tego co ta banda idiotów mogła robić.
Był 6 stycznia, czyli moja wigilia. Wiedziałam, że coś się szykuje, kiedy przez pół dnia Calum praktycznie trzymał mnie w łóżku (o ile można TO nazwać łóżkiem...było co prawda wygodne, ale troszkę dziwne) i krzyczał za każdym razem, kiedy musiałam wyjść.
Teraz, czyli około 18 siedziałam z zawiązanymi oczami i czekałam, aż pozwolą mi zdjąć tę debilną opaskę...
-Okey, dawaj ją tu!-krzyknął Ashton, więc Luke wziął mnie za ramiona i poprowadził na przód autobusu, gdzie była taka jakby kuchnia, stół itp. Chłopak zdjął mi opaskę i...
-WESOŁYCH ŚWIĄT LIZ!-zawołali wszyscy, łącznie z moją rodziną (co prawda przez Skype ale zawsze). Rozejrzałam się i byłam w szoku. Na stoliku leżał biały obrus, na którym stały tależe i ogromna miska z pierogami. Cała "kuchnia" była przyozdobiona lampkami choinkowymi, a z głośników leciały jakieś beznadziejne piosenki świąteczne.
-O rany dziękuję wam! Nie wiem co mam powiedzieć... To niesamowite!
-Powiedz, że możemy jeść. Robiliśmy te pierogi calutki dzień, bo powiedziałaś, że święta bez pierożków to nie święta więc...-powiedział Mike.
-Wiec dlatego Cal mnie cały dzień pilnował?
-Tak. A ja im mówiłam co mają robić, żeby pierożki wyszły takie jak trzeba, nawet na tej waszej beznadziejnej kuchence elektrycznej-oznajmiła moja babcia przez Skypa, co było cholernie bekowe, bo strasznie mocno przysuwała się do monitora...
-Kocham was ludzie!Zjedliśmy pierożki i pogadaliśmy z moją rodzinką przez Skypa, po czym zakończyliśmy dzień śpiewając wszystkie te okropne piosenki świąteczne. Mike naturalnie wszystko nagrywał i wrzucał na snapa, no ale mogę mu to wybaczyć, no bo w końcu święta to święta.
Najbardziej szczęśliwą osobą tego dnia był jednak Ron, czyli kierowca naszego autobusu, który nie dojść, że miał dzień wolny, to jeszcze dostał pierożki...(które tak swoją drogą były PYSZNE!)Kilka dni później zatrzymaliśmy się w Rzymie. Koło 8 nad ranem chłopcy mieli wystąpić w porannej audycji radiowej, później udzielić kilku wywiadów i ostatecznie wieczorem wystąpić w talk-show. Dzięki temu od 7 do 16 miałyśmy z Ellie czas tylko dla siebie (na talk-show szłyśmy z nimi, co prawda nie występujemy, ale siedzenie na widowni też jest spoko).
-Więc?
-Co "więc"? Możesz dokończyć zdanie zanim będziesz oczekiwać odpowiedzi Ellie?
-Oj no weź. Wiesz o co mi chodzi.
-Nie. Nie wiem.
-Serio? Calum. Ty. Dom. Trasa. Więc?
-Omg. Nie masz większych zmartwień? Nie powinnaś już włączać laptopa? Z tego co wiem to o 8 masz "lekcje".
-O kurde! No tak...
-Głupek...
-Przynajmniej nie unikam odpowiedzi na poważne pytania!
-Bo nikt ci ich nie zadaje! Co mam powiedzieć?
-Może prawdę? Opisz swoje uczucia? Wyraź emocje?
-Nie wiem co mam o tym myśleć. Z jednej strony to niesamowite. Bardzo bym chciała z nim mieszkać, ale kurde! Mam 18 lat. Mam wrażenie jakbym się zgadzała na ślub i 5 dzieci. To trochę mocno przytłaczające i... Rany. No bo niby go kocham i te sprawy, ale wspólny dom? To cholernie zobowiązujące! A co jak się z nim pokłócę? Albo jak sobie uświadomi, bo kiedyś to zrobi, że wcale nie chce wiązać ze MNĄ swojej przyszłości? Albo jak się obrazi? Albo pomyśl co cały świat będzie o tym nawijał! A potem BAM koniec i jeszcze większa afera! No a....
-Zdaje się, że masz całkiem sporo wątpliwości-usłyszałam za sobą głos mojego chłopaka.
-Cal ja...
-Nieważne. Przyszedłem tylko bo zapomniałem telefonu...-oznajmił zabierając komórkę ze stolika i wyszedł.
-WIDZISZ JAK SIĘ KOŃCZY MOJE MÓWIENIE O UCZUCIACH? Chujowo!-zawołałam do Ellie zrywając się do wyjścia. Musiałam wytłumaczyć wszystko Calumowi, jednak kiedy wyszłam z busa chłopak akurat wsiadał do taksówki...
Super! No zajebiście! Wkurwiona wróciłam do środka, zabrałam swój telefon, portfel, założyłam bluzę (mimo że był styczeń w Rzymie było ponad 20 stopni) i wyszłam. Przez ponad godzinę łaziłam bez celu i paliłam, za co dostałam mandat. Normalnie poszłabym po "coś mocniejszego do picia" ale uznałam, że muszę być trzeźwa, kiedy będę gadać z Calumem. Jeśli będzie chciał ze mną gadać...
Koło 14, kiedy siedziałam przed jakąś kawiarnią jedząc trzecią porcję lodów zadzwonił mój telefon.
-GDZIE TY JESTEŚ?-zapytała wkurzona Ellie.
-A bo ja wiem? W kawiarni. Tyle mogę ci powiedzieć. A co?
-Ash dzwonił. Mówił, że Calum jest wkurzony i nie chce powiedzieć o co chodzi, a kiedy reporterka zapytała go o ciebie w wywiadzie to wstał i wyszedł. Nikt nie może się do niego dodzwonić od ponad godziny...
-Gdzie dawali ten wywiad?
![](https://img.wattpad.com/cover/49712458-288-k398332.jpg)
CZYTASZ
Cookie (5sos)
Fanfiction-Ellie pamiętasz to drzewo genealogiczne co miałam zrobić? -Mhm. I co? -Okazało się, że mój dziadek miał siostrę, która przeprowadziła się do Australii i wyszła za jakiegoś typka o nazwisku Irwin. -Czekaj, czekaj, Irwin? Jak Ashton Irwin?